
W 2016 roku ukazał się czternasty już album holenderskiego zespołu Amsterdam Klezmer Band. Wydanie płyty „Oyoyoy” zbiegło się z dwudziestoleciem jego działalności. Kiedy członkowie AKB rozpoczynali swoją karierę jako zespół uliczny, „klezmerski” człon ich nazwy wskazywał podstawową cechę twórczości. Jak sami podkreślają, w pierwszych latach działalności skupiali się przede wszystkim na graniu tradycyjnej żydowskiej muzyki popularnej. Kolejne lata przynosiły rozszerzanie zainteresowań muzyków – już na płycie „Limonchiki” z 2001 roku zaczęły przybierać na znaczeniu elementy „obce”. Album „Oyoyoy” stanowi kolejny punkt w procesie ewolucji zespołu, który od twórczego wykorzystania tradycji klezmerskiej dąży ku formie fusion, gdzie swobodnie przeplatają się różne nurty muzyki popularnej z całego świata.
Słuchając wszystkich trzynastu piosenek z płyty „Oyoyoy”, wyraźnie da się odczuć charakterystyczną pulsację popularnej muzyki żydowskiej. Sami muzycy piszą, że „AKB wzmacnia brzmienie klezmerskie poprzez wykorzystanie współczesnych stylów i technik”. Tradycja żydowska stanowi jedynie podstawę konstrukcyjną poszczególnych utworów, kotwicę, dzięki której mamy do czynienia z albumem spójnym. Jednak na tę podstawę muzycy nakładają kolejne warstwy dźwiękowe, w pierwszym odczuciu dość egzotyczne, dzięki którym każdy kolejny utwór stanowi dzieło autonomiczne. W tym stylistycznym kalejdoskopie najbardziej znamienny wydaje się utwór „Vrijdag” – melodyka i harmonia partii instrumentów dętych opiera się o schematy skal klezmerskich, sekcja rytmiczna z kolei może kojarzyć się z reggae, a rapowane partie wokalisty, łączące ze sobą równe, sylabiczne traktowanie tekstu z wstawkami synkopowanymi, kojarzą się z tym, co mogliśmy odnaleźć w pierwszym albumie zespołu Gorillaz.
Wpływy różnych stylów i gatunków muzycznych można odnaleźć również w innych utworach. W „Аликин Чёче” temat kontrabasu opiera się na wyraźnym bluesowym groovie i charakterystycznym opadającym motywie sekundowym. Od ok. 2minuty utworu muzycy wyraźnie rozszerzają tonalność przy jednoczesnym zastosowaniu techniki kontrapunktycznej w partii instrumentów dętych. Taki zabieg przywodzi na myśl Operę za 3 grosze Kurta Weila i Bertolda Brechta – z upływem czasu język muzyczny staje się coraz bardziej atonalny i niedopasowany do niechlujnie śpiewanej partii wokalnej. W instrumentalnym „Falko’s Groove” mamy do czynienia z czymś na kształt snucia motywicznego, gdzie pierwszy takt stanowi podstawę do dalszych przekształceń melodycznych i rytmicznych. Z kolei „Elsie’s Tune” stanowi miks brzmień jazzowych, bałkańskich i arabskich. Można by wymieniać kolejne elementy „egzotyczne” w muzyce klezmerów z Amsterdamu, jednak wydaje mi się, że nie powinienem odbierać całej zabawy tym, którzy płyty jeszcze nie mieli okazji posłuchać.
Album Amsterdam Klezmer Bandu to nie jedynie radość ze wspólnego grania – to przede wszystkim opowieść o tym, że niezależnie od proweniencji, historii i kontekstu muzyka stanowi wartość uniwersalną. W „Oyoyoy” są nie tylko granice gatunkowe, ale również te czasowe, muzycy bowiem w ramy wielowiekowej tradycji wplatają style, które pojawiły się trzysta czy trzydzieści lat temu. I chwała im za to, ponieważ to właśnie dzięki takim grupom tradycja muzyczna nie znajduje się w skansenie, a stanowi element żywej kultury.
Wojciech Bernatowicz
W 2016 roku ukazał się czternasty już album holenderskiego zespołu Amsterdam Klezmer Band. Wydanie płyty „Oyoyoy” zbiegło się z dwudziestoleciem jego działalności. Kiedy członkowie AKB rozpoczynali swoją karierę jako zespół uliczny, „klezmerski” człon ich nazwy wskazywał podstawową cechę twórczości. Jak sami podkreślają, w pierwszych latach działalności skupiali się przede wszystkim na graniu tradycyjnej żydowskiej muzyki popularnej. Kolejne lata przynosiły rozszerzanie zainteresowań muzyków – już na płycie „Limonchiki” z 2001 roku zaczęły przybierać na znaczeniu elementy „obce”. Album „Oyoyoy” stanowi kolejny punkt w procesie ewolucji zespołu, który od twórczego wykorzystania tradycji klezmerskiej dąży ku formie fusion, gdzie swobodnie przeplatają się różne nurty muzyki popularnej z całego świata.