Kobiece historie dawnej wsi
W sondzie 176. numeru Agnieszka Góra-Stępień, Mateusz Wyżga, Angelika Moskal oraz Ewelina Prokopiuk przytaczają zapamiętane historie swoich babć, przybliżając kobiecą perspektywę życia na dawnej wsi.
W sondzie 176. numeru Agnieszka Góra-Stępień, Mateusz Wyżga, Angelika Moskal oraz Ewelina Prokopiuk przytaczają zapamiętane historie swoich babć, przybliżając kobiecą perspektywę życia na dawnej wsi.
Czym zajmują się tradycyjni rzemieślnicy? W sondzie udział wzięli: Krzysztof Zawacki, Aleksandra Zawacka, Ewa Skowysz-Mucha, Roman Guzek, Włodzimierz Ciszek, Paweł Piechowski.
Najbardziej inspiruje mnie pytanie: Jakie umiejętności dzieci rozwijają, śpiewając i grając tradycyjne piosenki i melodie?
(Paula Kinaszewska)
Fot. M. Zakrzewski
Jeszcze w ubiegłym tysiącleciu zaczęliśmy przyjeżdżać na Mikołajki Folkowe, chyba pierwszy raz byliśmy tu w 1997 roku. Folk ma wiele twarzy, a zainteresowanie różnymi jego gatunkami zmienia się, choć zazwyczaj fluktuuje. Można to rozpatrywać z różnych perspektyw: skali, muzyki, jaka jest grana, czy samych gatunków folku. Te zmiany obejmują zarówno muzykę tradycyjną, jak i folkową, tworząc „górki i dołki” na przestrzeni lat. Od dłuższego czasu na scenie folkowej dominuje muzyka tradycyjna, a zainteresowanie folkiem jako całościową koncepcją wydaje się ostatnio maleć. Co roku pojawia się około 100 nowych płyt, czyli średnio dwie tygodniowo. Jak na niszowy gatunek to wynik niesamowity. Przede wszystkim jest to bogata i różnorodna scena, choć trudno nazwać ją rynkiem. Folk obejmuje wiele artystycznych przejawów związanych z muzyką tradycyjną – od źródłowych brzmień, przez etno-jazz aż po muzykę klasyczną.
(Jan Konador i Paulina Łaskarzewska)
Biżuterią zajmujemy się już od 40 lat. Po raz pierwszy przyjechaliśmy do Lublina na turniej rycerski. Odbywał się za Zamkiem. Potem w Biskupinie bywaliśmy. Bursztynem zacząłem się zajmować, bo mój przyjaciel
był konserwatorem zabytków i założycielem Stowarzyszenia Bursztynników.
(Zenon Śmigel)
Jedną z ważniejszych ról, jakie przypisywano i nadal przypisuje się ptakom w kulturze ludowej, jest posłaniec zmian, herold dobrych lub złych wydarzeń, które mogą nadejść. Pojawienie się lub konkretne zachowania niektórych gatunków przepowiadały los poszczególnych osób bądź rodzin, wieszczyły pogodę i urodzaj, zapowiadały nadejście wiadomości mogących odmienić bieg życia.
(Monika Klimowicz-Kominowska)
Rok 2023 niestety nie był tak bogaty w wydawnictwa płytowe jak poprzedni – przynajmniej w moim odczuciu. Tyczy się to zarówno płyt folkowych, jak i płyt ogólnie.
(Marcin Puszka)
Na pytanie, jak rozumiemy dziś folk, nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć. Przychylałbym się jednak do zdania, że tak naprawdę to do końca go nie rozumiemy. Muzyka folkowa dziś jest, uważam, czymś innym niż w czasach, gdy była nazywana po prostu... muzyką – i to ten pryzmat czasu i przemian zniekształca naszą percepcję folku.
(Sviatyj)
"W przypadku muzyka, który występuje na scenie od 30 lat, myślę, że trzeba mówić o zmieniających się inspiracjach. Na samym początku były to po prostu bodźce telewizyjno-radiowe takie jak Boney M. czy Abba, a potem inspiracje czerpane od mojego Taty, który słuchał muzyki angloamerykańskiej, tzw. dobrego rocka".
(Marcin Skrzypek)
"Nazywam się Maria Kida, jestem z Mściszowa pod Lubaniem na Dolnym Śląsku. Robię tradycyjne kwiaty i pająki. Moja babcia też je robiła, a ja po niej przejęłam to wszystko. Obecnie wykonuję różne kwiaty – róże, irysy, chabry, lilie, storczyki, krokusy, tulipany, bez, hiacynt… Jakie tylko są! Tylko czasu mi brakuje. Mimo to każdy kwiat mogę zrobić".
(Maria Kida)
"Kupalle to jedno z najważniejszych pogańskich świąt słowiańskich w czasie przesilenia letniego. W Białorusi rytuały z nim związane mieszają symbolikę przedchrześcijańską z chrześcijańską. Cerkiew i Kościół, walcząc z pogaństwem, dążyły do wyparcia starych tradycji – te jednak wręcz się wzbogaciły o nowe postacie i bohaterów, np. świętych, którzy pomagali ludziom unikać złych czarów, chronili ich przed zaklęciami, urokami i magicznymi istotami (rusałka, leszy)".
(Nastassia Chmiel)
Przed każdymi świętami zawsze robi się generalne porządki. Na wiosnę sprzątanie odbywało się przed Świętami Wielkanocnymi. Na pewno te wiosenne porządki były prowadzone w bardziej przyjaznej atmosferze, gdy już robiło się cieplej. Generalne sprzątanie na wiosnę wiązało się z myciem okien, szorowaniem wnętrza domu, wietrzeniem szaf, pościeli, wynoszeniem ich na zewnątrz. Wiosenna pogoda na to pozwalała. Symbolika takich porządków związana jest z oczyszczeniem, otwarciem na nowe, budzeniem się przyrody do życia, a więc i „odnowieniem” obejścia. U górali podhalańskich porządki wiosenne miały jednak głównie wymiar praktyczny.
(Anna Trebunia-Wyrostek)
Odkrycie zawsze pozostaje kwestią subiektywną. Odkrywane jest coś, przez kogoś i dla kogoś. Na przykład Jadwiga Sobieska odkryła kozła białego, a Jarosław Lisakowski basy kaliskie i bęben osznurowany. Badacze ci odkryli te instrumenty zarówno dla siebie, jak i dla nauki, etnomuzykologii, ale wszak wielkopolskim muzykom tradycyjnym były one znane od dawna. Zatem odkrycie często bywa osobiste, a przynajmniej nie jest pozbawione relacyjności. Dlatego odpowiadając na pytanie niniejszej sondy, napiszę o moich odkryciach z 2022 roku.
(Ewelina Grygier)
W moim domu „ludowe” było synonimem słowa „tatowe”. Dorastałam otoczona przedmiotami z pochodzącymi z badań terenowych i spotkań mojego Taty z twórcami ludowymi. Z meblościanki w salonie patrzyło na mnie pięciu glinianych Frasobliwych, drewniany koń i dzięcioł. Na kredensie biblioteczki stały dwie lampy naftowe. W kuchni wisiały niezliczone ręcznie robione łyżki, a na krzesło w sypialni zarzucony był tkany ręcznik.
(Magda Stefańska)
Coraz trudniej jest mi przypomnieć sobie wczesne lata, gdyż było to stosunkowo dawno. Jestem dzieckiem schyłkowego PRL-u, okresu, w którym cenna była zaradność. Na sklepowych półkach nie było bogatego wyboru. Kiedy jakiś produkt pojawiał się w sklepie, mówiono: „rzucili”. Czasem udawało się zdobyć jakieś czekoladki i inne atrakcyjne towary.
(Bogdan Bracha)
Zacznę od refleksji, którą wywołała skierowana do mnie sonda „Pisma Folkowego”, a mianowicie, czy w moim domu rodzinnym, już po przesiedleniu, używana była w komunikacji międzypokoleniowej nazwa Kresy. Otóż nie i nie był to jakiś akt świadomej amnezji, wyparcia, ucieczki przed pamięcią bolesnej przeszłości. Taki fakt onomastyczny nie był konieczny, bo wystarczyło powiedzieć u nas na Wileńszczyźnie, w naszym zaścianku, w naszej parafii w Mejszagole. Drobiazgowemu wspominaniu ludzi i miejsc nie było zresztą końca, a w mojej dziecięcej wyobraźni rosło przeświadczenie, że ten skrawek ziemi na Litwie, to małe gospodarstwo i jego otoczenie, wspólnota sąsiedzka, słowem ta „mała ojczyzna” zagubiona wśród lasów, to jest ten centralny punkt odniesienia, do którego będę później powracać, ilekroć postawię sobie pytania natury tożsamościowej: skąd jestem i kim jestem.
(Zofia Sawaniewska-Mochowa)
Folkowy rok 2021 w Polsce… Co najmniej kilkanaście etnoperełek udało mi się znaleźć i nimi zachwycić. Duże koncerty na żywo widziałem tylko... dwa, ale były to muzyczne diamenty: rosyjski („z pitera”) Otava Yo w warszawskiej Progresji (gig przesunięty z 2020 roku z powodów COVID-owych) i słowacką Hrdzę na plenerze Dnia Słowackiego na Ursynowie. Resztę folkowego grania na żywo zaliczyłem albo bardzo lokalnie (głównie były to muzyczne spacero-plenery w wykonaniu niezmordowanej Grupy Śpiewu Tradycyjnego Osiedla Przyjaźń i zaproszonych gości) lub po prostu online – w tym m.in. tegoroczny Trifon Zarezan (i niestety już ostatni raz zagrany w stołecznym OKO), reaktywowany Księżyc i akustyczny Merkfolk. Na pewno ci, którzy widzieli na żywo Dirty Shirt na Poland Rock, też nie żałują – gig można obejrzeć udostępniony przez zespół na YT.
(Witt Wilczyński)
Początek szczególnego kultu Matki Bożej Łaskawej w Janowie Lubelskim sięga pierwszej połowy XVII wieku, kiedy miały miejsce liczne objawienia i uzdrowienia za jej wstawiennictwem. Wszelkie łaski uznane za nadprzyrodzone spisane są w Księdze Cudów i Łask (rękopisy historii o cudach znajdują się w archiwum parafii Św. Jana Chrzciciela w Janowie Lubelskim). W oparciu o zapisaną opowieść o takim wydarzeniu, które miało miejsce we wsi Kocudzy w 1654 roku, powstała pieśń, wykonywana przez zespół Jarzębina na 26. Festiwalu Muzyki Dawnej „Pieśń Naszych Korzeni” w Jarosławiu w 2018 roku.
(Irena Krawiec)
W Beskidach dzieją się czary. Dorastałam w Ustroniu, od najmłodszych lat słuchając lokalnych podań i czytając legendy. Jedną z moich ulubionych była ta o zbójniku Ondraszku w wersji Gustawa Morcinka, a gdy jako dziecko wraz z rodzicami przemierzałam szlaki Równicy, zastanawiałam się, czy przypadkiem nie spotkam gdzieś diabła Rokity. Inspiracją do zgłębiania tajników kultury Beskidów (i nie tylko) były dla mnie lekcje edukacji regionalnej w szkole podstawowej. Muzyka folkowa nie pasjonowała mnie jednak w żaden sposób. Wtedy nie wiedziałam jeszcze – i pewnie zupełnie nie spodziewałam się tego – że kilkanaście lat później góralszczyzna stanie się dla mnie jednym z najważniejszych wyznaczników twórczości.
(Agnieszka „Dziewanna” Suchy)
Prababcia Wesełka, zanim zatańczyła radosne wielkanocne horo, przez czterdzieści dni pościła – jadła chleb z czubrycą, gotowaną fasolę, poparę, czyli cebulę i chleb rozmoczone we wrzątku, czyściła naczynia popiołem. Tydzień przed Wielkanocą, w tzw. Łazarską Sedmicę miały swój czas wiosennego kolędowania dziewczęta, przystrojone w kwietne kotyliony na głowach.
(Weronika Grozdew-Kołacińska)