Nowości płytowe
Carmen Azuar i Tomasz Kaszubowski; Justyna Piernik; Olga Hanowska; Jan Kmita; 441 Hz Chamber Choir; Chór Dziecięcy
Carmen Azuar i Tomasz Kaszubowski; Justyna Piernik; Olga Hanowska; Jan Kmita; 441 Hz Chamber Choir; Chór Dziecięcy
Ocenianie płyt to trudna sprawa. Przez lata nauczyliśmy się dostrzegać dobre i ciekawe strony każdego albumu, który trafia w nasze ręce. Od lat jednak nic nas jakoś szczególnie nie zachwyciło. Nie znaczy to, że nic nam się nie podoba, ale trafienie na coś nowego, innego, nowatorskiego jest coraz trudniejsze. W ubiegłym roku ukazało się wiele ważnych i długo wyczekiwanych płyt. Debiutanckie albumy artystów od dłuższego czasu funkcjonujących już na scenie folkowej; „drugie” krążki, które bywają o tyle trudne, że powinny potwierdzić sukces pierwszych, a także pokazać jakiś rozwój w twórczości artystów – takich premier w ubiegłym roku było naprawdę sporo i raczej nie zawiodły oczekiwań fanów (zarówno te debiutanckie, jak i te „drugie”).
(Paulina Łaskarzewska i Jan Konador)
Już niedługo maj, w maju zaś matury, które kojarzą się z kwitnącymi kasztanowcami – właśnie z kasztanowcami, nie z kasztanami. Kasztany to lśniące, czerwonobrązowe kulki, zbierane jesienią przez dzieci, drzewo zaś, na którym rosną, nosi w języku naukowym nazwę kasztanowiec zwyczajny, po łacinie Aesculus hippocastanum. Powszechnie jednak, zarówno w polszczyźnie potocznej czy ludowej, jak i w poezji mówi się o nim kasztan.
Ryc.: Kasztan. Akwaforta, 1927. Wanda Korzeniowska (1883-1935) - www.polona.pl
W czasie XXVII Festiwalu Muzyki Ludowej „Mikołajki Folkowe” Studenckie Koło Naukowe Etnolingwistów UMCS po raz kolejny zorganizowało spotkanie z Żywymi Książkami. Uczestnicy wydarzenia mogli porozmawiać m.in. z prof. dr hab. Haliną Pelc – językoznawcą, dialektologiem, socjolingwistą, regionalistą, autorką wydawanego od 2012 r. Słownika gwar Lubelszczyzny.
O kulturze ludowej, miejscu gwary we współczesnym świecie, przemianach wsi i opracowywaniu materiałów dialektologicznych rozmawiała z naszym gościem Sara Akram.
Fot. D. Głębowicz: Mikołajki Folkowe 2017
Pomysł Post Festiwalu, który przez sześć wielkopostnych czwartków odbywał się w Hades Szerokiej w Lublinie, okazał się pionierski i niebywale trafiony. Niezależnie od stosunku do religii i światopoglądu Wielki Post jest zjawiskiem kulturowym, które w jakiś sposób dociera do wszystkich, nawet jeżeli niektórzy kojarzą je jedynie z posypywaniem głowy popiołem. Dlatego pomysł redaktora Waldemara Sulisza, przywódcy Kresowej Akademii Smaku, aby nieco głębiej zbadać, o co z tym postem chodzi, spotkał się z tak dobrym przyjęciem i komplementami. Nie od rzeczy będzie od razu dodać, że znakomici goście, którzy współtworzyli wydarzenia Post Festiwalu, czynili to społecznie i nikt o gratyfikację nie pytał.
Fot. M. Sulisz: Waldemar Sulisz i Męska Grupa Śpiewacza Ryki
Historia dekorowania jajek w Polsce ma ponad tysiącletnią tradycję. Zwyczaj ten, powszechny niemal w całym kraju, jest nieodłącznym elementem świąt wielkanocnych i w swej tradycyjnej formie przetrwał do chwili obecnej. Najstarsza zachowana polska pisanka pochodzi z X w., została wykonana techniką batikową, a zabarwiona była na kolor brunatny. Znaleziono ją podczas wykopalisk archeologicznych w Opolu, w obrębie domu, którego mieszkańcy złożyli ją prawdopodobnie jako ofiarę wotywną dla duchów, opiekunów domu czy ulicy. Ze średniowiecznych wykopalisk na cmentarzyskach pochodzą także jaja ulepione z gliny, ozdobione polewą oraz wapienne z dekoracyjnym rytem. Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy są jeszcze pogańskie, czy już chrześcijańskie. Jedno jest pewne – jajka zarówno w religii chrześcijańskiej, jak i w kulturze pogańskiej uważane były za symbol życia i nieśmiertelności, płodności oraz sił witalnych.
Fot. K. Kraczoń: Krystyna Cieśluk, pisankarka z Lipska
Halina Witkowska z Kurpi Białych jest ostatnią osobą, która wykonuje kurpiowskie oklejanki. Potrafi też zrobić palmę wielkanocną, wyszyć koszulę do stroju kurpiowskiego czy upiec fafernuchy – ciasteczka o lekko pieprzowym smaku. Od wielu lat działa w Stowarzyszeniu „Puszcza Biała – moja mała ojczyzna”. W Lublinie można ją spotkać na Jarmarku Jagiellońskim lub na warsztatach wielkanocnych w Stowarzyszeniu Twórców Ludowych. Z Artystką rozmawiała Agnieszka Matecka-Skrzypek.
Fot. K. Butryn: Halina Witkowska podczas warsztatów w Stowarzyszeniu Twórców Ludowych
Maciej Mościcki, czyli Heniek Małolepszy – na co dzień nauczyciel, po godzinach muzykant. Śpiewa szlagiery przedwojennej Warszawy, akompaniując sobie na bandżo i gitarze i okraszając je zabawnymi anegdotkami. Godny następca Wiecha i stołecznych kapel podwórkowych. Rozmawiała z nim Agnieszka Matecka-Skrzypek.
Fot. A. Kusto: Duet Małolepszy z Piotrem Zgorzelskim podczas spotkania promocyjnego „Pisma Folkowego”. Chatka Żaka 2017
Lubię je, te festiwale z muzyką ludową w tytule – obojętnie, w jakim są stylu. Wychowałam się zawodowo między badaniami terenowymi a estradami festiwalowymi. Na studiach był obóz etnograficzny, poznanie twarzą w twarz i głosem w głos, a w pierwszym roku pracy radiowca cztery festiwale: w Płocku, Kazimierzu, Zakopanem i Mielcu. Jako kończący studia etnomuzykolog chciałam jak najczęściej jeździć w teren i tam rejestrować pieśni, rozmowy, zostawiać trwały ślad. Jako początkujący radiowiec zaczęłam doceniać rolę festiwali, czyli miejsc, gdzie co prawda wykonawcy występują w innym kontekście i roli, ale za to w jednym miejscu gromadzi się ich wielu. To ułatwia spotkanie, pracę, daje w krótkim czasie więcej nagrań, a tych w latach 70. brakowało w Polskim Radiu.
Folkowy Fonogram Roku – doroczny konkurs na płytowe podsumowanie minionych dwunastu miesięcy (tym razem zamkniętych między styczniem a grudniem 2017 r.). Rodzaj bilansu, weryfikacji, barometru tego, co istotne (albo i mniej istotne – zgłoszeń jest wszak co roku kilkadziesiąt) i co wydarzyło się ostatnio w folkowej fonografii. Inna sprawa, że przecież nigdy do konkursu nie są zgłoszone wszystkie krążki. Tym razem – przypominam sobie, przebiegając w myślach ubiegłoroczne publikacje – zabrakło choćby ostatnich płyt Kroke czy Adama Struga. Okazuje się, co nie jest spostrzeżeniem wyjątkowo odkrywczym, że Folkowy Fonogram Roku ma szczególne znaczenie dla tej części polskiej sceny muzycznej, o której tutaj mówimy. Okazuje się też, że konkurs co roku zachwyca, pozwala na olśnienia, albo – przynajmniej? – na uświadomienie sobie bogactwa tej tzw. folkowej sceny.
Dariusz Gołębiewski to twórca rękodzieła artystycznego ze szklanych koralików. Mimo że nie do końca sprawny fizycznie, jest aktywny i dużo podróżuje. Mieszka w Ostrowcu Świętokrzyskim, a kolorowe kulki stały się sensem jego życia. Z Panem Koralikiem rozmawiała Nina Orczyk.
fot. z arch. Mikołajek Folkowych
Mój Egipt nie wygląda jak z kolorowej reklamy telewizyjnej czy drukowanej na kredowym papierze oferty biura podróży. Nie znajdziecie tu wypielęgnowanych ogrodów, otaczających schludne domki z białego kamienia jak w Al-Dżunie. Jego zapach nie przypomina aromatów unoszących się w sklepie z drogimi olejami w Luksorze ani świeżo parzonej kawy w Edfu. Na próżno będziecie szukać w nim monumentalnych pomników starożytnej przeszłości czy zachwycających kunsztem architektonicznym dumnych kopuł budowli cywilizacji arabskiej. Obraz, który pragnę namalować słowami, nie będzie przedstawiał roześmianych ludzi, spędzających czas na przydomowym tarasie czy też siedzących na złotej plaży przy zachodzie słońca. Mój Egipt ogłuszy was natężeniem dźwięku jak wybrzeże w Kom Ombo i przytłoczy jak gwarny dworzec kolejowy w Asuanie.
Fot. J. Michniuk: Tradycyjny nubijski dom nad brzegiem Nilu w Asuanie
W zeszłym roku dużo mnie – jak to się mówi – nosiło po Polsce, a że nie jestem może smakoszem, ale boję się być głodny, musiałem przy okazji coś jeść. Starałem się jednocześnie wybierać kuchnię ciekawą, regionalną albo etniczną, a zarazem nie dawać się nabrać na potrawy doskonale znane, tyle że inaczej nazwane. Ileż to razy, będąc w górach, zamawiałem w karczmie „placek po góralsku” albo „placek po zbójnicku” i dostawałem jakąś wariację na temat popularnego placka po węgiersku, nie silącą się nawet na zbytnią oryginalność. Bywa i tak.
Fot. M. Froński: Podlasie. Między Krynkami a Kruszynianami
W dniu 24 lipca 2017 r. siedemdziesięciotrzyletnia Kobieta opowiedziała mi historię pięknego trupka z jej dzieciństwa. Jak twierdzi, pamięta, że rzecz miała miejsce, kiedy była dwuletnią dziewczynką. W wyniku niefortunnie przeprowadzonego, domowego porodu (wyrwanie dziecku barku przez akuszerkę) zmarła jej rodząca się siostrzyczka. Dziewczynka, która była świadkiem zdarzenia, tak bardzo upodobała sobie pięknego trupka, iż wzięła go za śliczną lalkę, zabrała na rączki i bawiła się nim w tekturowym pudełku.
Fot. K. Niemkiewicz: Iwan Bondarenko. Perebrody, Ukraina 2006
W tym roku mija sto lat od odzyskania przez Polskę niepodległości. Z tej okazji w tegorocznych numerach „Pisma Folkowego” pojawi się seria artykułów, nawiązujących do okrągłej rocznicy.
Fot. z arch. H. Górskiej: Uczniowie i wychowawcy Gimnazjum Państwowego im. M. Konopnickiej w Ostrogu nad Horyniem, lata 30. XX w.
Aż po kres XVIII w. artyści polscy należeli do mniejszości pośród sprowadzanych przez ówczesnych feudalnych mecenasów twórców z Italii czy Francji. Mniej więcej w czasie zmierzchu epoki stanisławowskiej wyodrębnił się pejzaż jako autonomiczny gatunek w malarstwie polskim. Natchnieniem początkowo służyły weduty Canaletta czy akwarelowe obrazy Norblina. Za ich przykładem z upodobaniem utrwalano uroki odkrywanego przez rodzimych twórców krajobrazu.
Józef Chełmoński, „Polna droga”; fot. Ewa Micke-Broniarek Józef Chełmoński, Wrocław 2005, str. 68
Karnawał to jeden z najweselszych okresów w ciągu całego roku. Słynne są obchody w Rio de Janeiro, Nowym Orleanie, Wenecji czy Kolonii, ale w Polsce bez wątpienia najpiękniej obchodzony jest w Bukowinie Tatrzańskiej. To właśnie tu od ponad czterdziestu lat rokrocznie organizowany jest Góralski Karnawał w Bukowiańskim Centrum Kultury „Dom Ludowy”.
Fot. P. Kula
22 lutego 2018 r. w Domu Kultury Kadr na warszawskim Mokotowie zaśpiewały Południce. Zespół żeński z Białegostoku śpiewa pieśni tradycyjne – polskie też, ale głównie wschodnie – po ukraińsku, białorusku, „po swojomu”, czyli w dialektach zasłyszanych od babuszek na wsiach. Czasami łączy te melodie z elektroniką, jednak tym razem wystąpił z repertuarem czysto wokalnym. Pięć dziewczyn w fartuszkach gospodyń domowych zaśpiewało prosto, naturalnie i dzięki temu bardzo pięknie. Uderzało perfekcyjne zgranie wokalne. Widać, ze dziewczyny są wzajemnie osłuchane i dużo śpiewają.
Fot. G. Zegier
Pochodzący z Gambii wirtuoz kory Buba Badjie Kuyateha postanowił pójść za ciosem i po nagraniu niezwykle ciekawego albumu „Action Direct Tales” w roku 2017 postanowił skompletować zespół i wydać własną płytę. Wraz z Bantambą udało mu się wypuścić na rynek krążek „Gambia”, który wydaje się niezwykle ciekawym zjawiskiem na polskim rynku muzycznym. Mamy do czynienia z twórczo wykorzystaną tradycją Afryki Zachodniej przez zespół składający się w dużej mierze z polskich muzyków jazzowych i kojarzonych z muzyką latynoską.
Kapela Niwińskich „Czas Wesela”; Ani Mali Ani Duzi „Zajaśniała jasna gwiazda”; Kyunney & Yj Suoła „Kerdiis”
Wanda Księżopolska, Kolędowanie. Wschodnie Mazowsze, południowe Podlasie; Katarzyna Kraczoń, Pisanki; „Przy onej dolinie”. Zaburze, Radecznica, Roztocze Szczebrzeszyńskie. Muzyka tradycyjna i jej wykonawcy, Krzysztof Gorczyca (red.)