(Anty)wirusowe granie w sieci

Koncerty online

fot. tyt. z arch. autora: Koncert Kapeli ze Wsi Warszawa; fot. w tekście A. Wójcik: Koncert Hańby! na Mikołajkach Folkowych 2020

Pandemia „koronkowego” spowodowała zawieszenie wielu koncertów i zaowocowała odwołaniem większości tras koncertowych. Granie muzyki, w tym folku, przeniosło się do internetu. Część tego streamingu to były gigi zarejestrowane wcześniej lub wyciągane z lamusa nagrania sprzed kilku czy nawet kilkunastu lat – i te odpuściłem. Niemniej spora część koncertów w sieci była graniem w czasie rzeczywistym bez udziału publiczności, transmitowanym sieciowo z klubów, domów kultury, sal, prób, a nawet z mieszkań i ogródków – a takich występów warto było poszukać.

Nic tak naprawdę nie zastąpi prawdziwego koncertu na żywo „w realu”, ale jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. Wychodząc z takiego założenia, swój pierwszy koncert online zaliczyłem już kilka dni po ogłoszeniu pierwszego lockdownu w marcu 2020 roku, trafiając, nie ukrywam, zupełnie przypadkiem na spontaniczny, około piętnastominutowy gig dobrych znajomych rumuńskich grindcore’owców z formacji Clitgore. Ten krótki sieciowy show transmitowany „ze srajfona” na Facebooku zachęcił mnie do poszukania w sieci kolejnych zapowiadanych koncertów kwarantannowych. I nie musiałem długo szukać. Na oficjalnych profilach konkretnych zespołów i solistów (z praktycznie całego świata) niedługo potem zaczęły pojawiać się pierwsze zapowiedzi grania na żywo przez internet. Dzięki temu udało mi się trafić na rosyjską serię Karantin.live (nadawaną wiosną 2020 roku w pełni profesjonalnie na żywo z jednego z moskiewskich klubów), w ramach której folk zagrały na ponaddwugodzinnych koncertach folkmetalowa Kalewala i dudziarsko-folkrockowa Orkiestr Wołynszczikow Moskwy. Mniej więcej w tym samym czasie w Belgradzie, gdzie obostrzenia wówczas były jeszcze bardziej restrykcyjne niż w Polsce i okolicach (np. w weekendy nie można było wychodzić z domów), tamtejszy ratusz miejski zorganizował kilka internetowych koncertów tak zwanej muzyki narodnej i turbofolkowej. Dzięki temu udało mi się obejrzeć bardzo dobry występ legendarnej piewicy Lepy Breny – i tu mnie naszła myśl, że gdyby wirusa nie było, to Lepa Brena byłaby raczej nie do „złapania” w Polsce na żywo, nawet na Pannonice czy Wiejskim Podwórzu. A tak była okazja do posłuchania i obejrzenia bardzo dobrego brzmieniowo i repertuarowo serbskiego brzmienia neoludowego. Lepa zagrała w stylistyce folkrockowo-etnojazzowej z charakterystycznym bałkańskim duchem…

Pod koniec kwietnia na Morawach niecodzienny koncert plenerowy zagrali doskonale w Polsce znani Tomáš Kočko & Orchestr. Występ poświęcony był pamięci ludowego poety Ladislava Nezdařila, a gig odbył się w ogrodzie domu, w którym ten artysta mieszkał i tworzył. Zespół odpowiadał na pozdrowienia fanów (w tym wiele z Polski) między zagranymi utworami – i to też stało się pewnym rytuałem koncertów internetowych. Dla ponad 15 tysięcy widzów zagrała Apocalyptica, prosto ze studia w jednej z drewnianych chat malowniczo położonych w krainie Tysiąca Jezior, a youtube’owy czat aż huczał od pozdrówek i komentarzy z całego świata. W południowej Rumunii bardzo aktywna sieciowo była formacja Taraf de Piteşti z manelistką Adrianą Dreneą w składzie. Ich streamy to najczęściej były krótkie wrzutki live z prób i poszczególnych kawałków (w tym coverów, jako że Adriana specjalizuje się nie tylko w manele, ale także w soulu). Raz trafił się spontaniczny, dwudziestoparominutowy gig z nowym materiałem. Podobne dwudziesto–trzydziestominutowe „szoty koncertowe” (odpowiednio wcześniej zapowiadane i planowane) zagrali na youtube’owym kanale Sofar Sound m.in. kolumbijska grupa Latinta, peruwiańska etnoperformerka Laura Nuh, etnojazzowe duo Tonina Saputo & David De Panama, indie-folkowy projekt The Bergamot (bisowali Cohenowskim „Halleluyah”), etnoeksperymentalna multiinstrumentalistka Yadmin Williams (wszyscy z USA) i etnofolkowy człowiek-orkiestra Manu Sija z Argentyny. Do miłośników country, akustycznego bluesa, amerikany, gitarowych songwriterów i bluegrassu skierowana jest seria koncertów Parlor Room Sessions nadawana na żywo późną nocą (ze względu na różnicę czasu między Europą i USA) na platformach Vimeo i YouTube. W ramach tych koncertów udało mi się zobaczyć m.in. bardzo zacny występ kompletnie mi wcześniej nieznanej formacji bluegrassowej Appalachian Still z Northampton w Massachusetts, którą polubiłem od pierwszych taktów, oraz poznać muzycznie znakomitą amerykańską pieśniarkę Rhiannon Giddens (która wystąpiła z włoskim perkusistą i akordeonistą Franceskiem Turissim). Europejska trasa rosyjskiej formacji Otava Yo (w tym planowane dwa koncerty w Polsce) została przełożona na późną jesień 2021 roku – ale na otarcie łez była okazja do obejrzenia bardzo klimatycznego ze względu na plenery i zachodzące słońce koncertu online z rosyjskiej prowincji. I z tej okazji skorzystałem, warto było! Niezłe show dali też rosyjscy heavymetalowcy z grupy Аrija i norwescy blackmetalowcy z Mork, którzy cierpliwie odpowiadali też na pytania zadawane na czacie przez fanów. W grudniu, w ramach dni rumuńskich w Niemczech, była okazja zobaczyć i posłuchać międzynarodowego składu Oana Cătălina Chițu Trio (Rumunia/Serbia/Argentyna) w repertuarze pieśni legendarnej rumuńskiej szansonistki Marii Tănase. A w sylwestra zagrał Jean-Michel Jarre.

W Polsce też się oczywiście wiele działo. Bemowskie Centrum Kultury gościło online m.in. awangardowo-folkową wiolonczelistkę Agatę Kurzyk i etno fusion Trio Macieja Trifonidisa. Z Rzeszowa gig zapodał folkmetalowy Diaboł Boruta, a z Poznania – Derwana. Ośrodek Kultury Ochoty streamował m.in. koncerty Dziewanny (z odbiorem przez nią statuetki Wirtualnych Gęśli za płytę roku 2019) i Młodych Djembe. Tegoroczny festiwal w Czeremsze miał, przez wirusa, dużo skromniejszy wydźwięk, ale była okazja do uczestnictwa online (m.in. Czeremszyna i VooVoo). GOK w Czeremsze transmitował też na żywo Podlaską Jesień z udziałem m.in. znakomitej bandurzystki Zoriany Grzybowskiej i łemkowskiej Wiejskiej Kapeli Uherec. W działce etnojazzowej udało mi się załapać na ciekawy koncert formacji Shofar, znakomity gig Tria Wojtka Mazolewskiego (oba transmitowane na żywo z Warszawy) i Grupy Jazzowej Dixieland (koncert z Pomorza). Oprócz tego, w ramach koncertów online organizowanych przez RCKL, zagrali Lumpeks i Krzikopa (ze specjalnym koncertem poświęconym powstaniom śląskim), w teatrze zagrała Chwila Nieuwagi, a w klubach szantowo-żeglarskich m.in. Glassgo i Za Horyzontem. Kapela ze Wsi Warszawa dała online koncert z Muzeum Archeologicznego, promując najnowszy album „Uwodzenie” poświęcony Urzeczu, 11 listopada Percival wykonał pieśni historyczne z różnych okresów dawnej Rzeczypospolitej, a 14 listopada lubelskie Młode Djembe dały czadu w Ośrodku Kultury Ochoty. Na żywo zagrała też akustycznie Łysa Góra (z domu kultury w Węgrowie), Szkocka Trupa (z wrocławskiego Starego Klasztoru) i folkmetalowa Runika (ze stołecznego Voodoo). Nie próżnowali jazzmani, m.in. Wojtek Mazolewski i Henryk Miśkiewicz. Obaj panowie zagrali z etniczną nutą, odpowiednio amerykańską i brazylijską. Tegoroczne Mikołajki Folkowe również odbyły się w sieci, a gościły m.in. Kosy, Sutari, Karolinę Cichą i rozszerzony skład Hańby! Oprócz koncertów w mikołajkowej sieci w czasie rzeczywistym były dostępne wykłady i debaty poświęcone szeroko rozumianym folkowi, folklorowi i folkloryzmowi. Tuż przed świętami nie zabrakło koncertów pastorałkowo-kolędowych, zagrali je m.in. WoWaKin Trio, Hiłoczka z Czeremchy, Karczmarze i projekt Folkolęda (oparty o muzyków Łysej Góry).

Tyle mniej więcej na razie udało mi się w sieci zobaczyć i posłuchać z szeroko rozumianego folku do końca listopada 2020 roku. Mimo że to było „tylko na ekranie monitora” (za pośrednictem YouTube’a, Facebooka i Vimeo), to uważam, iż warto było. Wychodzę z założenia, że narzekanie nic nie zmieni i że warto cieszyć się tym, iż chociaż w internecie można posłuchać i obejrzeć muzykę na żywo. Swoją drogą jest to kolejna zmiana w kulturze odbierania koncertów – wymuszona taką, a nie inną sytuacją epidemiczną – ale przecież już wcześniej wiele koncertów czy festiwali było transmitowanych na żywo (chociażby Nowa Tradycja). Kiedyś był to „gadżet”, dziś transmisje internetowe stały się głównym nośnikiem żywej muzyki. Szacon i dla domów kultury, i klubów za profesjonalne streamy, szacon dla amatorskich transmisji z domów. Jak tylko była udostępniana możliwość, chętnie przekazywałem zrzutkę na rzecz muzyków. A gdy odkryję nowego wykonawcę czy nowy zespół, tym bardziej mam radochę z faktu jego poznania. Ile jeszcze potrwa kulturalny lockdown, kiedy fizycznie wrócimy do klubów i „pod chmurkę”? Czas pokaże.

Witt Wilczyński

 

Sugerowane cytowanie: W. Wilczyński, (Anty)wirusowe granie w sieci, "Pismo Folkowe" 2020, nr 151 (6), s. 25-26.

Skrót artykułu: 

Pandemia „koronkowego” spowodowała zawieszenie wielu koncertów i zaowocowała odwołaniem większości tras koncertowych. Granie muzyki, w tym folku, przeniosło się do internetu. Część tego streamingu to były gigi zarejestrowane wcześniej lub wyciągane z lamusa nagrania sprzed kilku czy nawet kilkunastu lat – i te odpuściłem. Niemniej spora część koncertów w sieci była graniem w czasie rzeczywistym bez udziału publiczności, transmitowanym sieciowo z klubów, domów kultury, sal, prób, a nawet z mieszkań i ogródków – a takich występów warto było poszukać.

fot. z arch. autora: Koncert Kapeli ze Wsi Warszawa

Dodaj komentarz!