Białoruś. Śpiewy obrzędowe. Śpiewy z kołchozów
Zbierając nagrania, Andrzej Bieńkowski przyjął zasadę, że każdy przekaz jest ważny. Nagrywał stare pieśni obrzędowe i repertuar nauczony przez instruktorów, pieśni kołchozowe, biesiadne, partyzanckie.
Zbierając nagrania, Andrzej Bieńkowski przyjął zasadę, że każdy przekaz jest ważny. Nagrywał stare pieśni obrzędowe i repertuar nauczony przez instruktorów, pieśni kołchozowe, biesiadne, partyzanckie.
Utwory na płycie wzięły się z włóczęgi Witka Brody po wsiach, wertowania dzieł Oskara Kolberga, archiwów Instytutu Sztuki PAN, autorów znanych i nieznanych. Nie raz udało mu się usłyszeć u wiejskich muzykantów dźwięki żydowskie żywe, obce, intrygujące.
Płyta prezentuje pieśni i muzykę zarejestrowane przez prof. Romana Reinfussa w trakcie badań terenowych na Łemkowszczyźnie. Materiał zawarty na płycie nagrany został na taśmach szpulowych w latach 60. XX w. (najstarsze nagrania pochodzą z 1963 roku) w dziewiętnastu miejscowościach od zachodnich krańców (Wojkowa, Dubne) aż po wschodnie granice Łemkowszczyzny (Turzańsk).
Muzyka istniała od wieków, ewoluowała, migrowała, mimo iż nikt nawet nie myślał o jej utrwalaniu, a potem zapisywano tylko wybrane jej formy. Możliwość rejestracji dźwięku to tylko sprawa zwiększenia dostępu do muzyki, a w zasadzie dostępu do jej różnorodności (towarzyszyła ona przecież ludziom ze wszystkich warstw społecznych i kultur na całym świecie) i zwiększenia tempa jej rozpowszechniania. Owa dostępność ma oczywiście wpływ na to, co się dzieje z muzyką i jak ją przetwarzamy. Jako twórcy możemy wzorować się, wykorzystywać dźwięki z najdalszych zakątków świata, nie przekraczając granic swojego kraju, miasta, nie wstając z fotela.
(Paulina Łaskarzewska i Jan Konador)
Z całej sytuacji komunikacyjnej, która kształtuje się w momencie nagrania terenowego, zostaje trzy-, czterominutowy zapis, odtwarzany później z płyty winylowej, CD lub pliku dźwiękowego. Tak działa łagodne i konieczne kłamstwo medialnej reprezentacji, na tym polega jeden z najstarszych zabiegów na materiale znaczeniowym, synekdocha, uważana za rodzaj metonimii, co oznacza, że całość zastępujemy częścią. Łatwo możemy dostrzec, że właściwie każde nagranie dźwiękowe jest w pewnym sensie „samplem”; próbką całej sytuacji, z której odrzucono bogatsze konteksty.
Pieśń czy też śpiew, wolałbym tak ogólniej mówić, trwa już od dawna. Od średniowiecza można mówić zarówno o pieśni religijnej w Polsce, jak i o ludowej kulturze religijnej.
Fragment zapisu wykładu wygłoszonego w trakcie Taboru w Chlewiskach w 2003 r.. Pierwodruk: Ludowe śpiewy religijne w Polsce i na Radomszczyźnie, „Wędrowiec” 2003, nr 4; dzięki uprzejmości MuzykaTradycyjna.pl
Podczas ostatniej edycji Mikołajek Folkowych miała miejsce prezentacja portalu o nazwie Lemko Archive. Z jego współtwórczynią, Martą Graban-Butryn, rozmawiała po łemkowsku Anna Dubec.
To, jak opisujemy świat, który nas otacza, mówi zwykle najwięcej o nas samych, o tym, co daje nam radość, poczucie bezpieczeństwa i o tym, czego się boimy. Dziś posługujemy się wieloma nazwami różnych, bardziej lub mniej wyimaginowanych strachów, nie mając często świadomości informacji, jakie niosą te zadomowione od pokoleń w polszczyźnie określenia. Na marginesie, samo słowo strach etymologicznie łączy się z tym, co srogie, surowe, ostre i groźne1, jest więc się czego bać.
Zespół Trad.Attack! to grupa pochodząca z egzotycznej Estonii. Ich twórczość to powiew młodzieńczej świeżości i przykład kreatywnego podejścia do muzyki źródeł. Trzyosobowy zespół tworzą Sandra Sillamaa (wokal, dudy estońskie, drumla, saksofon), Jalmar Vabarna (gitara) i Tõnu Tubli (perkusja). Podczas Mikołajek Folkowych 2014 z członkami grupy rozmawiała Monika Sławińska.
Kipikasza to żeński duet powstały w 2013 r. Zespół został doceniony na XXIII Międzynarodowym Festiwalu Muzyki Ludowej „Mikołajki Folkowe”, gdzie dziewczyny otrzymały trzecią nagrodę „za pomysłowość i odwagę, oraz poszukiwanie i świeżość eksperymentowania” oraz wyróżnienie „za niekonwencjonalność i ekspresję”. W czasie kolejnej edycji Festiwalu miały już własny koncert rejestrowany, po którym z Karoliną Balmas, Aleksandrą Członką i Jakubem Członką (menadżerem zespołu) rozmawiała Wioleta Matczak.
Kategoria „obcego” to zbiór cech rozpoznawczych dotyczących całego naszego życia, pozwalający odróżnić, co swoje, a co nie. „Obcy” kieruje naszą uwagę na kulturę, skłaniając do refleksji i wzbudzając głębsze zainteresowanie czymś, co do tej pory wydawało się naturalne i oczywiste
Nieokreślona tematyka tych felietonów, czyli pełna wolność, sprzyja błądzeniu myśli, zwłaszcza ku przeszłości. Dzisiaj to błądzenie wiedzie mnie na Podhale, do miejsc i ludzi, którzy zaznaczyli się nie tylko w mojej pamięci. Dlaczego? Trochę z sentymentu, a trochę z powodu irytacji, bo ostatnio jakaś Bardzo Ważna Postać znowu użyła określenia „kultura niska” w odniesieniu do kultury tradycyjnej i zdenerwowana tym rozmyślałam nad trwałością stereotypów oraz krzywdzącego, choć zarzuconego przez naukę, podziału tej działalności na niską (ludową?) i wysoką (elitarną, profesjonalną?).
Nie pamiętam już którędy, ale przywędrowała do mnie niedawno „Moskevská virtuálka” Jaromíra Nohavicy1, piosenka nienowa, ale która wcześniej umknęła mojej uwadze, mimo że Czeski Bard umieścił ją na płycie „Tak mě tu má” z 2012 r. Sam termin wirtualka oznacza opublikowany w sieci, wierszowany felieton opatrzony podkładem muzycznym i taki był też pierwotny charakter tego utworu. Piosenka uzmysłowiła mi, że w tym roku mija dziesięć lat, odkąd jedyny raz byłem w Moskwie.
Do Potosi przyjechaliśmy równo ze wschodzącym słońcem. Było kilka minut przed szóstą rano. Wyszliśmy przed dworzec, szukając jakiegoś transportu do centrum. Nie było to trudne, należało tylko iść za współpasażerami, z którymi przyjechaliśmy z La Paz. Jeden zakręt w lewo i już stoimy na przystanku. Po chwili podjeżdża miejski autobus. Wsiadamy i po 20 minutach jesteśmy na głównym miejskim placu. Zrzucamy plecaki pod kościołem i idziemy na poszukiwanie noclegu. Godzina jest wczesna, my trochę niewyspani. Chodzimy po wąskich i pustych uliczkach. W końcu trafiamy na całkiem ładnie wyglądający hostel „La Casona”. Przeszklone drzwi, w środku dziedziniec z dużą ilością przyjemnego cienia. Akurat jest wolny pokój dziesięcioosobowy. Cena nam odpowiada 45 boliwianów (22,5 zł). Podoba nam się tu, ale dla zasady idziemy do hostelu znajdującego się naprzeciwko. Okazuje się, że ów przybytek w połowie działa, a druga połowa jest w remoncie. Obsługa nic nie wie. Grzecznie dziękujemy i wracamy do naszego pierwszego wyboru. Chwila na zameldowanie i idziemy spać.
W lutym 2014 r. uczciliśmy opolską Kolbergiadą Rok Kolberga. Kilkudniowe święto muzyki ludowej zostało w Opolu odebrane jako coś egzotycznego. Naszym (pomysłodawców) zamiarem było zaprezentowanie różnych elementów kultury ludowej. Odbyły się warsztaty śpiewu tradycyjnego, pokaz instrumentów etnicznych z całego świata, koncerty klasyczne uczniów szkoły muzycznej, koncerty z repertuarem zebranym przez Kolberga oraz panel dyskusyjny o miejscu i roli muzyki ludowej w szkolnictwie muzycznym.
Warsztaty wypieku pieczywa obrzędowego towarzyszą Mikołajkom Folkowym od kilku lat, nie mogło więc ich zabraknąć w programie zeszłorocznego festiwalu. Podobnie jak w minionych latach zostały przygotowane przez Studenckie Koło Naukowe Etnolingwistów UMCS, które wspomagali studenci trzeciego roku filologii polskiej UMCS. Tematem przewodnim były kurpiowskie byśki.
26 lutego odbyła się promocja 115. numeru Pisma Folkowego „Gadki z Chatki”. Najnowsze wydanie skupia się na muzyce i kulturze tradycyjnej krajów Grupy Wyszehradzkiej. W numerze znajdziemy m.in. wywiady z artystami folkowymi oraz artykuły wybitnych etnomuzykologów, etnografów i dziennikarzy muzycznych, dotyczące przekazywania i kultywowania muzyki tradycyjnej na terenie Polski, Czech, Słowacji i Węgier.
Mikołajki Folkowe kojarzą nam się głównie z muzyką. Podczas ostatniej edycji festiwalu pojawiła się nowa forma obcowania z kulturą tradycyjną, Festiwalowa Żywa Biblioteka. Ten wspólny projekt Studenckiego Koła Naukowego Etnolingwistów UMCS i Akademickiego Centrum Kultury „Chatka Żaka” spotkał się z dużym zainteresowaniem.
Tej, wuchta wiary, pyry te poznańskie słowa zrozumie każdy. Czym natomiast jest żybura i dlaczego nie należy jej pić nawet z ładnego wymborka? Kim jest mela i w jakim celu chodzi się z nią na migane? Czemu sprawunki robi się w składzie, a nie w sklepie i czym różni się bana od bimby? To już nie jest takie ajnfach. No chyba, że się jest z Pyrlandii.
Lubelski Teatr Muzyczny wraz Teatrem Polskim w Bielsku-Białej pod koniec lutego tego roku wystawiły „Zorbę” według powieści Nikosa Kazantzakisa. Musical ten stworzyły legendy Brodwayu: Josef Stain (libretto), John Kander (muzyka) i Fred Ebb (teksty piosenek). Twórcy niczym król Midas wszystko, czego dotknęli, zamieniali w złoto. Ich zatrudnienie było gwarancją sukcesu. Stain miał na koncie libretto do „Skrzypka na dachu”, a spółka Kander-Ebb piosenki do „Kabaretu” z niezapomnianą kreacją Lizy Minelli.
U podstaw płyty „Inspired by Lutosławski” stoją liczne i złożone inspiracje. Sam Lutosławski inspirował się polską muzyką ludową. Wprawdzie nie czerpał bezpośrednio ze znacznie dostępniejszych (tuż po wojnie) „zasobów” autentycznych muzyków i śpiewaków ludowych niż ma to miejsce dzisiaj. Wykorzystywał zapisy etnograficzne a w przypadku „Tryptyku Śląskiego” (napisanego w latach realizmu socjalistycznego 1949-1955) była to antologia Jana Bystronia Pieśni ludowe z polskiego Śląska wydana wspólnie z Józefem Ligęzą i Stefanem M. Stoińskim jeszcze w międzywojniu.
Z twórczością zespołu Perkalaba po raz pierwszy zetknąłem się w 2005 roku w czasie legendarnego, ukraińskiego festiwalu muzyki folkowej „Szeszory”. Zachwyciła mnie ich muzyka niepowtarzalny mix punk rocka, ska, kabaretu i folku. Robiła wrażenie również ich niesamowita energia sceniczna kilku półnagich facetów z kolorowymi gitarami i sekcją dętą, biegających wzdłuż i w poprzek sceny, używających jako instrumentów m.in. ogromnej pokrywki i walącej w nią siekiery. Nie wiedziałem, że taką energię można przenieść na studyjny album.
1maja 2015 r. zostanie otwarty Ośrodek Praktyk Bioregionalnych Biotop Lechnica. Miejsce na karpackim pograniczu, które będzie gościło zainteresowanych pogłębionym badaniem swojego miejsca w środowisku, zdobywaniem praktycznych umiejętności, zyskiwaniem możliwości rozwoju i zadbania o zdrowie, a także pracą twórczą. Będzie to miejsce otwarte dla zielarzy, badaczy kultury, ogrodników, muzyków i artystów. Mówiąc dokładniej dla wszystkich zainteresowanych wypracowaniem sposobów zrównoważonego, odpowiedzialnego i odpowiadającego współczesnym wyzwaniom życia w mieście oraz poszukujących odpowiedzi na dzisiejsze kryzysy w inspiracjach tradycyjnymi formami gospodarowania i tworzenia.
Nie tak dawno ukazała się debiutancka płyta zespołu łączącego polskie pieśni średniowiecza i renesansu z ciężkim, rockowym brzmieniem.
Lesja Szulc to nie pierwsza artystka, dla której folk choć ważny był tylko etapem rozwoju. W 2010 r. wokalistka ze Lwowa założyła zespół „Lesja i Muzyky”, który ewoluował w „Lesję”, a potem w „Lesja Folk”.
„Zjednoczeni” tak w tłumaczeniu na polski brzmi tytuł płyty, na której można wysłuchać dwunastu utworów, brzmienia śpiewu i instrumentów indyjskich oraz hiszpańskiego flamenco. Nazwa nawiązuje do międzynarodowego projektu Michała Czachowskiego, Indialucia zespołu, który jednoczy muzyków z kilku krajów.
Na trzeci album istniejącego od 2003 roku zespołu, znanego do tej pory w kręgach związanych z poezją śpiewaną, składa się jedenaście utworów. Trzy żeńskie głosy śpiewają w przedziwnych harmoniach, z towarzyszeniem nienachalnej elektroniki i niekiedy skrzypiec.
Książka Ewy Kubicy jest wynikiem spotkania autorki z ludową tradycją i architekturą Parku Krajobrazowego Cysterskie Kompozycje Rud Wielkich na Śląsku. Obszar ten był idealnym obiektem badań, ponieważ przez 700 lat pozostawał poza granicami państwa polskiego.
W przypadku Justyny Cząstki-Kłapyty mamy do czynienia z autorką kompetentną, piszącą z pasją i talentem. Podjęty przez nią temat wymagał szerokiego spojrzenia, jednakże książka nie traci przez to nic ze swojego naukowego charakteru.
Tomasz Kalniuk jest etnologiem i pedagogiem, adiunktem w Katedrze Etnologii i Antropologii Kulturowej UMK w Toruniu. Jest autorem wielu publikacji naukowych i popularnonaukowych z obszaru kultury religijnej, religijności ludowej i popkultury. W omawianej monografii Kalniuk przygląda się mitowi organizującemu kulturę ludową w życiu codziennym i świątecznym jej przedstawicieli, koncentrując uwagę na dzieciach i starcach.
W dniu 22 stycznia 2015 r. zmarł prof. dr hab. Antoni Zoła, etnomuzykolog, organista, animator życia parafialnego, amator wędkowania i podkarpackich krajobrazów, człowiek wielkiej dobroci.