Nowości płytowe
Karolina Cicha & Bart Pałyga; Justyna Jary & PompaDur; Królestwo Beskidu
Karolina Cicha & Bart Pałyga; Justyna Jary & PompaDur; Królestwo Beskidu
Praca, którą wykonuję na co dzień od dwudziestu czterech lat, jest związana z nawierzchnią kolejową, czyli torem i wszystkim, co jest z nim związane. Piłka nożna towarzyszy mi od dwunastego roku życia; folklor i pieśni śpiewane podczas imprez rodzinnych pewnie od chwili mojego poczęcia, w zespole Czeremszyna gram od dziewiętnastego roku życia. Powinienem jeszcze dodać „piłkę błotną”, w którą z powodzeniem gram od kilku lat – zachowam się nieskromnie, mówiąc, że z drużyną DrTusz zdobyliśmy tytuł mistrza świata w Stambule w 2015 roku. Moją ideą w tym sporcie jest, by obrzucać się „błotem” na boisku, a nie w codziennym życiu.
(Mirek Samosiuk)
Pierwsze zespoły folkowe zaczęły się pojawiać na Ukrainie w latach 70. XX wieku. Od tego czasu ukraińska scena folkowa dynamicznie się rozwija. W artykule przybliżę jej genezę i przemiany oraz opiszę szczegółowo trzy wybrane zespoły – DakhaBrakha, Joryj Kłoc i Folknery.
Fot. z arch. artystów: zespół DakhaBrakha podczas koncertów w Wielkiej Brytanii
W ramach Mikołajek Folkowych 2016 jedną z Żywych Książek, z którymi mogli porozmawiać goście festiwalu, była dr hab. Katarzyna Smyk, prof. UMCS – językoznawca, kulturoznawca, folklorystka, autorka monografii Choinka w kulturze polskiej. Symbolika drzewka i ozdób (Kraków 2009). Z lubelską badaczką o folklorze, badaniach kultury tradycyjnej, bożonarodzeniowym drzewku i etnodesignie rozmawiała Klaudia Adamczyk, wolontariuszka Studenckiego Koła Naukowego Etnolingwistów UMCS.
Wydarzenia muzyczne stają się coraz częściej wizytówkami polskich miast. Przyciągają nie tylko znawców tematu, ale także
laików, którzy chcą zacząć swoją muzyczną przygodę lub po prostu posłuchać dobrych brzmień. O kulturowych inspiracjach z prezydentem Katowic, Marcinem Krupą rozmawiał Maciek Froński.
Tegoroczna edycja lubelskiego Festiwalu Tradycji i Awangardy Muzycznej KODY poświęcona była szeroko rozumianej teatralności. Pomysłodawcy i organizatorzy od lat bardzo skutecznie zaskakują odbiorców pomysłami łączenia „tego, co było zawsze” z „tym, co być może”. W samej nazwie festiwalu obecna jest pewna sprzeczność. Jeśli awangardę definiować jako „działanie burzące dotychczasowy porządek, reguły w estetyce czy sztuce”, to zestawienie jej z tradycją należałoby rozumieć jako przeciwstawność i ukazanie owego kontrastu. Tymczasem to, co oferują „zakodowani” artyści, często jest efektem przenikania się obu postaw lub całkiem zgodnego ich koegzystowania.
Fot. z arch. festiwalu: Kronos Quartet, podczas próby festiwalu KODY
Od 7 sierpnia 1945 r., kiedy utworzono województwo rzeszowskie, zaniedbany region zaczął prężnie się rozwijać pod względem politycznym, społecznym, gospodarczym i kulturalnym. Rozpoczęto zwalczanie analfabetyzmu na wsiach, w których powstawały biblioteki, czytelnie oraz zespoły artystyczne. Ogromną rolę w rozwoju województwa rzeszowskiego odegrało pojawienie się radiofonii.
Fot. J. Dynia: Kapela Muzykanty z Trzciany. II Festiwal Żywej Muzyki na Strun Dwanaście i Trzy Smyki 2015
Po raz pierwszy od powstania Festiwalu Folkowego Polskiego Radia „Nowa Tradycja” uczestniczyłam w nim w tym roku (11-14 maja, Studio Koncertowe Polskiego Radia) nie jako jego twórca i jurorka, ale po prostu jako słuchaczka i odbiorca muzyki. To było doświadczenie wcześniej mi nieznane i chcę podzielić się garścią refleksji, z którymi opuszczałam Studio im. Witolda Lutosławskiego.
„A Włodek Kleszcz i Sławek Gołaszewski / Nadają przez radijo dijo Wędrowców Pieśni” – śpiewają w swej słynnej piosence sprzed dekady „Poland story” Pablopavo i zespół Vavamuffin. Niezwykła ta piosenka jest skrótową historią polskiego reggae i rodzajem hołdu dla jego twórców, promotorów, dobrych duchów. Pomyślałem jednak niedawno, że powyższy cytat mógłby również dużo mówić w kontekście world music / folku.
Fot. D. Anaszko: Zespół Bubliczki. Nowa Tradycja 2009
Urodzony 9 sierpnia 1970 r. w biednej dzielnicy Sliwenia, ukończył Siwow liceum językowe w swoim rodzinnym mieście, a następnie, zapewne po odbyciu dwuletniej służby wojskowej, studia prawnicze na Uniwersytecie Sofijskim. To właśnie po opuszczeniu jego murów, w latach 1993-1994, przebywał za oceanem, gdzie na Uniwersytecie w Baltimore przyglądał się organizacjom non profit. Po powrocie do kraju na zlecenie Banku Światowego badał zależności między państwem a organizacjami pozarządowymi. Wkrótce został jednym ze współzałożycieli, a jednocześnie dyrektorem Fundacji „Pokrow Bogorodiczen” (Покров Богородичен – Płaszcz Bogurodzicy). Przez kilkanaście lat był redaktorem naczelnym dwóch czasopism, stworzył też stronę Pravoslavie.bg, przez kilka lat był członkiem Zarządu Światowego Związku Młodzieży Prawosławnej „Syndesmos”.
Fot.: youtube.com
W dniu 25 czerwca 2012 r. kobieta, matka dorosłej już córki i dawna artystka „Gardzienic”, która kilka długich lat życia spędziła we wsi Gardzienice, ze łzami w oczach opowiedziała mi historię o Utopcu Gardzienickim, ścigającym ją przed laty na gardzienickim moście. Łzy były wielkie niczym soczewka dodatkowego oka, służącego do widzenia tego, co nas czasem przerasta w naszej własnej historii. Opowieść płynęła bez presji dyktafonu, snuta w kawiarnianym gwarze i popijana mrożoną kawą, ale jej ciężar wisiał w powietrzu jeszcze długo po wypowiedzeniu ostatnich słów.
Fot. K. Niemkiewicz
Drugie, trzecie i czwarte dno obrazoburczej piosenki zanotowanej przez Oskara Kolberga, która w autorskim opracowaniu pt. „Żyd” znalazła się na płycie „Mody i kody” Orkiestry św. Mikołaja.
Fot. www.polona.pl
Maria Pomianowska jest wybitnym muzykiem, pedagogiem, animatorem muzyki na wielu kontynentach, najlepszym ambasadorem polskiej kultury na świecie, jakiego można sobie wyobrazić! Za sprawą swoich niezwykłych pasji, muzykowania na fidelach kolanowych i poznawania odległych tradycji muzycznych, jest niemal ciągle w drodze. Tym razem z czytelnikami „Pisma Folkowego” dzieli się wrażeniami z muzycznych podróży roku 2016.
Fot. M. Pomianowska: Quanzhou (Chiny), maj 2016
W Tallinn Music Week (TMW), największym showcase’owym festiwalu muzyki i kultury północnej Europy, którego 9. edycja trwała od 27 marca do 2 kwietnia tego roku, uczestniczyło 237 artystów z 33 różnych krajów – w tym aż 6 zespołów z Polski: Coals, Janusz Prusinowski Kompania, Moo Latte, RAT, Rhythm Baboon, Sutari. W wydarzeniu uczestniczyła też spora grupa animatorów kultury i menedżerów z naszego kraju, co było możliwe dzięki wsparciu Instytutu Adama Mickiewicza. Tallinn Music Week to flagowe wydarzenie kulturalne Estonii. Obejmuje nie tylko festiwal muzyki. To również TMW Tastes, czyli tydzień restauracji, w czasie którego można posmakować potraw kuchni nordyckiej. Ponadto w ramach imprezy funkcjonuje Tallinn Craft Beer Weekend, czyli pokaz lokalnego browarnictwa oraz Scandinavian Design Market – targi skandynawskiego wzornictwa. W tej edycji wydarzeń muzycznych było w bród.
Fot. z arch. TMW: Anna Mishina i Kristi Mühling
Mbira, kalimba, nsansi, sansa, sansula – obecnie określenia te stosowane są nieprecyzyjnie i wymiennie na oznaczenie różnych rodzajów afrykańskich lamelofonów, których współczesne wersje dostępne są już w polskich sklepach muzycznych. Instrumenty te produkuje się aktualnie nie tylko na kontynencie afrykańskim, ale także w Europie (wytwarzają je m.in. firmy Meinl czy Hokema, a także wielu rodzimych rękodzielników). Lamelofony zyskują na popularności, bo w prosty i szybki sposób dodają kolorytu poszczególnym utworom i wykonaniom. Ale tradycyjna maniera gry, zwłaszcza na najbardziej skomplikowanej odmianie instrumentu – mbirze, wcale nie jest taka łatwa, jak może się to z początku wydawać.
W 2016 roku ukazał się czternasty już album holenderskiego zespołu Amsterdam Klezmer Band. Wydanie płyty „Oyoyoy” zbiegło się z dwudziestoleciem jego działalności. Kiedy członkowie AKB rozpoczynali swoją karierę jako zespół uliczny, „klezmerski” człon ich nazwy wskazywał podstawową cechę twórczości. Jak sami podkreślają, w pierwszych latach działalności skupiali się przede wszystkim na graniu tradycyjnej żydowskiej muzyki popularnej. Kolejne lata przynosiły rozszerzanie zainteresowań muzyków – już na płycie „Limonchiki” z 2001 roku zaczęły przybierać na znaczeniu elementy „obce”. Album „Oyoyoy” stanowi kolejny punkt w procesie ewolucji zespołu, który od twórczego wykorzystania tradycji klezmerskiej dąży ku formie fusion, gdzie swobodnie przeplatają się różne nurty muzyki popularnej z całego świata.
Co sprawiło, że do kanonu o charakterze narodowym weszły te a nie inne tańce, jak np.: kozak, polka, walc, kontredans czy sztajer? Jaka była ich recepcja na przestrzeni wieków? Czy paradygmat polskości wywiedziony został z dawnej kultury ludowej, jak zwykło się powszechnie twierdzić? To jedne z najistotniejszych pytań, na które odpowiedź znajdziemy w dziele Tomasza Nowaka pt. Taniec narodowy w polskim kanonie kultury. Źródła, geneza, przemiany (Warszawa: Instytut Muzykologii UW 2016). Praca jest rezultatem wieloletnich badań muzykologicznych i choreologicznych. Swoje rozważania snuje autor na podstawie nie tylko wiedzy teoretycznej, opartej na bogato przytaczanej literaturze (w tym literaturze pięknej i poezji), ale także własnej praktyki tanecznej, owego „myślenia cielesnego” (Jan Ritsema), które w pisaniu o tańcu wydaje się dziś niezbędne, bo przekonujące.
Płyta „Amerli” jest szczególna, bo oprócz wartości artystycznych niesie ze sobą społeczne przesłanie. Belgijska Muziekpublique (NGO zajmującą się popularyzacją muzyki świata) zebrała około 20 uchodźców z Syrii, Iraku, Afganistanu, Pakistanu i Tybetu – grupę wirtuozów z różnych regionów świata, którzy zapuścili korzenie w Belgii i którzy mają nadzieję, że ich głosy zostaną usłyszane poprzez muzykę. Są to doświadczeni muzycy, którzy uczyli się na wielu prestiżowych akademiach muzycznych Bliskiego Wschodu i pochodzą z wielu różnych ośrodków artystycznych rozproszonych wzdłuż dawnego jedwabnego szlaku. Wspólnie stworzyli projekt, który pomógł im znaleźć własne miejsce i rozpocząć nowe życie w Belgii. Ta płyta buduje mosty pomiędzy muzykami oraz rożnymi tradycjami, które reprezentują.
Łysa Góra „Siadaj, nie gadaj”; Habiarjan „Jedyne Serce”