Nowości płytowe
Bastarda, Sutari, KakofoNIKT, Chór Pogłosy, Kust
Bastarda, Sutari, KakofoNIKT, Chór Pogłosy, Kust
W moim domu „ludowe” było synonimem słowa „tatowe”. Dorastałam otoczona przedmiotami z pochodzącymi z badań terenowych i spotkań mojego Taty z twórcami ludowymi. Z meblościanki w salonie patrzyło na mnie pięciu glinianych Frasobliwych, drewniany koń i dzięcioł. Na kredensie biblioteczki stały dwie lampy naftowe. W kuchni wisiały niezliczone ręcznie robione łyżki, a na krzesło w sypialni zarzucony był tkany ręcznik.
(Magda Stefańska)
Charyzmatyczny muzyk i wokalista, natchniony mówca, chętnie dzieli się swą wiedzą i muzyką. Od kilku lat lublinianin. To właśnie w Lublinie i okolicy powstały jego trzy ostatnie mistyczne albumy prezentujące muzykę chasydzką. Z Symchą Kellerem rozmawiała Agnieszka Matecka-Skrzypek.
fot. R. Hetman
W poprzedniej części artykułu („Pismo Folkowe” 2022, nr 161) została omówiona geneza folkloru miejskiego i jego najważniejsze gatunki.
Festiwal Dźwięki Północy to okazja do spotkania z muzyką krajów z określonego regionu Europy. Polskie zespoły folkowe mają tu szansę zagrać na jednej scenie obok wykonawców ze Skandynawii, północy Wysp Brytyjskich czy też z krain takich jak Karelia.
fot. M. Samsel-Chojnacka: Koncert duetu Hazelius Hedin
Nasz kolega opowiadał, że kiedyś doświadczył śpiewania przez parę godzin wszystkich piosenek za pomocą sylaby „ra”. Nie wierzyłam w relacjonowaną atrakcyjność tego wydarzenia, ale w zetknięciu ze zmasowaną muzyką instrumentów dętych potwierdzam, że to możliwe – na tegorocznej Pannonice było całkiem sporo „ra-ra-ra” , ale też „tru-tu-tu”.
Wybieram się do Helmuta Kurjo, człowieka legendy w swojej okolicy, wczesnym, sobotnim rankiem. Jesteśmy umówieni na rozmowę oraz zwiedzanie jego prywatnego muzeum, zawierającego unikalne zbiory serbołużyckich strojów narodowych, malowanych jajek, krosien i kołowrotków do przędzenia lnu, narzędzi oraz innych przedmiotów codziennego użytku. Niektóre z nich mają ponad 120 lat. Wita mnie uśmiechnięty 87-latek, który porusza się o kuli, ale jest wciąż bardzo sprawny fizycznie i umysłowo.
Stanisław Nogaj buduje liry korbowe. Uczył się u Stanisława Wyżykowskiego, który przekazał mu sztukę wyrobu różnych instrumentów strunowych. Dzisiaj Nogaj tworzy zarówno najprostsze liry dziadowskie, jak i eksperymentuje z elektroniką, wzbogacając modele o nowe możliwości akustyczne. O pracy budowniczego lir i wyzwaniach dzisiejszego rynku z artystą rozmawiała Magdalena Mazur.
Tyle wrażeń, tyle festiwali, przeglądów, koncertów, taki ruch, a wciąż z szacunkiem kłopot! Dla polskiej tradycji ludowej! Niejeden raz podnosiłam ten problem – czy to w felietonach „Pisma Folkowego”, czy w audycjach na przestrzeni tych wielu, wielu lat mojej pracy. Trochę widzę, że to głos wołającego na puszczy. Choć nieco zmieniło się podejście do Niej, zwłaszcza niektórych grup odbiorców, to jednak wciąż daleko nam do krajów takich jak Wielka Brytania, Niemcy, Francja, państwa skandynawskie, gdzie tej tradycji już wcale nie ma, a jest muzyka podtrzymywana wcale nie kroplówką jak u nas, a przez liczną część społeczeństw tych krajów.
fot. W. Samociuk: Maria Pomianowska i Mingjie Yu, Mikołajki Folkowe 2021
„Słuchałem dużo muzyki ludowej z Mazowsza, która zawsze mnie fascynowała, ale nie było okazji naprawdę jej dokładnie przeanalizować pod względem rytmicznym. I okazało się, że można połączyć te dwa światy muzyczne [muzykę z Polski i Indii – przyp. aut.]” – mówi znakomity polski basista jazzowy Michał Barański, który wydał właśnie fascynującą płytę „Masovian Mantra” w legendarnej serii Polish Jazz. Słucham jej tak, jak słuchałem wcześniej wielu innych krążków, w których nagraniu brał udział. Bardzo mi się podoba, choć pewnie grubym uproszczeniem byłoby określanie tej muzyki jako folkowej. Natomiast sama idea, sam pomysł na tak realizowane „pojedynki z tradycją” wydaje mi się nie tyle równie uprawniony, co raczej równie wartościowy artystycznie co – na przykład – granie (albo odtwarzanie) tychże tradycyjnych mazowieckich melodii przez przedstawicieli tzw. nurtu rekonstruktorskiego. Zwłaszcza że gośćmi lidera są tu m.in. Olga Stopińska, Joachim Mencel (wybitny pianista, który gra tu na lirze korbowej), a wreszcie Kacper Malisz, do którego pozwolę sobie jeszcze powrócić w dalszej części.
Niewiarygodne, jak różne wydarzenia, zdawałoby się, niezwiązane ze sobą, nieoczekiwanie wchodzą w relacje i związki wzajemne, dosłowne, a co najmniej mgławicowe lub pozorne. Dla felietonisty to młyn na wodę, ponieważ może budować zaskakujące narracje, co poniżej Drogim Czytelnikom spróbuję praktycznie zilustrować.
fot. z arch. aut.: Znaczek „Russkij wojennyj korabl, idi…!”, Ukrposzta
Feliks Olesiejuk był historykiem, etnografem i znawcą dziejów obszaru północnej Lubelszczyzny i południowego Podlasia. Badacz posiada tytuł Honorowego Obywatela Miasta Międzyrzec Podlaski. Od urodzenia związany był z pobliskim Drelowem, gdzie wyrastał w rodzinie chłopskiej, uczył się w tamtejszej szkole powszechnej, kontynuując naukę w Międzyrzecu Podlaskim. Pomimo licznych i odległych geograficznie późniejszych zobowiązań zawodowych to właśnie Międzyrzecczyzna stała się jego naukową pasją.
fot. A. Gauda: Kapliczka w Drelowie. Archiwum fotograficzne MWL, nr neg. 18881
Dla osoby, w której biografii tkwi doświadczenie opuszczenia ojcowizny, oderwania od korzeni i miejsc ukochanych, wspomnienia są niezaprzeczalnie najważniejszym składnikiem tożsamości. Człowiek bez pamięci przeszłości zatraca poczucie ciągłości i nie wie tak naprawdę, kim jest. Klucz do zrozumienia naszej teraźniejszości tkwi zatem w przeszłości, zdeponowanej w strukturach naszej pamięci i w naszych bliskich.
Stanisław Jaroszewicz urodził się 11 marca 1943 roku w Podlesiejkach na obecnej Białorusi. W latach 1960–1962 pracował jako robotnik-monter zabawek muzycznych w Fabryce Zabawek Dziecięcych w Baranowiczach, był aktorem w Teatrze Ludowym tamże. W 1963 roku wyemigrował do Polski. W 1970 roku ukończył studia na Akademii Medycznej w Krakowie. Pracował w szpitalach m.in. w Pruszkowie, Grodzisku Mazowieckim i Milanówku-Turczynku. Był zaangażowany w działania NSZZ „Solidarność”1. O swoich wspomnieniach z dzieciństwa opowiedział red. Czesławie Borowik (Polskie Radio Lublin).
fot. 1871.by /Wikimedia: Budynki poczty i teatru w Baranowiczach, 1942
Kiedy ktoś mnie pyta, „jak było” w Jordanii, odpowiadam, że ciężko. „Ale w jakim sensie ciężko?” – fizycznie. Jednak było warto się pomęczyć, bo dotarliśmy do miejsc niedostępnych „na lekko”.
Imię towarzyszy człowiekowi od początku jego życia i jest chyba najczęściej słyszanym przez niego słowem. Poznając nową osobę, przedstawiamy się zazwyczaj imieniem. Może ono wywołać różne skojarzenia i wyobrażenia o tym, jacy jesteśmy. Czy rzeczywiście jest tak, że imię określa naszą osobowość? Co kieruje rodzicami przy tak odpowiedzialnym wyborze?
fot. Biblioteka Narodowa / Polona: Kalendarz Kościelny dla Parafii św. Józefa w Tczewie, R. 10 (1930)
Jej obrazy to coś więcej niż motywy kwiatowe kojarzące się większości ludzi, którym nazwisko artystki nie jest obce. Między soczystymi barwami zawarła przede wszystkim egzystencjalną opowieść o swoim życiu, które jest odzwierciedleniem losów Ukrainy.
fot. Bumbaka / Wikimedia: aut. Halyna Kalczenko, Kateryna Biłokur, rzeźba gipsowa, 2007
Moje smaki dzieciństwa kojarzą mi się z niewyszukanymi, choć nieraz wymagającymi wiele pracy potrawami codziennymi i świątecznymi.
fot. Wikimedia: Żur śląski
Początek etnomuzykologii jako dyscypliny akademickiej to końcówka XIX stulecia. Wcześniej jednak funkcjonowały już jej zręby, w ramach których badano w szczególności muzykę pozaeuropejską, a podwaliny tych badań stworzyła orientalistyka. To na jej gruncie zaczęto badać obce języki i coraz częściej uświadamiano sobie konieczność zgłębienia szerokich kontekstów funkcjonowania „obcego” i jego „obcej kultury”.
– Jesteśmy dzisiaj świadkami starego obrzędu dożynkowego, który był związany z zakończeniem żniw. Najważniejszym punktem tej uroczystości było wręczenie wieńców dożynkowych gospodarzowi lub dziedzicowi, poprzedzające wspólną zabawę mieszkańców dworu, żniwiarzy i mieszkańców wsi.
Powyższe słowa, jak co roku, zawsze w drugiej połowie sierpnia, i tym razem wybrzmiały w Muzeum Wsi Lubelskiej w czasie inscenizacji dożynek dworskich.
Poznawanie regionalnych tańców, pieśni czy technik gry na instrumentach ludowych jest coraz bardziej popularne nie tylko wśród dorosłych, ale także dzieci i młodzieży. Świadczą o tym choćby najnowsze publikacje płytowe, jak album „Melodie od Powiśla” (2021) wydany przez fundację Muzyka Zakorzeniona. Zebrany materiał dźwiękowy to efekt czterodniowego spotkania z muzyką tradycyjną Powiśla Świętokrzyskiego, które odbyło się w Rakowie.
Septicflesh „Modern Primitive”, Aleksandra Prijović „Zvuk Tišine”, Kapela Brodów „Krakowiaki”
Andrzej Bieńkowski, Trzymałem węża w garści. Śladami muzykantów; Piotr Braszak, Na rozstajnych drogach, około północy. Doświadczenia graniczne we wschodniosłowiańskich i polskich pieśniach ludowych; Mateusz Wyżga, Chłopstwo. Historia bez krawata