W drugi dzień Mikołajków Folkowych z Jackiem Podsiadłą o jego zainteresowaniach folklorem rozmawia Marcin Skrzypek.
Jakiś czas temu obiło mi się o uszy, że Twoją najnowszą lekturą stały dzieła Kolberga. Skąd takie zainteresowania u awangardowego poety związanego z "bruLionem", pismem w swojej tematyce dalekim przecież od dziewiętnastowiecznych badań polskiego folkloru?
Dzięki temu, że pisałem wiersze trafiłem do radia. Spytany przez szefa, co chciałbym tam robić, pomyślałem, że muzyka ludowa o wiele bardziej mnie interesuje niż na przykład literatura. Jest wdzięczniejszym tematem radiowym, bo na antenie o literaturze można tylko gadać albo ją czytać. Poza tym, w mojej osobowości współczesna poezja, broń Boże, nie kłóci się z czymś, co jest bardzo "stare" i archaiczne. Czytanie Kolberga zaś jest po prostu moim prywatnym zainteresowaniem, choć wykorzystuję je także w pracy.
A więc pomysł na prowadzenia programu o tematyce folklorystycznej nie został Ci zasugerowany "z góry"?
Nie, nie. Szef, z którym rozmawiałem był zaskoczony, że chcę się zajmować muzyką ludową, ale z drugiej strony bardzo się ucieszył, bo radio publiczne ma obowiązek dbać o tę działkę kultury, a nie jest to łatwe - na Opolszczyźnie muzyka stricte ludowa właściwie już nie istnieje. Co prawda jakiś dziennikarz w opolskim radiu zajmował się folklorem przede mną, ale robił to trochę z obowiązku, a przecież lepiej robić coś z potrzeby serca niż z musu. Byliśmy więc dla siebie jak znalazł - i ja dla radia, i radio dla mnie.