Nowości płytowe
Maria Siwiec, Fundacja Korzenie, Fifidroki
Maria Siwiec, Fundacja Korzenie, Fifidroki
Żywizna, Saagara, Banda Nella Nebia to tylko trzy z całej, przepastnej szafy muzycznych zamysłów, które towarzyszyły mi w roku 2016. Zawsze ciekawią mnie pogranicza world music i jazzu, a Raphael Rogiński oraz Wacław Zimpel to twórcy o szerokich horyzontach, których działalność bacznie obserwuję od lat, trzymając mocno kciuki.
(Martyna Markowska)
Fot. A. Kusto: Wspólny taniec podczas gali finałowej. Międzynarodowy Festiwal Folkloru Ziem Górskich w Zakopanem 2015
Zgodnie z łacińskim źródłosłowem festivus oznacza „świąteczny”, „radosny”, „wesoły” i „beztroski” natomiast festum – „święto” lub „czas świąteczny”, „czas wesołości”. MacAloon podkreśla, że święto z jednej strony definiowane jest jako radosny, nieskrępowany nastrój, z drugiej jako „czas obchodów uroczystości i odprawiania szczególnych ceremonii, (…) porządek publicznego świętowania”. Dalej wskazuje on również, że święto, w przeciwieństwie do spektaklu, wymaga zaangażowanego uczestnictwa: „święto oznacza, że jesteś na miejscu; święto na odległość nie istnieje”. W tym ujęciu międzykulturowy festiwal folklorystyczny staje się raczej świętem aniżeli spektaklem.
fot. J. Pieleszek
Kiedy dojeżdżam do Kazimierza, robi się już ciemno. Ostatnie kilkaset metrów jadę przez niewielki las, zanim po prawej stronie nie wyłoni się chata z bali i przytulne podwórze otoczone drewnianym płotem. Parkuję nieopodal i wkrótce otulają mnie niskie dźwięki didgeridoo. Dźwięki, które przez rdzennych mieszkańców północnej Australii nazywane są głosem ziemi.
Fot. W. Batóg; z archiwum Radia Kielce: Bziuki w Koprzywnicy. Wielkanoc 2014
Pogrzeb śledzia i żuru, leczące jajka, słupy ognia, walenie w tarabany… Jak wyglądały Wielki Post i Wielkanoc w regionie świętokrzyskim? Z Ewą Tomaszewską – etnografem i antropologiem kultury, pracowniczką Muzeum Wsi Kieleckiej rozmawiała Nina Orczyk.
Kapela Bałamutki. Kadr z programu „Dzika muzyka. Waloszki z górniczego świata”. TVP Kultura; źródło: www.vod.tvp.pl
Wszelka obrzędowość i system wierzeń odległej dziś w dziejach przedchrześcijańskiej Europy, jak wiadomo, były nierozerwalnie związane z cyklicznością przyrody i licznymi zjawiskami naturalnymi. Zależność ta zauważalna jest w pierwotnych wierzeniach również innych kręgów kulturowych, gdzie zmienność pór roku czy obserwacje astronomiczne organizowały życie codzienne i duchowe danej społeczności. „Szczególną formą sacrum było kultywowanie, wręcz religijne traktowanie zjawisk, z którymi człowiek stykał się codziennie, takimi jak: słońce, gwiazdy, księżyc, woda, ogień, ziemia, las, a nawet zwierzęta”. Ważnymi momentami były przesilenia oraz równonoce. Czas ten obfitował w liczne obrzędy. Po dotarciu do Europy nowej religii, dostrzegamy „próby koordynacji rytmu świąt liturgii chrześcijańskiej z rytmem obrzędowości tradycyjnej, opartej na powtarzających się zjawiskach roku naturalnego (...)".
fot. D. Głębowicz
Pochodzę z Gruzji, więc jej kultura jest mi bardzo bliska. Gdy dowiedziałam się, że podczas Mikołajek Folkowych wystąpi Quintet Urmuli z Tbilisi, nie mogłam się doczekać. Podobnie moi liczni znajomi z Polski. Umówiliśmy się na rozmowę, która trwała długo, a wywiad przerodził się w biesiadę w klasycznym gruzińskim stylu.
fot. M. Bielec
Najpierw były warsztaty. Grająca w Orkiestrze św. Mikołaja Agnieszka Kołczewska postanowiła podzielić się swymi umiejętnościami i w 1996 r. zaczęła organizować w lubelskiej „Chatce Żaka” warsztaty bębniarskie. Okazało się to strzałem w dziesiątkę.
Przyśpiewka – krótka piosenka ludowa o treści okolicznościowej, często rubaszna, w Polsce śpiewana na zabawach, weselach, w czasie obrzędów dożynkowych. Taką definicję znalazłam, nawet zgodzić się z nią można. Tylko nie wyjaśnia ona do końca, czemu ta przyśpiewka to taka ważna część ludowej kultury - literatury i pieśni. A ważna jest, bo opowiada o wydarzeniach, uczestniczy w obrzędach, opisuje życie w formie najbardziej skrótowej z możliwych. Jest i epigramem, i aforyzmem, i fraszką. Formą literacką improwizowaną, a jej jakość zależy – jak zawsze wszystko – od talentu wykonawcy-twórcy.
Osiem. Tyle nośników (zarówno płyt, jak i kaset) zgłoszono – według mojej pamięci – w konkursie na Folkowy Fonogram Roku 1999. W ostatniej chwili okazało się, że doszły jeszcze dwa wydawnictwa – zatem stawkę „wyborczą” stanowiło dziesięć fonogramów. Był taki czas. Czas, kiedy wydawało nam się – i słusznie – że scena folkowa rośnie i rozkwita, że jej barwna różnorodność (jak laureaci ówczesnego konkursu: od Muzykantów, przez Chudobę do – pardon – braci Golców) staje się wartością.
fot: www.theaterhagen.de
Bohater niniejszego artykułu urodził się 12 marca 1973 roku w prowincjonalnym Delmenhorst w Dolnej Saksonii. Już od czasów nastoletniości wykonywał – rzecz jasna najpierw zupełnie amatorsko – utwory takich gwiazd przedwojennej piosenki jak Marlene Dietrich, Lale Andersen czy Zarah Leander. Jego zamiłowanie do wcielania się w role kobiece znalazło wyraz w programie „Zarah ohne Kleid” („Zarah bez sukni”), który jako siedemnastolatek zaprezentował w hamburskim Schmidt Theater, położonym przy Spielbudenplatz w sercu słynącej z nocnego życia dzielnicy St. Pauli.
fot. K. Niemkiewicz: Frampol 2009
Antropologiczne badania terenowe zawsze pozostawiają po sobie niedosyt wątków, które narodziły się na miejscu, ale idą za badaczem w jego własne życie. To opowieści po wyłączeniu dyktafonu. Mówione szeptem. Z błyskiem w oku. Postanowiłam ocalić te lubelskie, z moich badań terenowych w Gardzienicach i te krakowskie, z Wołowic, w których mieszkam. Nadałam im tytuł Pocztówki.
Fot. J. Zarzecka: Święto Tihar. Sypanie mandali w Pokharze
Pies jest „ubrany” w wianek z pomarańczowych aksamitek, na głowie ma nalepioną łatę ze świętych mazideł (tika). Znosi te dekoracje i zainteresowanie publiczności z godnością. Właśnie zeszliśmy z grupą przyjaciół z gór po wielodniowym trekkingu dookoła Manaslu (na ośmiotysięcznik wprawdzie się nie wspinaliśmy, ale oglądaliśmy go bardzo dokładnie z każdej strony), a tu takie widoki. Inne psy biegające po wiosce z kamienia również mają wianki na szyjach i wylegują się syte na progach domostw.
fot.: P. Dahlig
Początek wiosny jak zawsze obfitował w spotkania naukowe, także te poświęcone kulturom tradycyjnym. W tym roku Krajowe Seminarium Etnomuzykologiczne celebrowało swój pierwszy jubileusz w ramach Instytutu Muzykologii UW, organizując dwudniowe obrady na temat przemian zachodzących w kulturze ludowej w obliczu współczesności. Problematyka ta nie jest nowa – jednak zawsze aktualna, bowiem jak powiedział Heraklit z Efezu, „jedyną stałą rzeczą w życiu jest zmiana”.
fot. D. Krawiec
Pushkin Klezmer Band od strony muzycznej stanowi amalgamat różnych odmian tradycji miejskiej. Poza komponentem klezmerskim, na który wskazuje już sama nazwa zespołu, w muzyce Pushkina można odnaleźć m.in. tradycję jazzową (szczególnie w partiach Dmitriego Kovalenki oraz Aleksieja Gmyrii), przetworzoną przez pomysłowość poszczególnych instrumentalistów. Ale to nie wszystko – słuchając muzyki zespołu, odbiorca czasami może poczuć się jak na weselu ze Skrzypka na dachu, czasami jak na zabawie w stylu bałkańskim.
We współczesnym świecie sięganie do przeszłości historycznej, a zwłaszcza tradycyjnej kultury ludowej, jakże ważnej części naszego dziedzictwa kulturowego, jest powinnością nauki, ale również nakazem chwili. Poznawanie własnej tożsamości staje się w otaczającej nas rzeczywistości czymś ważnym i znaczącym, pozwala każdemu człowiekowi na odkrywanie własnych, rodzimych korzeni, na utrwalanie świadomości swego pochodzenia.
Adam Bartoś „Nowy Ląd”; Iva Bittová & Čikori „At Home”; Alkonost „Песни белой лилии”
Narracja, obyczaj, wiedza... O zachowaniu niematerialnego dziedzictwa kulturowego, Agnieszka Przybyła-Dumin (red.); Polski strój ludowy ze śląskim suplementem w fotografii Stanisława Gadomskiego i Barbary Kubskiej; Rośliny w wierzeniach i zwyczajach ludowych. Słownik Adama Fishera, Monika Kujawska, Łukasz Łuczaj, Joanna Sosnowska, Piotr Klepacki (red.)
fot. z archiwum www.gosc.pl: Chrystus Frasobliwy z Długosiodła
Tak niegdyś w okolicach Krakowa nazywano typ ikonograficzny należący do ulubionych, a więc i najczęściej spotykanych w rzeźbie ludowej. Zygmunt Gloger w Encyklopedii staropolskiej wyprowadza etymologię owej „frasobliwości” od niemieckiego czasownika fressen – ‘gryźć’, od którego to miały wziąć początek takie pochodne określenia jak: frasunek, frasobliwy, frasowny, frasować. Wszystkie przywoływały stany zasmucenia, wewnętrznej rozterki, udręki, zmartwienia.