Tradycja... chciałoby się zaśpiewać za Tewjem Mleczarzem. Ta piosenka z musicalu „Skrzypek na dachu” wydaje się być świetnym komentarzem również do postrzegania folkloru muzycznego – trwać czy iść dalej? Ku tej drugiej opcji skłania się XXI Festiwal Polskiego Radia „Nowa Tradycja”, który odbywał się w drugim tygodniu maja w Warszawie, jak zwykle w Studiu im. Witolda Lutosławskiego.
Festiwal rozpoczął się w czwartek 10 maja od wręczenia nagród „Muzyka Źródeł”, które w tym roku otrzymali Zofia Warych i Czesław Węglorz. Drugi i trzeci dzień Nowej Tradycji to przede wszystkim konkurs, a w jury zasiedli: przewodniczący Wojciech Waglewski (muzyk i producent muzyczny), Sylwia Świątkowska (skrzypaczka, Kapela ze Wsi Warszawa), Jacek Hałas (muzyk), Tomasz Janas (krytyk muzyczny), Magdalena Tejchma (RCKL), Piotr Kędziorek (RCKL). Tak się złożyło, że pierwszego dnia, w piątek zaproszono przede wszystkim zespoły instrumentalne, a w sobotę wokalne. Koncerty rozpoczął etnojazzowy Pioun (II nagroda na Mikołajkach Folkowych 2017), który łączy dawne pieśni i motywy z Pomorza Zachodniego ze współczesną muzyką. Zagrali trzy utwory, wykorzystując archiwalne nagrania śpiewaczek: Genowefy Makcun, Grupy Śpiewaczej „Kresowianka” i Władysławy Kibic, do których opracowali muzykę. Kwartet ostatecznie otrzymał wyróżnienie za, cytując protokół, „inteligentne wykorzystanie tradycyjnych źródeł w tworzeniu własnej muzyki”. Słuchaczy zaskoczył duet Kirszenbaum z Krakowa, który wykonał autorskie piosenki: „Staś szczurołap”, „Skrzypek w piwnicy” i „Chochoł”. Sami opisują swą twórczość dość niebanalnie „Zola krzyczy na klezmerów, Henry Miller tańczy z Muminkami, a efektem jest melancholijna intertekstualna karuzela”. Były to monotonne, podobne do siebie utwory, a inspiracje folklorem bardzo zawoalowane. Mimo to organizatorzy dostrzegli w nich potencjał, kwalifikując do konkursu, a jury przyznało III nagrodę za „za szczerość, oryginalność i młodzieńczą energię”. W piątek wystąpił też Maćko Siedlicki, jedyny solista w konkursie, skrzypek zafascynowany muzyką kajocką z Radomskiego, której uczył się między innymi od Jana Kmity. Artysta poszukuje sposobu, żeby muzykę ludową grać do tańca w nowoczesnym brzmieniu, a pomagają mu w tym komputer i liczne elektroniczne „zabawki” oraz elektryczne skrzypce, których „obce” brzmienie z powodzeniem wykorzystywał. Szczególnie ciekawy był transowy mazurek zaczynający się niemal tradycyjnie, a potem przechodzący w elektroniczne klimaty. Czy tancerze by się skusili?
Jako czwarty na scenie pojawił się kwartet D.R.A.G., którego liderką jest skrzypaczka Dominika Rusinowska – laureatka (pierwsza kobieta) Międzynarodowego Jazzowego Konkursu Skrzypcowego im. Zbigniewa Seiferta. Było to „jazzowe ogrywanie” ludowych melodii. Każdy utwór rozpoczynała tradycyjna nuta rozwijająca się w jazzowe improwizacje, z których na końcu znów krystalizowała się źródłowa melodia. Szczególnymi brawami zostało nagrodzone brawurowe wykonanie „Orawy” Wojciecha Kilara.
Kolejna jazzowa formacja Polmuz wykonała autorskie interpretacje tradycyjnej muzyki wielkopolskiej, która została zapisana na szelakowych płytach w latach 20. i 30. zeszłego wieku. Były to między innymi „Walc” i „Polka Feliksa”. Warto dodać, że jednym z członków grupy jest kontrabasista Ksawery Wójcicki znany ze współpracy z Maniuchą Bikont. Polmuz otrzymał I nagrodę ufundowaną przez Polskie Radio za połączenie wzruszającej szorstkości starożytnej elektroniki z ludowym transem oraz nagrodę specjalną Czesława Niemena. Ciekawostką jest też i to, że formacja posługiwała się bardzo wiekowym radzieckim syntezatorem analogowym – Polivoxem, do którego obsługi były potrzebne dwie osoby.
Drugi dzień konkursu rozpoczęła Ulyánica z Podlasia, jazzująca formacja, która ma już na swoim koncie debiutancką płytę „Viasna” wydaną przez ForTune w zeszłym roku. Zespół wykonał utwory: „Oj, rana” – pieśń sobótkową znaną miłośnikom folku z repertuaru białoruskiej Troitsy, pieśń wiosenną „Jurija”, „Viasnę” z melodią podobną do podlaskich konopielek i liryczną „Reczeńkę”.
Jako kolejną formację prowadzący festiwal Krzysztof Trebunia-Tutka zapowiedział Do Dna. To grupa absolwentów Akademii Sztuk Teatralnych im. Stanisława Wyspiańskiego w Krakowie. Zaprezentowali utwory pochodzące ze spektaklu dyplomowego „Do dna” w reżyserii Ewy Kaim. Była to dynamiczna składanka folkowych hitów m.in. Orkiestry św. Mikołaja, począwszy od „Bidy”, „Ptaszka” czy „Lila, gąski”, generalnie zaczerpniętych z dzieł Oskara Kolberga i ks. Władysława Skierkowskiego. Pieśni zostały pięknie zharmonizowane na 5 wokali (3 żeńskie i 2 męskie), a towarzyszył im tylko bęben i bas. Były to niemal musicalowe wykonania. Jedynym dysonansem była skrzecząca maniera w śpiewie dziewczyn, nawiązująca chyba do starych śpiewaczek. Do Dna otrzymało wyróżnienie za udany mariaż muzyki źródłowej i teatru oraz Burzę Braw – nagrodę publiczności.
W sobotę w studiu Polskiego Radia im. Lutosławskiego zaśpiewała już nie pierwszy raz na Nowej Tradycji Lesja Szulc. Tym razem publiczność usłyszała m.in. przejmującą pieśń łemkowską „Pływe kacza”, która stała się symbolem pomarańczowej rewolucji na Ukrainie i aneksji Krymu. Została przez wokalistkę połączona z podobną pieśnią z Huculszczyzny. We wszystkich lirycznych konkursowych utworach Lesja Szulc potwierdziła swój niesamowity talent wokalny, a jej głos doskonale harmonizował z oszczędnym fortepianowym akompaniamentem Aleksandra Jastrzębia.
Jurorów zachwyciło trio Vocal Varshe, które wykonuje liturgiczne pieśni żydowskie. Zaprezentowali fragmenty projektu muzycznego „Bramy Nieba”, stworzonego na VII edycję Festiwalu Nowa Muzyka Żydowska. Powstał zjawiskowy, elektroakustyczny pejzaż, gdzie śpiew Vocal Varshe doskonale splótł się z brzmieniami wyczarowanymi przez Michała Jacaszka, dopełnionymi wiolonczelowymi partiami Anny Śmiszek-Wesołowskiej. Muzycy otrzymali Grand Prix festiwalu, którego fundatorem było Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Jacaszek natomiast zdobył Złote Gęśle (nagrodę dla najlepszego muzyka przyznawaną przez Polskie Radio), bo jak powiedział na antenie radiowej Dwójki Wojciech Waglewski: „Nie wyróżniliśmy Michała ze względu na wirtuozerię, ale ze względu na jego rozpoznawalny ton. Wypracowanie własnego muzycznego języka to w końcu główne zadanie muzykantów na tej planecie”.
Delikatną i niemal medytacyjną muzykę kolejnej formacji doskonale określiła jej nazwa – Fragile. Stworzyli ją Jolanta Kossakowska – skrzypaczka z Mosaik i Gwidon Cybulski – multiistrumentalista, tu grający głównie na afrykańskim ngoni i harmonijce ustnej. Udanie połączyli w autorskich kompozycjach melancholijne piosenki z Mazowsza z pochodzącymi z zachodniej Afryki. Szlachetne brzmienie ngoni, któremu najbliżej do harfy, doskonale korespondowało z ciemną barwą skrzypiec. Bardziej żywiołową, niemal pierwotną, pełną krzyków, szeptów, westchnień i nieoczywistych dźwięków muzykę pokazał kolejny duet, Mehehe, czyli Barbara Songin – kantele, basy, drumla, głos i Helena Matuszewska – złóbcoki, skrzypce, głos, looper. Zabrzmiały prześmiewcze przyśpiewki na temat Żydów w odrealnionej kołysankowej aranżacji; „Woda” – znany balladowy wątek porównujący utonięcie do ślubu oraz autorskie utwory: „Wilk” – przywołanie nieznanego zła i pluskający „Deszcz”. Artystki wywalczyły III miejsce za przemyślaną kreację sceniczną, intymność i baśniowość. Koncert zakończyła Dobryna – pięć młodych wokalistek, prezentujących ukraiński folklor i wyśpiewujących a capella piękne, tradycyjnie współbrzmiące pieśni.
Tegoroczny konkurs był wyjątkowo ciekawy, bo nie było na nim zespołów określanych mianem „rekonstruujących”, które dominowały przez kilka edycji. Dzięki tej zmianie na festiwalu pojawiła się bardzo nowoczesna i różnorodna muzyka. Znakiem charakterystycznym tegorocznej Nowej Tradycji była też elektronika, którą wykonawcy stosują z coraz większą swobodą i urozmaiceniem. Zawsze kusiła artystów, bo dzięki temu mogą realizować swoje pomysły w stu procentach, być samodzielni i samowystarczalni. Jednak mimo efektowności nowych środków wyrazu, zawsze pojawia się pytanie, czy nie ciekawej byłoby, gdyby komputery czy loopery zastąpili muzycy z krwi i kości? Może jednak powinno się wyzbyć takiego postrzegania tych technicznych atrakcji.
Agnieszka Matecka-Skrzypek
Tradycja... chciałoby się zaśpiewać za Tewjem Mleczarzem. Ta piosenka z musicalu „Skrzypek na dachu” wydaje się być świetnym komentarzem również do postrzegania folkloru muzycznego – trwać czy iść dalej? Ku tej drugiej opcji skłania się XXI Festiwal Polskiego Radia „Nowa Tradycja”, który odbywał się w drugim tygodniu maja w Warszawie, jak zwykle w Studiu im. Witolda Lutosławskiego.
Fot. W. Kusiński: zespół Do Dna