Perkalaba „Horrry!”

2005, Taras Bulba Entertainment

Z twórczością zespołu Perkalaba po raz pierwszy zetknąłem się w 2005 roku w czasie legendarnego, ukraińskiego festiwalu muzyki folkowej „Szeszory”. Zachwyciła mnie ich muzyka – niepowtarzalny mix punk rocka, ska, kabaretu i folku. Robiła wrażenie również ich niesamowita energia sceniczna – kilku półnagich facetów z kolorowymi gitarami i sekcją dętą, biegających wzdłuż i w poprzek sceny, używających jako instrumentów m.in. ogromnej przykrywki i walącej w nią siekiery. Nie wiedziałem, że taką energię można przenieść na studyjny album.
Wtedy właśnie, w 2005 roku, na rynku pojawiła się pierwsza płyta tego istniejącego od 1998 roku zespołu – „Horrry!”. Ten album jest sztandarowym przykładem muzyki z pogranicza folku i rocka.
Na płycie „buzuje” punkowa energia. Już od pierwszego „220” przeważają szybkie utwory. Wykorzystanie do tworzenia tej muzyki huculskich cymbałów robi niesamowite wrażenie. Na mnie osobiście – zarówno na koncercie, jak i na płycie, największe wrażenie robi utwór tytułowy, zaśpiewany przez wokalistę Andrija Fedotova w sposób niesamowity, wręcz teatralny. Używa on różnych środków wyrazu – od szaleńczego, opętańczego śmiechu po krzyki. Całość w połączeniu z muzyką robi niezwykle psychodeliczne wrażenie pomimo dość spokojnego brzmienia.
Na płycie „Horrry!” nie ma prostych odwołań do muzyki ludowej. Najważniejszym jej akcentem, a jednocześnie najbardziej charakterystycznym elementem odróżniającym ten zespół, jest wykorzystanie huculskich cymbałów. Jednak na Ukrainie ten zespół uważany jest za czołowego przedstawiciela sceny folkowej, a ta płyta przez wielu uważana jest za najlepszą w ich twórczości.
W ciągu 10 lat od wydania swojej debiutanckiej płyty, Perkalaba przechodziła zarówno zmiany personalne, jak i stylistyczne. Dziś w zespole nie ma m.in. jednego z liderów z roku 2005 – Jaremy Stecyka. Również stylistycznie dziś Perkalabie bliżej do mieszanki folku z reggae, niż do muzyki punkrockowej. Jednak, pomimo tych zmian, wciąż jest to zespół, którego muzykę i koncerty zdecydowanie polecam.

Stefan Bracha

Skrót artykułu: 

Z twórczością zespołu Perkalaba po raz pierwszy zetknąłem się w 2005 roku w czasie legendarnego, ukraińskiego festiwalu muzyki folkowej „Szeszory”. Zachwyciła mnie ich muzyka – niepowtarzalny mix punk rocka, ska, kabaretu i folku. Robiła wrażenie również ich niesamowita energia sceniczna – kilku półnagich facetów z kolorowymi gitarami i sekcją dętą, biegających wzdłuż i w poprzek sceny, używających jako instrumentów m.in. ogromnej pokrywki i walącej w nią siekiery. Nie wiedziałem, że taką energię można przenieść na studyjny album.

Dodaj komentarz!