Jedyne takie świętowanie postu

Post Festiwal w Lublinie

Fot. M. Sulisz: Waldemar Sulisz i Męska Grupa Śpiewacza Ryki

Pomysł Post Festiwalu, który przez sześć wielkopostnych czwartków odbywał się w Hades Szerokiej w Lublinie, okazał się pionierski i niebywale trafiony. Niezależnie od stosunku do religii i światopoglądu Wielki Post jest zjawiskiem kulturowym, które w jakiś sposób dociera do wszystkich, nawet jeżeli niektórzy kojarzą je jedynie z posypywaniem głowy popiołem. Dlatego pomysł redaktora Waldemara Sulisza, przywódcy Kresowej Akademii Smaku, aby nieco głębiej zbadać, o co z tym postem chodzi, spotkał się z tak dobrym przyjęciem i komplementami. Nie od rzeczy będzie od razu dodać, że znakomici goście, którzy współtworzyli wydarzenia Post Festiwalu, czynili to społecznie i nikt o gratyfikację nie pytał.

Z sobie właściwym esencjonalnym użyciem słów Waldemar Sulisz rozpisał program festiwalu na trzy pojęcia: słowo, dźwięk, pokarm. To zarazem tematy przewodnie i składowe, bo każda z festiwalowych odsłon miała taką trójelementową budowę: krótka debata, kameralny koncert oraz pokaz kulinarny połączony z degustacją. Imponował już sam dobór gości, którzy dzielili się z zebranymi swoimi refleksjami na temat osobistego przeżywania i rozumienia postu, a byli to: twórca przebojów nie tylko Budki Suflera Romuald Lipko, poeta i etyk ks. prof. Alfred Wierzbicki, historyk sztuki prof. Lechosław Lameński, reżyser Janusz Opryński, dominikanin o. Tomasz Dostatni i znany psychoterapeuta Jacek Szast. O czym przede wszystkim mówiono? O tym, aby patrzeć na czas postu jako drogę do własnego wnętrza, dobrej rozmowy z samym sobą – a nie „umartwiania” się na pokaz. Kameralność tych rozmów dawała im dodatkową aurę, atut ciekawego spotkania, rozmowy intymnej, bycia z innymi.

Niekłamane zaskoczenia wywoływały koncerty i pokazy kulinarne, albowiem odwoływano się w nich do kontekstu historyczno-kulturowego, a więc wykonywano pieśni obrzędowe i religijne sprzed wieków, grano na dawnych instrumentach, przyrządzano potrawy, których nazwy wywołują dreszcz kulinarnego zaskoczenia i pożądania. W tym tkwi urok i ta znakomita dwuznaczność Post Festiwalu, że jako festiwal o poście był zarazem mikrorajem dla umysłu i zmysłów. „Każde spotkanie to mały festiwal dla duszy i ciała” – mówił pomysłodawca. Od siebie dodam: było to jedyne na świecie świętowanie postu, czyli kuszenie ku przemyśleniom, równowadze i przyszłości. Kto nie był, niech żałuje.

Nie sposób tu opisać wszystkich tych wydarzeń. Niemniej nie można oprzeć się pokusie, aby kilku nie przywołać. Z pewnością każdy będzie pamiętać niezwykłość pieśni wykonywanych przez mistrza śpiewu tradycyjnego Pawła Grochockiego, uwaga – młodego śpiewaka… pogrzebowego, który odbył wiele wypraw, aby zebrać od mistrzów, którzy już odeszli, ten niezwykły repertuar. I tradycje te kontynuuje. Na scence Hades Szerokiej pojawił się i kulturoznawca z KUL, dr hab. Tomasz Rokosz, mistrz liry korbowej, i studentka zafascynowana muzyką tradycyjną – Lidia Biały, prymistka, czyli liderka kapeli ludowej, grająca w Hadesie między innymi na suce biłgorajskiej, staropolskim instrumencie zrekonstruowanym, bo żaden oryginalny nie przetrwał do naszych czasów. Paletę muzycznych atrakcji z pewnością dopełniła działająca od niedawna Męska Grupa Śpiewacza Ryki, imponująca nie tylko wokalnie, ale i pod względem strojów.

Czy ktoś kiedykolwiek jadł chleb Ezechiela? Pieczywo robione z wykiełkowanych ziaren np. pszenicy, jęczmienia i soczewicy, bez mąki i drożdży. Na Post Festiwalu, korzystając z biblijnego przepisu, przygotowała go Agnieszka Filiks z Willi Filiks w Nałęczowie, jedna z osobowości kulinarnych naszego regionu i kraju. Z chlebem Ezechiela znakomicie zgrywała się wyśmienita polewka chlebowa w wykonaniu Marka Panka z Hades Szerokiej, w której współgrały nuty… jabłka, gruszki i papryki. Waldemar Sulisz skrupulatnie wyjaśniał i powiadamiał, który przepis z jakiego pochodzi wieku i co w nim jest ciekawego, w czym tkwi kulinarne i kucharskie wyzwanie. Ileż odbyło się spotkań i dyskusji o zawiłościach dawnych receptur i dzisiejszych realiach kuchenno-gastronomicznych, w których to dyskusjach ważną rolę odgrywali gospodarze tego gościnnego miejsca, Elżbieta i Lech Cwalinowie.

Zresztą sześć odsłon czwartkowych oznaczało spotkanie z sześciorgiem szefów kuchni Lublina i regionu, którzy mają wpływ na poziom i regionalny rys lubelskiej kultury restauracyjno-knajpianej. Rolę gospodarza pełnił szef kuchni Hades Szeroka, Marek Panek. A gościem specjalnym był nie byle kto, bo sam Jean Bos, mistrz nad mistrze, niegdyś kucharz króla Belgów, zaprzyjaźniony z Hadesem, doradca Waldemara Sulisza. Mistrz Bos udzielał się mistrzowsko, serwując np. tatara śledziowo-łososiowego z musem szparagowym i selerowym. Proszę sobie wyobrazić oczy pięćdziesięciu gości festiwalowych, śledzące z podziwem ruchy kucharzy czyniących kulinarne cuda. Podawano na przykład zupę ślepe ryby, w której oczywiście żadnych ryb nie było, bo pochodzi ona z dawnego menu wielkopolskich biedaków, jest ziemniaczana. A golasa podlaskiego zdarzyło się wam jeść? To placek z masy gryczano-ziemniaczanej, specjał kuchni lubelskiej. Na post-stołach w Hades Szerokiej obecne było nie jedynie dawne menu warstw ubogich, bo degustowano też chociażby śledziową sałatkę podawaną na cieście francuskim.

Post Festiwal wystartował 15 lutego, w tzw. Wstępny Czwartek, a finalizował się 22 marca w Palmowy Czwartek. Na koniec zgodnie z tradycją pod sufitem powieszono śledzia. Zatem: do postu za rok.

Grzegorz Józefczuk
dziennikarz, publicysta, praktyk kultury. Dyrektor artystyczny Międzynarodowego Festiwalu Brunona Schulza w Drohobyczu (Ukraina), laureat Nagrody Miasta Lublina za Upowszechnianie Kultury (2012),

Była ci święta Dorota,
co z niebieskiego dworota.
I król sie o niej dowiedział
i zaczon do ni słowo rzyc,
by święta chciała jego być.

Oj, królu, królu, coś ty rzyk[ł]?
Gdzieżby ja mogła twojo być,
kiedy jo mom swego miłego
Bogu Ojcu w Trójcy Świętej Jedynego.

I król nie wiedzioł, co radzić,
kazał świętą Dorote do piwnic wsadzić.
a sam na wojne pojechał.
Siedem lat na ty wojnie wojował,
a na ósmy przyjechał.

Pyta sie o świętą Dorote, cy żyje?
Oj, żyje, królu, żyje.
Siedem lat nic nie jadła ni nie piła,
ładniejszą panną niż była.

I król nie wiedzioł, co radzić,
kozoł swoim sługom szkła natłuc,
z świętą Dorotką w taniec pójść.
Święta Dorota tańcyła,
żadnego se szkiełka w nóżke nie wbiła.

I król nie wiedzioł, co radzić,
kozoł swoim sługom uogień założyć,
świętą Dorotke w nim smażyć.
Święta Dorota ulękła,
aż na kolana uklękła.

I przyszoł do nij anioł bieluśki
jako słoneczko jaśniutki.
Wstępuj, Dorotko, w ten ogień,
nie bój sie żadnej niedoli.
Święta Dorotka wstąpiła
ładniejszą panną niż była.

I król nie wiedzioł, co radzić,
kozoł swoim sługom miecze naostrzyć,
świętą Dorotke ścinać mioł.
Oj, ścinaj, królu, albo siec,
niech moja główka idzie z karku precz.

Jakże ja tobie ścinać mom,
kiedy za tobą święci są?
Jakże ja tobie ścinać mom,
kiedy za tobą święci są?

Pieśń o św. Dorocie. Wariant z Rzeszowskiego Pogórza wykonywany przez Lidię Biały podczas Post Festiwalu w Hades Szerokiej w Lublinie

Skrót artykułu: 

Pomysł Post Festiwalu, który przez sześć wielkopostnych czwartków odbywał się w Hades Szerokiej w Lublinie, okazał się pionierski i niebywale trafiony. Niezależnie od stosunku do religii i światopoglądu Wielki Post jest zjawiskiem kulturowym, które w jakiś sposób dociera do wszystkich, nawet jeżeli niektórzy kojarzą je jedynie z posypywaniem głowy popiołem. Dlatego pomysł redaktora Waldemara Sulisza, przywódcy Kresowej Akademii Smaku, aby nieco głębiej zbadać, o co z tym postem chodzi, spotkał się z tak dobrym przyjęciem i komplementami. Nie od rzeczy będzie od razu dodać, że znakomici goście, którzy współtworzyli wydarzenia Post Festiwalu, czynili to społecznie i nikt o gratyfikację nie pytał.

Fot. M. Sulisz: Waldemar Sulisz i Męska Grupa Śpiewacza Ryki

Dział: 

Dodaj komentarz!