Nowości płytowe
Stanisława Latawiec, Joachim Mencel Quintet, Loopus Duo, Instytut Sztuki PAN, Centrum Kultury i Sztuki w Kaliszu
Stanisława Latawiec, Joachim Mencel Quintet, Loopus Duo, Instytut Sztuki PAN, Centrum Kultury i Sztuki w Kaliszu
Święto „słońca kresu” to jedno z najważniejszych dorocznych świąt Słowian. Obchodzone jest zarówno przez zachodnich, jak i wschodnich braci. Zacznę od początku, a więc od nazwy: Noc Kupały (inaczej zwana też nocą kupalną, kupalnocką, kupałą) wiąże się z pierwiastkiem *kump – oznaczającym „gromadę, grupę, zbiorowość”. Noc przesilenia, przypadająca na 21-22 czerwca, to święto przeciwieństw – ognia i wody, dnia i nocy, słońca i księżyca, ale także płodności, obfitości, radości i miłości (także tej fizycznej). W ten magiczny czas można więcej i bardziej radośnie. Nadchodzi lato, okres dostatku i obfitości, ale też ciężkiej pracy. Ta noc to ostatnie chwile beztroskiej zabawy.
(Grzegorz J. Nowicki)
„Bo ten stàn małzejski jes bardzo ciynzki/ tysiąc raz ciynzejsy jako kamień młyjski/ bo kamień młyjski woda łobraca/ a stàn małzejski sàm Pàn Bòg òzłonca”.
Fot. J. Michniuk: porwanie pana młodego z kapelą
W czasie XXVII Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Ludowej „Mikołajki Folkowe” Studenckie Koło Naukowe Etnolingwistów UMCS po raz kolejny zorganizowało spotkanie z Żywymi Książkami. W rolę jednej z nich wcieliła się dr Joanna Dziadowiec – etnolog, kulturoznawca, autorka książki FESTUM FOLKLORICUM. Performatywność folkloru w kulturze współczesnej. Rzecz o międzykulturowych festiwalach folklorystycznych (Narodowe Centrum Kultury, Warszawa 2016). Z gościem Mikołajek o tradycji, kulturze ludowej, ochronie dziedzictwa niematerialnego i festiwalach rozmawiał Dawid Kobylański.
Tradycja... chciałoby się zaśpiewać za Tewjem Mleczarzem. Ta piosenka z musicalu „Skrzypek na dachu” wydaje się być świetnym komentarzem również do postrzegania folkloru muzycznego – trwać czy iść dalej? Ku tej drugiej opcji skłania się XXI Festiwal Polskiego Radia „Nowa Tradycja”, który odbywał się w drugim tygodniu maja w Warszawie, jak zwykle w Studiu im. Witolda Lutosławskiego.
Fot. W. Kusiński: zespół Do Dna
Tegoroczna edycja Festiwalu Tradycji i Awangardy Muzycznej KODY odbyła się jak zwykle na początku maja (9-12) w Centrum Spotkania Kultur w Lublinie. Wydarzenia z pogranicza koncertu, spektaklu, performance’u ułożone zostały według planu. Tym razem kluczem festiwalu stały się „rozdroża”, a więc słowo zawarte w nazwie organizatora – Ośrodka Międzynarodowych Inicjatyw Twórczych Rozdroża.
Fot. T. Kulbowski / materiały OMIT Rozdroża: Radical Polish Ansambl
Special event odbył się w sali operowej Centrum Spotkania Kultur w Lublinie ostatniego dnia festiwalu KODY. Był nim głośno zapowiadany w mediach koncert „Laibach/Polonia”, będący projektem muzycznym opartym na kompozycji „Sinfonia Sacra” Andrzeja Panufnika. Wydarzenie miało szczególny charakter z uwagi na tegoroczne obchody stulecia odzyskania przez Polskę niepodległości, a utwór powstał we współpracy z Instytutem Adama Mickiewicza jako część międzynarodowego programu kulturalnego. Nic więc dziwnego, że jako pierwsze popłynęły dźwięki „Bogurodzicy”, o którą Andrzej Panufnik oparł swoje dzieło.
Fot. T. Kulbowski / materiały OMIT Rozdroża: koncert "Laibach/Polonia"
Od siedmiu lat w jeden kwietniowy weekend audycja „Siesta” Marcina Kydryńskiego przedstawia swoje koncertowe oblicze za sprawą gdańskiego Siesta Festivalu, w tym roku pod oficjalną nazwą Gdańsk Lotos Siesta Festival. Przez te kilka dni w Filharmonii Bałtyckiej rozbrzmiewa przyjemna dla ucha muzyka świata i jazz.
Fot. materiały prasowe organizatora: Tito Paris i Fábia Rebordão
Kazimierz Kusznierow urodził się w 1950 r. we wsi Lubenka k. Łomaz. Jest popularyzatorem i animatorem kultury tradycyjnej. W 1980 r. założył Teatr Obrzędowy „Czeladońka”. Jest autorem tekstów do albumu fotograficznego Adama Pańczuka Karczeby (2013). Od lat 80. XX w. piastuje stanowisko kierownika Wiejskiego Domu Kultury w Lubence. O tradycjach weselnych swoich rodzinnych okolic opowiedział dr hab. Joannie Szadurze i Dawidowi Kobylańskiemu.
Fot. z arch. K. Kusznierowa: Ludwika Głowacka, wyjazd do ślubu. Ortel Książęcy, 1950 r.
Czas płynie, Tatry stoją, góral i ptak śpiewają tam jak przed laty:
Nuty moje nuty, skąd wy się bierecie,
Na moim serdecku same się siejecie.
Ale tak naprawdę z tym śpiewaniem w Tatrach różnie bywa. Jeżdżę tam często, lubię chodzić po nich, ale owiec jak na lekarstwo i śpiewu do nich wcale. Czyli pieśń jest, ale już trochę w innych warunkach śpiewana.
Pewnie nie czas tu i miejsce na przypominanie różnych pojawiających się w przeszłości (najczęściej groteskowych, a zazwyczaj absolutnie nietrafionych) zarzutów o to, że folk odciąga słuchaczy od muzyki tradycyjnej, wiejskiej. Zarzuty takie jednak się zdarzały – a może i do teraz zdarzają. Jest wszakże inaczej, młodzi twórcy swymi działaniami wyraźnie wskazują na ludowe czy tradycyjne inspiracje. Przykłady można by mnożyć i gdyby chcieć pochylić się nad każdym, pewnie zabrakłoby miejsca w tym numerze „Pisma Folkowego”.
W odróżnieniu od sąsiedniej Szwecji, która masowo wypuszcza wykonawców i przeboje, Dania nie wyrobiła sobie marki kraju kojarzonego z dobrą muzyką – i to nawet mimo tego, że spośród narodów nordyckich Duńczycy uchodzą ponoć za najweselszych. Nawet na słynnym festiwalu w Roskilde przeważają gwiazdy zagraniczne. Nie znaczy to jednak, że nikt tam nie umie śpiewać. Jeśli się dobrze poszuka, to się znajdzie takiego choćby Larsa Lilholta, śpiewającego o „Café Måneskin”, grupę Gasolin’ ryczącą potężnymi ustami Kima Larsena „Hvad gør vi nu lille du” („Co robimy, mała?”) czy wreszcie Anne Linnet, której chciałbym poświęcić kilka słów.
Fot.: nieartpeoplemusic.dk
Joanna Wrońska to świętokrzyska twórczyni rękodzieła artystycznego, głównie lalek magicznych – motanek. O tych wyjątkowych „gałgankowych istotkach” i o historiach ze swojego życia opowiedziała Ninie Orczyk.
Fot. z arch. J. Wrońskiej: warsztaty dla dzieci
Pytanie paląco aktualne. Ojczyzna, wolność, niepodległość – uświęcone polskie słowa-symbole wypisywane na sztandarach – jak są dziś rozumiane? Czy patriotyzm i słuszna duma z tego, co osiągnęliśmy i czym – jak ideą międzyludzkiej solidarności – możemy podzielić się z innymi, może przerodzić się w nacjonalistyczną ksenofobię, podejrzliwość i nienawiść do Innych? W gromkie zawołanie „Śmierć wrogom Ojczyzny”? Czy nie gubimy cennego dziedzictwa I Rzeczypospolitej, które niedawno pod hasłem „Od Unii Lubelskiej do Unii Europejskiej” było naszym wkładem do europejskiej „wspólnoty ducha”, świadectwem politycznej dojrzałości?
themaphouse.com/Wikimedia: Mapa Polski z atlasu Abrahama Orteliusa "Theatrum Orbis Terrarum" (wyd. 1592)
Zofia Matysiak (ur. 1927) wspomina Lublin okresu dwudziestolecia międzywojennego i okupacji.
Centralne Archiwum Wojskowe: Żołnierze Armii Krajowej w czasie Akcji „Burza”, Lublin 1944
W Wołowicach, jak w każdej wsi pańszczyźnianej, był dwór. Dworem zarządzał dziedzic. Jak się mówiło na wsi – „we dworze” służyli miejscowi chłopi. Chłopi w zwykłe dni przymierali głodem, a w niedzielę i święta chodzili do kościoła, wierząc szczerze w Boga. Pewnej niedzieli ksiądz mówił o tym, że uczciwość ubogich podoba się Panu Bogu.
Fot. K. Niemkiewicz: Dasze (Podlasie), 1999 r.
Każdy z nas ma swą małą ojczyznę, w której się wychował, którą ceni, z którą wiążą go dobre wspomnienia, którą być może musiał opuścić lub w której ma szczęście mieszkać przez całe życie. Nie każde miejsce ma jednak szczęście do ludzi bezinteresownie poświęcających mu część swojego życia, dokumentujących jego dzieje, opisujących teraźniejszość, walczących o lepszą przyszłość. Zakochany w swej małej ojczyźnie regionalista to skarb. Taką osobą dla ziemi opalenickiej był niedawno zmarły Zygmunt Duda (1937–2017).
Ziemia kornicka leży na pograniczu wielu kultur. Przez wieki ścierały się tu wpływy polskie, litewskie i rosyjskie. W połowie XV w. ziemia kornicka na sto lat przypadła Wielkiemu Księstwu Litewskiemu. Osiedlali się tu przybysze zarówno z samego Mazowsza, jak i z Litwy czy południowej i północnej Rusi. Przynosili ze sobą własne, odrębne zwyczaje, język i religię. W rezultacie na terenie Kornicy i pobliskich miejscowości powstało wieloetniczne społeczeństwo, które wytworzyło charakterystyczną i niepowtarzalną kulturę. Specyficzna kuchnia ziemi kornickiej przez wieki była ważnym składnikiem tradycji.
Fot.: Mazowiecki Szlak Tradycji
„Widzimy się w ostatnią niedzielę miesiąca” – to zdanie weszło w krew wielu uczestnikom warsztatów muzyczno-tanecznych pn. „Niedzielne spotkania z kawą i poleczką”, organizowanych w ramach cyklu Muzeum Miejskiego w Tychach „Kultowe osiedle A” oraz programu Rewitalizacji dla miasta Tychy. W każdą ostatnią niedzielę miesiąca w Szkole Podstawowej nr 3 im. Jana Kochanowskiego na tyskim osiedlu A można posłuchać i zatańczyć – a wszystko przy dźwiękach instrumentów Kapeli Fedaków, która jest gospodarzem warsztatów, oraz zapraszanych przez nią gości specjalnych.
Fot. M. Janusiński
Dnia 13 kwietnia 2018 r. w Studiu Muzycznym Radia Lublin odbył się koncert zespołu TeChytrze. W skład siedmioosobowej grupy wchodzi kwartet wokalny: Renata Krawczyk, Weronika Nowacka, Lidia Szpulka, Anna Trawicka oraz trio instrumentalne: Roman Chraniuk (kontrabas), Jakub Miarczyński (perkusja), Jacek Steinbrich (gitara). TeChytrze w swoich aranżacjach inspiruje się bluesem, jazzem, punkiem, muzyką współczesną, a nawet klasyczną. Wynika to zapewne ze współpracy samego twórcy zespołu Jacka Steinbricha z różnymi grupami muzycznymi, począwszy od free jazzu, a skończywszy na surf-psychodelii. Sam zespół określa swoją twórczość jako połączenie dwóch odległych tradycji, polskiej i amerykańskiej.
W pierwszy weekend kwietnia folkowcy spotykają się w od dziesięciu lat w Tallinie. Choć pogoda na północy Europy nie zawsze jest łaskawa, jej kaprysy wynagradza niepowtarzalny, gorący klimat imprezy. W tym roku jubileusz dziesięciolecia Tallin Music Week zbiegł się z 100. rocznicą odzyskania niepodległości przez Estonię, co było ważną częścią spotkania. Muzyka inspirowana tradycją jest tylko jednym z elementów Tygodnia Muzyki, bo oprócz niej są sceny jazzowe, popowe czy nawet muzyka klasyczna. Mimo to trudno zobaczyć wszystkie koncerty folkowe.
Czasem i dziś jeszcze mówi się, że sztuka ludowa jest naiwna, amatorska, nieprofesjonalna. Spektakl „Żniwa” w reżyserii Igora Gorzkowskiego cechuje jednak pełen profesjonalizm. W widowisku o ludowej tematyce bierze udział zespół tancerzy Polskiego Teatru Tańca – Baletu Poznańskiego. Spektakl ubogaca wysokich walorów artystycznych śpiew Adama Struga, wybitnego wokalisty wykonującego białym głosem pieśni tradycyjne, oraz całej ekipy tworzącej przedstawienie. W widowisku wykorzystano muzykę Eugeniusza Rudnika, jednego z najważniejszych twórców polskiej muzyki awangardowej, i choreografię Iwony Pasińskiej – konstruowaną wespół z artystami Polskiego Teatru Tańca.
Fot. A. Grabowski
Rüüt „Kadakad”; Żywiołak „Pieśni Pół/nocy”; „Ethnophonie 28: Cântări Ciobăneşti din Vrancea”; „Ethnophonie 27: Trei generaţii de muzicanţi din Căstău, Hunedoara”
Józef Kąś, Ilustrowany leksykon gwary i kultury podhalańskiej, cz. IV; Stanisław Kryciński, Łemkowszczyzna. Czas wojny i pokoju, Gawędy o kulturach III, Joanna Szadura, Damian Gocół (red.)
Etymologię wyrażenia Alma Mater wyprowadzić możemy od łacińskiego przymiotnika almus– co tłumaczy się jako: ‘orzeźwiający, odżywczy, owocny’, a wreszcie ‘błogosławiony’. Taki tytuł wystawy przywoływał etos żywiącej matki, czyli Matki Karmicielki, Matki Żywicielki. Dla starożytnych Rzymian Alma Mater była przydomkiem Ceres – jako bogini zbóż, urodzajów, wegetacji, karmicielki ludów; podobnie jak Kybele – bogini płodności i wiosny.
Maryja karmiąca Jezusa, U. Bydlińska, technika olejna