To już blisko rok od kiedy noga moja stanęła na ziemi japońskiej. Wydarzyło się jednak tyle, ile powinno było w ciągu najmniej 10-ciu lat. Ludzie, których spotykam - prości z małych miasteczek i wsi Japonii i ci z najwyższych sfer: dworu cesarskiego, dyplomacji, świata muzycznego z czołowymi gwiazdami muzyki klasycznej, jazzowej, folku, world music kształtującymi gusta i potrzeby publiczności na całym świecie, przewijają się jak w kalejdoskopie.
Tokio okazuje się być jednym z największych centrów kulturowych świata. Szczęście zaś bycia żoną ambasadora pozwala na bliskie poznawanie tych wspaniałych muzyków, o których mogłam czytać wcześniej tylko w gazetach. Ba! Los okazuje się na tyle łaskawy, że z częścią tych legendarnych artystów gram, nagrywam i zawiązuję (mam nadzieję) dłuższe przyjaźnie wzbogacające mnie i moją muzykę.