Co w numerze 148

Domowy ruch folkowy Folkowa kwarantanna

148 (3 2020) Autor: Anna Kołodziej, Autor: Marcin Piotrowski, Autor: Marianna Kril, Autor: Jan Słowiński Dział: Sonda To jest pełna wersja artykułu!

Z askoczyła nas społeczna kwarantanna i wprowadzone obostrzenia. Nikt nie przewidział tej sytuacji. Dostaliśmy informację o zakazie zbierania się w domach kultury i instytucjach takich jak Akademickie Centrum Kultury „Chatka Żaka” w Lublinie dosłownie na 15 minut przed naszą ostatnią próbą. Byliśmy z muzykami Orkiestry św. Mikołaja w trakcie pracy nad kilkoma piosenkami. Wcześniej normalną praktyką zespołu było odbywanie regularnych prób. Właśnie mieliśmy wchodzić do studia z opracowanym materiałem. Tworzę z różnymi muzykami parę innych projektów muzycznych i wszystkie ucierpiały przez izolację. Nagle wszystkie nasze plany, działania artystyczne, prace zatrzymały się.

(Anna Kołodziej)

Czterdzieści lat muzyki awangardowej Henryk Palczewski

148 (3 2020) Autor: Henryk Palczewski, Autor: Magda Dąbrowska Dział: Rozmowa To jest pełna wersja artykułu!

W czasie ubiegłorocznych Mikołajek Folkowych Studenckie Koło Naukowe Etnolingwistów UMCS po raz kolejny zorganizowało spotkanie z Żywymi Książkami. Jedną z nich był Henryk Palczewski – twórca cyklu spotkań muzycznych „Muzyka Ucha Trzeciego” i niezależnego wydawnictwa muzycznego ARS 2, juror mikołajkowej Sceny Otwartej. O muzyce, autentyczności, awangardzie i folklorze rozmawiała z nim Magda Dąbrowska.

fot. D. Głębowicz

Z szaconkiem! Rzecz o folklorze warszawskim

148 (3 2020) Autor: Katarzyna Dzierzbicka Dział: Z teorii To jest pełna wersja artykułu!

Myli się ten, kto uważa, że Warszawa nie ma własnego folkloru. Ma i to piękny, tyle że nieco już zapomniany. Stolica ma swoją gwarę, pieśni i strój ludowy, o których pisał Oskar Kolberg, oraz muzykę, której po dziś dzień można posłuchać w gwarnym i tłocznym centrum miasta. Jestem dumną warszawianką urodzoną na Woli, wychowaną na Czerniakowie – według Stanisława Grzesiuka w najbardziej muzykalnej dzielnicy – i mieszkającą w Wilanowie. Kocham moje rodzinne miasto i staram się tą miłością zarazić wszystkich, którzy chcą poznać jego historię i lokalną kulturę.

fot. K. Dzierzbicka: Kataryniarz na Starym Mieście

Jak oddychać dmuchawcem. Antropologia łąki Twarze Tradycji

148 (3 2020) Autor: Anna Kapusta Dział: Z tradycji To jest pełna wersja artykułu!

Antropolożką lub antropologiem trzeba się urodzić. Trzeba mieć w sobie ów zalążek kontaktu z drugim człowiekiem i trzeba też dostać od kogoś dar szlifu tego talentu. A antropologię można uprawiać różnorodnie, bo kontakt terenowy jest wspólnym mianownikiem wielu profesji.

Piosenka uliczna w przedwojennym Lwowie

148 (3 2020) Autor: Bożena Lewandowska Dział: Z tradycji To jest pełna wersja artykułu!

Lwów do wybuchu II wojny światowej był miastem wielokulturowym, ale także miastem o wyraźnych różnicach społecznych, które przejawiały się między innymi w tkance miejskiej. Centralne dzielnice zamieszkiwała ludność zamożniejsza, inteligencja, przedstawiciele wolnych zawodów. Biedniejsza część mieszkańców lokowała się w dzielnicach przedmiejskich, takich jak Zamarstynów czy Kleparów. Mieszkańcy uboższych dzielnic (proletariat miejski) utrzymywali się z najprostszych prac. Tu mieszkali też czasowo lub stale bezrobotni, a także przedstawiciele lokalnego półświatka. W tym środowisku rozwijał się muzyczny folklor miejski.

fot. W. Lewandowski: Kapele na rynku Przemyśla podczas Ogólnopolskiego Festiwalu Kapel Folkloru Miejskiego 2016

Folklor miejski: spojrzenie z Moskwy

148 (3 2020) Autor: Ilja Sajtanow, Autor: Natalia Martin, Autor: Maciej Froński, Autor: Damian Gocół Dział: Z tradycji To jest pełna wersja artykułu!

W folklorze miejskim najbardziej fascynuje mnie to, że on jest obecnie najbardziej żywą i rozwijającą się częścią folkloru, mimo że poważnych opracowań doczekał się dopiero w drugiej połowie XX wieku. Ogółem rzecz biorąc, jest to historia typowa dla rozwijającej się folklorystyki – i to nie tylko rosyjskiej. Ten czy inny gatunek folkloru często pozostaje niezauważony, gdyż uważa się go za „późny”, „wtórny”. Jest lekceważony, a cała uwaga skupia się na tym, co archaiczne, zanikające. Tak dzieje się dopóki, dopóty ten lub inny element folkloru sam nie stanie się zagrożony zniknięciem – wtedy badacze zaczynają się nim zajmować na poważnie. Jednak w przypadku folkloru miejskiego mnóstwo przejawów tradycji da się zbadać w epoce jej „kwitnienia”, a nawet w momencie ich powstania.

fot. z arch. autora: Kafelki

Bal na Gnojnej Folklor miejski

148 (3 2020) Autor: Agnieszka Matecka-Skrzypek Dział: Wykonawcy To jest pełna wersja artykułu!

Folklor miejski w przedwojennej Polsce darzony był sentymentem przez szeroką publiczność. Każde z większych miast miało oczywiście swoje kapele i swoją muzykę, ale to Warszawa i Lwów stały się jego ogólnopolskim synonimem. Ikonami tego nurtu była Kapela Czerniakowska, Stanisław Grzesiuk czy Szczepcio i Tońcio ze Lwowa. Jednak, kiedy nastała era rocka, folklor miejski stał się synonimem obciachu. Albumem „Luksus” z powrotem na podwórka i salony wprowadził go projekt Szwagierkolaska autorstwa Muńka Staszczyka z rockowymi wersjami przebojów Grzesiuka. Jednak modę na ten rodzaj muzyki można zauważyć od dziesięciu lat i z pewnością przyczynił się do tego ruch taneczny.

fot. W. Rudzki: Warszawska Orkiestra Sentymentalna

Fatamorgana z Węgier Felieton. Maria Baliszewska

148 (3 2020) Autor: Maria Baliszewska Dział: Felieton To jest pełna wersja artykułu!

Pierwsze moje spotkanie z muzyką folkową, czyli zjawiskiem muzycznym odmiennym od wówczas powszechnego folkloru „zespołowego”, miało miejsce w 1976 roku na Międzynarodowym Festiwalu Folkloru Ziem Górskich. Termin „folk” kojarzył się wtedy raczej z balladami Joan Baez niż z jakąkolwiek muzyką ludową tej strony świata. Do Zakopanego z Węgier przyjechał zespół Delibab (czyli „fatamorgana”) z Debreczyna. Przez pomyłkę na festiwal wytypowano stamtąd właśnie tę grupę muzyczną. To w odniesieniu do tej formacji po raz pierwszy użyliśmy określenia „folk”, żeby jakoś odróżnić ją od innych.

Repertuar urozmaicony… [folk a sprawa polska]

148 (3 2020) Autor: Tomasz Janas Dział: Felieton To jest pełna wersja artykułu!

„Krosbi bezkompromisowo ciął tego swojego folka i bez przerwy zakładał zespoły. W jednym nawet pozwolił mi zagrać. Podprowadził skądś takie niby bongosy i kazał mi ćwiczyć. […] Graliśmy na Starym Mieście. Poważny band. Dwie gitary, mandolina, kontrabas, sopranowy saksofon i jeszcze ja jako pierwszy kaszaniarz. Tylko wieloletnia przyjaźń mnie ratowała. Chłopaki po prostu nie zwracali uwagi na to, jak gram” – tak wspominał swoje pierwsze kroki w graniu folku miejskiego czy folku ulicznego Andrzej Stasiuk w swej barwnej opowieści Jak zostałem pisarzem. Oczywiście, trochę tu zgrywy, trochę żartu i autokreacji, ale też jakiś wycinek, jakiś szkic tego, jak przed laty wyglądało takie granie na ulicach stolicy.

Pierwsza dama z gitarą Chawa Alberstein

148 (3 2020) Autor: Maciej Froński Dział: Folk i okolice To jest pełna wersja artykułu!

W Izraelu rodzina Albersteinów osiadła w Kiriat Chaim. Już w szkole Chawa zaczęła występować z gitarą, w 1964 roku zadebiutowała w klubie w Jafie, a przed odbyciem służby wojskowej zaliczyła nawet nagranie studyjne w radiu. Z jej pierwszą gitarą łączy się ciekawa historia. Jej ojciec kupił od marynarza w porcie w Hajfie instrument oklejony naklejkami z całego świata. W wojsku (1965) Alberstein występowała solo dla żołnierzy w różnych bazach, a po powrocie do cywila zaczęła koncertować i nagrywać płyty. Pierwsze trzy – nagrane w tym samym 1967 roku – wyznaczyły kierunek jej poszukiwań artystycznych, obejmowały bowiem materiał po hebrajsku, w jidysz i piosenki dla dzieci. Wszystkie odniosły sukces.

fot. cindybyram.com

Świat wyśpiewany folkiem Kamienie milowe polskiego folku

148 (3 2020) Autor: Agata Kusto, Autor: Agnieszka Matecka-Skrzypek Dział: 30 lat folku To jest pełna wersja artykułu!

Historia najnowsza polskiego folku w kolejnym odcinku poświęcona będzie następnym grupom wykonawców, których zainteresowania twórcze przypiszemy do określonych typów. Od początku cyklu staramy się znaleźć elementy wspólne i różnicujące artystów, doszukać się kształtujących się na naszych oczach nurtów i charakterystycznych stylistyk. W aktualnym numerze poświęconym folkowi miejskiemu prezentujemy twórców niepokornych, dla których miasto stało się środowiskiem budowania własnych postaw, czego wyrazem stała się „nowa fala buntu”, czy obficie reprezentowany nurt indywidualnych wykonawczyń, artystek – muzykantek folkowych.

fot. B. Muracki: R.U.T.A.

Taka jedna Orkiestra Orkiestra św. Mikołaja

148 (3 2020) Autor: Agnieszka Matecka-Skrzypek, Autor: Bogdan Bracha, Autor: Agnieszka Góra-Stępień Dział: Portrety folku To jest pełna wersja artykułu!

Orkiestra św. Mikołaja to oczywiście jeden z najważniejszych polskich zespołów folkowych. Pod tą nazwą kryje się jednak kilkadziesiąt osób, całe środowisko, które nie zawsze widać na scenie. Krążą wokół siedziby zespołu w lubelskiej „Chatce Żaka” jak elektrony wokół jądra. Jedni pojawiają się w bieszczadzkim Jaworniku, drudzy przy okazji warsztatów, inna ekipa organizuje festiwal Mikołajki Folkowe. Swoim trybem pracuje redakcja „Pisma Folkowego”. Nad tymi działaniami czuwają Agnieszka Matecka-Skrzypek i Bogdan Bracha.

fot. Lubelska Szkoła Sztuki i Projektowania

Wyprawa do miasta 2.0 Jan Chojnacki

148 (3 2020) Autor: Jan Chojnacki, Autor: Witt Wilczyński Dział: Podróże To jest pełna wersja artykułu!

Jan Chojnacki to miejski eksplorator, twórca profilu na Facebooku „Ciemna strona Poznania” i youtube’owego kanału Project Explore. O urbexie, miejskim folklorze i wyprawie do czarnobylskiej Zony rozmawiał z nim Witt Wilczyński.

fot. z arch. J. Chojnackiego

Jak wydmuchać muzykę z drzewa? Wierzbowa fujarka

148 (3 2020) Autor: Joanna Szadura Dział: Za-chwycenia To jest pełna wersja artykułu!

Naśladowanie dźwięków przyrody i korzystanie z naturalnych instrumentów, takich jak listki, źdźbła żyta i pszenicy czy kora wierzby, to początki muzyki. Dziś odkrywamy te prawdy z radosnym zdumieniem. Uczymy się znowu, by powiedzieć za Bogdanem Brachą, grać na byle czym i rozumieć, że wszystko gra! A przecież jeszcze całkiem niedawno umiejętność wykonania prostych instrumentów nie była niczym specjalnym. Przykładem jest wierzbowa fujarka, której dźwięk od wczesnej wiosny rozbrzmiewał na łąkach i polach, a był tak powszechny, że porównano go do „tajemnego tchnienia duszy narodowej”.

fot. J. Magierski, ze zbiorów Arch. Etnolingwistycznego UMCS: Władysław Drzewosz z Łubczy. Kazimierz Dolny 1974

Porywający czar par Jadwiga Matusiak

148 (3 2020) Autor: Łukasz Ciemiński Dział: Galeria EtnoArtu To jest pełna wersja artykułu!

W niewielkiej miejscowości Witonia, położonej nieopodal brzemiennej historią Łęczycy, mieszka wpisująca się w kanon współczesnej plastyki nieprofesjonalnej artystka. Mowa tu o Jadwidze Matusiak, córce cenionej rzeźbiarki ludowej Filomeny Robakowskiej. To właśnie osoba i twórczość matki stała się dla Matusiak inspiracją do podjęcia wielkiej przygody z rzeźbą, którą śmiało, także w erze postludowej, możemy określić mianem ludowej. I na to miano, zarówno pod względem formy, artystycznych filiacji, jak i światopoglądu, artystka w pełni zasługuje.

fot. Ł. Ciemiński

Bez wielkanocnego śpiewania w Dissen

148 (3 2020) Autor: Justyna Michniuk Dział: Relacje To jest pełna wersja artykułu!

Wielkanocne śpiewy nie zabrzmiały w tym roku kościele w Dissen (dolnołuż. Dešno) z powodu koronawirusa. Kilka lat temu zwyczaj wielkanocnego śpiewania został wskrzeszony w kilku wsiach na Łużycach Dolnych oraz w okolicy miasteczka Schleife (górnołuż. Slepo). Tradycja ta została przywrócona na przykład w kościele w Dissen, niewielkiej wsi w okolicy Chociebuża.

fot. J. Michniuk

Pustynny blues w Warszawie Bassekou Kouyaté

148 (3 2020) Autor: Artur Kowalski Dział: Recenzja To jest pełna wersja artykułu!

„Wspaniale” – wieczorem 7 marca 2020 roku to było ulubione słowo Bassekou Kouyaté, lidera grupy Ngoni Ba. Trafnie oddawało samopoczucie słuchaczy i muzyków, wysoki poziom muzyki i jej prezentacji, szczególny walor miejsca, w którym odbywał się koncert.

Co słychać w górach? Lajkó Félix & Vołosi

148 (3 2020) Autor: Wojciech Bernatowicz Dział: Recenzja To jest pełna wersja artykułu!

Wydana w roku 2019 nakładem wytwórni Fono płyta „Lajkó Félix & Vołosi” wywołała entuzjazm krytyki i słuchaczy, zdobywając nagrody na gruncie rodzimym oraz poza granicami Polski. Otrzymała Folkowy Fonogram Roku 2019 przyznawany przez Polskie Radio i nagrodę za najlepszy album w kategorii Etno-Folk na Węgrzech. Nie dziwi to, gdyż siły połączyli niezwykle ważni artyści działający w Europie Środkowo-Wschodniej, których popularność na całym świecie świadczy o szerokiej recepcji ich muzyki. Mimo różnych stylistyk prezentowanych przez Félixa i Vołosów wspólny mianownik stanowi ich miłość do muzyki karpackiej silnie reprezentowanej na płycie.