Muzyczne podsumowanie roku Folk 2023
Rok 2023 niestety nie był tak bogaty w wydawnictwa płytowe jak poprzedni – przynajmniej w moim odczuciu. Tyczy się to zarówno płyt folkowych, jak i płyt ogólnie.
(Marcin Puszka)
Rok 2023 niestety nie był tak bogaty w wydawnictwa płytowe jak poprzedni – przynajmniej w moim odczuciu. Tyczy się to zarówno płyt folkowych, jak i płyt ogólnie.
(Marcin Puszka)
Justyna Piernik jest dziennikarką, animatorką kultury, zbieraczką tradycyjnych pieśni i wokalistką. O inspiracjach tradycyjną muzyką Kujaw, improwizacji we współczesnych wykonaniach oraz współpracy z Kapelą Niwińskich rozmawiali z nią Anna Wilczyńska i Witt Wilczyński.
Aneta Mazurkiewicz i Ignacy Gajo w rozmowie z Wittem Wilczyńskim opowiedzieli o początkach Werchowyny, zauroczeniu muzyką łemkowską, o płytach zespołu oraz o trzydziestych urodzinach grupy.
fot. z arch. prywatnego Witta Wilczyńskiego: Koncert Werchowyny w Studiu im. A. Osieckiej w Warszawie
Ostatni dzień (28 maja 2023) czwartej edycji Festiwalu Muzyka Świata należał przede wszystkim do nuty ukraińskiej. Na scenie spotkały się dwa żywioły – tradycyjny (Werchowyna) i rockowy (Haydamaky)
fot. W. Wilczyński
Konkurs Festiwalu Muzyki Folkowej Polskiego Radia „Nowa Tradycja” otwiera wielu wykonawcom drzwi do nagrań, płyt i koncertów nie tylko w kraju, ale też zagranicą. W tym roku napłynęło siedemdziesiąt zgłoszeń. Do konkursu organizatorzy zaprosili w sumie dwanaście zespołów i solistów. Jak zwykle artyści zostali dobrani tak, aby można było prześledzić różne zjawiska na scenie folkowej, od zespołów grających prawie tradycyjnie po didżeja. Konkurs trzymał w napięciu publiczność, bo nigdy nie wiadomo, co się może na takim koncercie objawić, okazać zaskoczeniem, klapą, zachwytem.
(fot. Występ zespołu Kosy D. Naugolnyk)
Folkowy rok 2021 w Polsce… Co najmniej kilkanaście etnoperełek udało mi się znaleźć i nimi zachwycić. Duże koncerty na żywo widziałem tylko... dwa, ale były to muzyczne diamenty: rosyjski („z pitera”) Otava Yo w warszawskiej Progresji (gig przesunięty z 2020 roku z powodów COVID-owych) i słowacką Hrdzę na plenerze Dnia Słowackiego na Ursynowie. Resztę folkowego grania na żywo zaliczyłem albo bardzo lokalnie (głównie były to muzyczne spacero-plenery w wykonaniu niezmordowanej Grupy Śpiewu Tradycyjnego Osiedla Przyjaźń i zaproszonych gości) lub po prostu online – w tym m.in. tegoroczny Trifon Zarezan (i niestety już ostatni raz zagrany w stołecznym OKO), reaktywowany Księżyc i akustyczny Merkfolk. Na pewno ci, którzy widzieli na żywo Dirty Shirt na Poland Rock, też nie żałują – gig można obejrzeć udostępniony przez zespół na YT.
(Witt Wilczyński)
Na początku cofnę się w czasie do początków XXI wieku. Był to ten moment na naszej scenie folkowej, gdy wiele zespołów folkowego boomu tamtych lat było zafascynowanych bałkańskim brzmieniem do tego stopnia, że na przeglądach i festiwalach królowały „Ajde Jano” i „Jovano, Jovanke” w przeróżnych wersjach – od tych tradycyjnych i quasi-tradycyjnych, przez ogólnofolkowo-ogniskowe aż po wirtuozersko-klezmerskie. Minęło około dwadzieścia lat i sytuacja zmieniła się diametralnie.
fot. freepik.com
Folkmetal, jako subgatunek wywodzący się z szerokiej gamy brzmień metalowych, pojawił się w Skandynawii około roku 1983 za sprawą Bathory’ego, a następnie rozwinął dzięki brytyjskiemi Skycladowi. Było tak oczywiście w duuużym skrócie. Wcześniej powstawały zespoły rockowe korzystające z dobrodziejstw muzyki ludowej i folkowej (np. Jethro Tull czy węgierska Omega). Sam folk metal nie jest jednorodny – zalicza się do niego i birbanckie klimaty w typie Korpiklaani, i pogańskie rodem z np. rosyjskiej Arkony, i wywodzące się z pierwotnie surowego black metalu, atmosferyczne granie w stylu Negury Bunget, i etniczne wtręty w thrashu (Sepultura) oraz death metalu (np. kurdyjski Cyaxares) czy okołopiracko-szanciarskie w speed/heavy metalu (np. Running Wild czy szkocki Alestorm).
Fot. Jarun, materiały prasowe
Pandemia „koronkowego” spowodowała zawieszenie wielu koncertów i zaowocowała odwołaniem większości tras koncertowych. Granie muzyki, w tym folku, przeniosło się do internetu. Część tego streamingu to były gigi zarejestrowane wcześniej lub wyciągane z lamusa nagrania sprzed kilku czy nawet kilkunastu lat – i te odpuściłem. Niemniej spora część koncertów w sieci była graniem w czasie rzeczywistym bez udziału publiczności, transmitowanym sieciowo z klubów, domów kultury, sal, prób, a nawet z mieszkań i ogródków – a takich występów warto było poszukać.
fot. z arch. autora: Koncert Kapeli ze Wsi Warszawa
Jan Chojnacki to miejski eksplorator, twórca profilu na Facebooku „Ciemna strona Poznania” i youtube’owego kanału Project Explore. O urbexie, miejskim folklorze i wyprawie do czarnobylskiej Zony rozmawiał z nim Witt Wilczyński.
fot. z arch. J. Chojnackiego
Ten rok eksplodował jak trzęsienie ziemi, tsunami, Wejście Smoka, wywracając wszystko do góry nogami. Kogo więc interesuje miniony? Tym bardziej że mógł to być ostatni czas względnego status quo. Od 2020 roku nikt i nic już nie będzie takie samo. Ale rok ubiegły zaczął się dla polskiej muzyki rewelacyjnie!
(Maciej Szajkowski)
„Po co nam dziś w Polsce ruch folklorystyczny? Scena vs. kulisy” – pod takim tytułem 28 października 2019 roku odbyła się debata w Przestrzeni Facebooka w Warszawie. Całość firmowało stowarzyszenie Wytnij Hołubca, a wśród prelegentów, oprócz przedstawicieli zespołów pieśni i tańca (Mariusz Żwierko, Patryk Rutkowski) oraz świata nauki (dr Joanna Dziadowiec-Greganić, dr hab. Tomasz Nowak), znaleźli się także Krzysztof Trebunia-Tutka i Piotr Zgorzelski.
Fot. M. Karasek
Koncert mongolskiej grupy The HU odbył się w Warszawie 25 stycznia 2020 roku. Przed tym zespołem w stołecznym Palladium wystąpiła formacja Fire From The Gods, ale wcześniej odpaliłem ich sobie na YouTubie i odpuściłem, jako że postgrungowe klimaty są mi wyjątkowo dalekie, a nie chciałem się męczyć.
Fot. W. Wilczyński
W swoich badaniach od wielu lat zajmuję się tradycyjną kulturą ludową Słowian. Przyglądam się też, jak poszczególne jej motywy i wątki są przetwarzane i wykorzystywane w różnych nurtach kultury współczesnej. W świetle tych obserwacji nie ulega dla mnie wątpliwości, że są one cały czas obecne i stanowią ważny element naszych obecnych praktyk kulturowych. Co więcej, w ostatnich latach w Polsce nasila się wręcz zjawisko, które można by określić jako (po)nowoczesne słowianofilstwo. Jego cechy charakterystyczne to przede wszystkim wernakularność oraz silne uwikłanie w kontekst ponowoczesnej kultury popularnej.
(Piotr Grochowski)
Rumunia ma wiele twarzy. Muzycznie są to tradycje Transylwanii, wirtuozowskie kapele cygańskie i znacznie późniejsze manele, z którym nie każdy się identyfikuje. Podobnie jest ze sztuką, która wykorzystuje wiele elementów autentycznego folkloru lub szuka inspiracji w historii grup etnicznych. O tych ostatnich z Aną Marią Gruią rozmawiał Witt Wilczyński.
W cieniu Mikołajek Folkowych zagrała w Polsce bułgarska legenda etniczno-mrocznego grania. Irfan, klasyfikujący swoją twórczość muzyczną jako ethereal world music i będący w europejskiej trasie promującej świeżo wydany krążek „Roots”, zagrał w Krakowie i Warszawie (kolejno 1 i 2 grudnia). W stolicy, jak na niedzielny wieczór, frekwencja dopisała całkiem dobrze. Na koncert przybyli głównie fani muzyki mrocznej i folkowej.
Fot. R. Syto
Tegoroczna edycja Skrzyżowania Kultur była nasycona, momentami do granic wytrzymałości, nutą afrykańską z różnych etnopółek – od rootsu po etnopop i dark electro. Za to „Sounds of Poland” to istna wisienka na torcie.
Fot. R. Zawadzki: Maria Pomianowska & Hossein Alizâdeh World Ensemble, Skrzyżowanie Kultur
Ostatni kwartał A.D. 2016 był w Warszawie całkiem aktywny muzycznie i dał możliwość wyboru spośród wielu szeroko pojętych folkowych brzmień.
Na początek zagrali Vołosi w ramach cyklu „Folkowo Bemowo” (17 września). Koncert nie był długi, trwał około godzinki, ale panowie w tym czasie zagrali szesnaście kawałków. Klimaty płynnie zmieniały się od tych rodem z muzyki filmowej i lekko psychodelicznej po góralską, autorską i... skrzypienie mew na skrzypcach. W notatkach mamy zapisane też, że „walc przeszedł w metalową młóckę oraz pojedynki na skrzypce”.
Fot. z arch. organizatorów
Podobnie jak w kilku latach ubiegłych nieoficjalna część muzyczna zaplanowanego na trzy lipcowe dni Festiwalu „Z Wiejskiego Podwórza” w Czeremsze rozpoczęła się już w pociągu śpiewaniem akustycznych rebel songów i innych folków gitarowych zakropionych odpowiednim procentem emocji.
Fot. W. Wilczyński: Dobranotch
Festiwal poetycki Wrzosowisko od osiemnastu lat jest ważnym momentem w działalności kulturalnej gminy Piwniczna. Jego idea wykiełkowała kilkanaście lat temu w redakcji lokalnego miesięcznika „Znad Popradu”. Tegoroczną edycję uświetnił popołudniowy koncert folkowy zatytułowany „Dymi kocioł Karpat”, który rozpoczął się po łemkowsku – góralska kapela Howerna z Piwnicznej wykonała pieśń sławiącą Łemkowynę, wspólnie z przedstawicielami tutejszej społeczności łemkowskiej.