Z twórczością zespołu Perkalaba po raz pierwszy zetknąłem się w 2005 roku w czasie legendarnego, ukraińskiego festiwalu muzyki folkowej „Szeszory”. Zachwyciła mnie ich muzyka niepowtarzalny mix punk rocka, ska, kabaretu i folku. Robiła wrażenie również ich niesamowita energia sceniczna kilku półnagich facetów z kolorowymi gitarami i sekcją dętą, biegających wzdłuż i w poprzek sceny, używających jako instrumentów m.in. ogromnej pokrywki i walącej w nią siekiery. Nie wiedziałem, że taką energię można przenieść na studyjny album.