Noc wielka

Porą, gdy powracają bociany, kwitnie wierzba, rowy pełne są wody, a łąki kęp żółtych kaczeńców, świętuje się Wielkanoc, największe i najstarsze,– bo ustanowione jako pierwsze –święto chrześcijaństwa. Czas radości, tryumfu i spełnienia obietnic. O Wielkanocy i jej obchodzeniu na Lubelszczyźnie opowiada profesor Jan Adamowski,– językoznawca i folklorysta z Uniwersytetu Marii Curie Skłodowskiej w Lublinie.

 

Dzielenie się jajkiem w poranek Wielkiej Niedzieli i składanie sobie przy tym życzeń przygotowuje rodzinę na nadchodzący czas sakralny. Jakie atrybuty kulturowe oprócz jajka są najważniejsze dla okresu świąt Wielkanocy?

Obrzędowość wielkanocno-wiosenna wiąże się z czterema podstawowymi symbolami: wodą, zieloną gałęzią, ogniem i jajkiem. Tradycja święconej wody jest najbardziej rozwinięta i widoczna. Obecna jest choćby w poniedziałkowym oblewaniu, co dziś przybiera nierzadko formę karykaturalną i ma charakter wyłącznie zabawowy. Dawniej oblewanie miało sens obrzędowy. Istotne było kto, kogo i po co oblewał - chłopcy oblewali panny. Symbolika tego jest jasna - zaloty i płodność, co łączy się z ogólną symboliką wody, jako niezbędnej do życia, pobudzającej do wzrostu, a w postaci deszczu zapładniającej matkę ziemię. Oblewano też na urodzaj, na przykład, żeby owies wyrósł większy niż po kolana. Na Wielki Czwartek mówiono "czysty czwartek", wówczas myto się i porządkowano obejście. Z kolei w Wielki Piątek (co pamięta się jeszcze na Lubelszczyźnie w wielu wsiach) rano udawano się do wody bieżącej, a więc czystej, w której dziewczęta obmywały się na urodę i przeciwko chorobom skóry. Taką wodę przynoszono też do domu. Poza tym tego dnia prognozowano pogodę z deszczu (czyli też wody). Deszcz zapowiadał urodzaj na cały rok. Potwierdzają to przysłowia, np.

Deszcz na Wielki Piątek napycha każdy kątek.
Jeżeli deszcz w Piątek kropi, radujcie się chłopi.

 

W Wielką Sobotę kościół poświęca wodę. Ma to wymiar chrześcijański - woda jest tu symbolem oczyszczenia, święci się nią ludzi i pola (gospodarze często po Rezurekcji poświęcali dobytek, pole, dom). Święcona woda służy gospodarskim potrzebom przez cały rok, obecna jest przy każdym początku - początku zasiewów, wyjazdów w pole, sadzenia kartofli, zwożenia zboża do stodoły itd. Zakres wykorzystywania wody z Wielkiej Soboty jest szeroki. To woda "dobra", a dzięki wrzuconym do niej węgielkom z ogniska palonego pod kościołem może stać przez cały rok. Według ludowych praktyk leczniczych należy ją pić przeciwko bólom brzucha i innym dolegliwościom. Poza tym używa się jej podczas odwiedzania domu przez księdza chodzącego po kolędzie i w przypadku tzw. "szybkiego" chrztu.

Można powiedzieć, że zielona gałąź - kolejny symbol związany z Wielkanocą - rozpoczyna korowód wiosennych treści symbolicznych. W niedzielę poprzedzającą Wielkanoc jest przywoływana w formie palmy. Palma to zarówno samo drzewko wierzby z kockami, jak i ważny atrybut religijny, który niesie się do kościoła. Zastosowań palmy - zielonej gałęzi, jest wiele. Z własnego dzieciństwa na Podlasiu pamiętam, jak młodzi chłopcy niedzielnym porankiem szukali jeszcze śpiących dziewcząt, które uderzali rózgą z palmy, wołając: Palma bije, nie zabije!  Po Rezurekcji gospodarz zatykał palmę lub jej część na polu, aby chroniła je przed gradem. Palma, podobnie jak woda święcona, służyła przez cały rok: Palmą święcono (w tej funkcji zastąpiło ją dziś kropidło), uderzano nią bydło idące na pierwszy wypas majowy, stawiano w oknie, gdy szła burza. Palma ma też swoją funkcję leczniczą - połknięte kocki z bazi miały chronić przed chorobami gardła. Po roku ją palono, a pozostałym popiołem ksiądz posypywał głowy w Środę Popielcową.

Nie tylko palma jest zieloną gałęzią. Inny ekwiwalent tej zieloności stanowi gaik (w różnych miejscowościach ma różne określenia). Zwyczaj chodzenia z gaikiem, w naszym regionie rozpowszechniony zwłaszcza na powiślu lubelskim, praktykowano już od drugiego dnia świąt przez około dwa tygodnie. Gaik, czyli przybrane zielone drzewko sosny lub świerku, nosiła grupa dziewcząt od domu do domu, śpiewając przy tym wiosenne życzenia (Gaiku zielony, pięknieś przystrojony).

 

Wspomniał Pan profesor jeszcze o ogniu i jajku.

Ogień dziś nie jest już tak bardzo eksponowany jak woda czy zielona gałąź. W Wielką Sobotę pali się ognisko przed kościołem. Ze zwyczajem tym (mającym charakter niewątpliwie religijny) wiąże się wieloraka symbolika ognia. Palenie oznacza śmierć, uśmiercanie czegoś starego, ale też oczyszczanie i nadzieję, że z popiołów powstanie nowe życie. Ogień ten przynoszono do domu w postaci zapalonej świecy i czyniono z niego różne posługi, jak choćby pierwsze rozpalanie w piecu. Do dziś z wielkosobotniego ogniska wyjmuje się ciernie, a węgielki wrzuca do wody święconej, żeby dłużej stała i miała moc leczniczą. W tradycji ludowej ognie pali się od Wielkanocy po Noc Świętojańską. Z zapalonymi pochodniami obchodzono granice swoich pól i rozpalano na nich ogniska. W Krasewie w województwie lubelskim jeszcze pamięta się i praktykuje zwyczaj palenia w okolicy świąt wielkanocnych potężnego ogniska na łące, przy którym, po sprowadzeniu krzyża, śpiewa się pieśni wielkopostne.

 

Jajko. Są właściwie dwa jajka wielkanocne: to, którym dzieli się cała rodzina i jajko - pisanka. Dzielenie się jajkiem ma funkcje społeczne i wymiar religijny, poza tym przypomina łamanie się opłatkiem podczas Wigilii (jest tu mały paradoks językowy, bo dzielenie się oznacza w gruncie rzeczy łączenie). Święcone jajko symbolizuje początek, odrodzenie do nowego życia. Natomiast pisanka ma nieco inną wymowę. Pisankę daje dziewczyna chłopakowi albo też - w polskiej tradycji - matka chrzestna swoim chrześniakom. Obdarowywanie pisanką przez dziewczynę ma sens zalotny, jest wyrazem akceptacji, potwierdzenia sympatii czy rodzajem zapłaty na przykład za zaproszenie na tańce. Gdy pisankę dają chrzestni chrześniakom, "przyznają się" tym samym do swojego udziału w ich wychowywaniu. Bardzo rozpowszechnione były zabawy z pisankami, toczenie, rozbijanie i wzajemne sobie ich odbieranie. Jajko wielkanocne używane było w celach leczniczych, poza tym skorupki poświęconego jajka wrzucano do worków z kartoflami, aby chroniły przed szkodnikami, zakopywano w ogródku, oddawano kurom.

 

Malowane jajka w zależności od rodzaju zdobienia dzieli się w Polsce na trzy główne rodzaje: kraszanki, pisanki i skrobanki. Czy te, które pochodzą z Lubelszczyzny, wyróżniają się czymś szczególnym?

Ze względu na kolor i malowane ornamenty są one bardzo różnorodne. Na obszarze samego tylko dawnego województwa zamojskiego wyróżnić można aż kilka podstawowych typów pisanek. Dla okolic Hrubieszowa charakterystyczne jest barwienie jajek wywarem z cebuli, ale też w innych kolorach - czarnym, brązowym, fioletowym. Motywy zdobnicze odzwierciedlają tu wpływy wschodnie, np. wołyńskie, obok nich pojawiają się wzory oryginalne, tzw. "gęsie łapki", "żabie oczka". Natomiast pisanki biłgorajskie dekorowane są dawnymi motywami opartymi na schemacie swastyki, czyli starego znaku krzyża - symbolu słońca. Podobne biłgorajskim są zamojskie, które wykorzystują wzory zielonych gałązek, paproci, a także motyw słońca. Z kolei w okolicy Tomaszowa Lubelskiego znacznie rzadziej barwiono jajka wywarem z cebuli, stosunkowo często zdobiono tu pisanki figurami ludzi i zwierząt, szczególnie zaś motywem koguta, symbolizującego słońce, wiosnę i płodność.

 

 

Zwyczaj kolędowania kojarzy się przede wszystkim ze świętami Bożego Narodzenia, tymczasem w tradycji ludowej jest jeszcze kolędowanie wielkanocne.

W okresie Wielkanocy, podobnie jak Bożego Narodzenia, a szczególnie Nowego Roku, rozpowszechnione były na Lubelszczyźnie zwyczaje związane z obrzędowym chodzeniem z życzeniami. Kolędowanie wiosenno-wielkanocne (chociaż nie było tak bardzo rozbudowane jak bożonarodzeniowe), przybierało różne formy - chodzenie z gaikiem, chodzenie dynguśników, jajorzy, kolędowanie z pasyjką. Wielkanocni kolędnicy to grupy młodych chłopców, czasem dorosłych lub - w przypadku gaika - dziewcząt, które chodząc po wsi od domu do domu, śpiewały w obrzędowy sposób, składając życzenia (gospodarzowi życzono dobrych plonów, pannie wyjścia za mąż itp.), za co dostawały jajka, pieniądze, poczęstunek. Kolędowanie rozpoczynało się nawołaniem do przyjęcia, np.:

Czy wy śpicie, czy nie śpicie,
Czy nam śpiewać pozwolicie,
Bo my śpimy i nie śpimy,
Po śmigusie dziś chodzimy,
Aleluja, Aleluja!

 

 

Śpiewano różne pieśni, wiele z nich miało charakter apokryficzny. Jeśli w domu była panna, śpiewano dla niej kolędę życzącą, np.:

Ładną pannę w domu macie,
Wesela się spodziewacie,
Ładna panna jak kwiat róży,
Da nam jajek koszyk duży,
Aleluja, Aleluja!
(...)

 

 

Na koniec dziękowano za otrzymane od gospodarzy dary:

Za te jaja dziękujemy,
Szczęścia, zdrowia wam życzymy,
Abyście długo żyli,
Kapeluszem wódkę pili,
Aleluja, Aleluja!

 

 

Czy na Lubelszczyźnie znano dawniej zwyczaj wrzucania do rzeki Marzanny, z którą miała odpłynąć zima?

Nie, we wschodniej Polsce tego nie praktykowano! Marzanna pochodzi z zachodnich i południowych terenów kraju. W powszechnym przekonaniu topienie Marzanny jest dawnym zwyczajem ogólnopolskim. To przykład stereotypowego obrazu kultury tradycyjnej, która miałaby być wszędzie taka sama, tymczasem tzw. "nawiązywanie do tradycji" powinno uwzględniać uwarunkowania regionalne.

 

Moim zdaniem spośród rozpowszechnionych na Lubelszczyźnie obrzędów wielkanocno-wiosennych na uwagę zasługuje także - szczególne dla terenów wschodnich - stawianie ogromnych drewnianych huśtawek czy też tradycja taratony, znana w okolicy Tomaszowa Lubelskiego. Taratona była wiosennym zwyczajem spotykania się pod cerkwią i okrążania jej ze śpiewem. Miało to niewątpliwie charakter zabawowy, ale również obrzędowy, a co ważne - brali w tym udział zarówno ludzie wyznania prawosławnego, jak i katolickiego.

Interesujące są zakazy i wierzenia wielkanocne, jak te zapisane w Pałecznicy koło Lubartowa:

Żeby badyla [chwastów] nie było na polu, nie można było sie położyć spać. Już w Wielgu Niedziele nikt, żeby mu najgorzy spać sie chciało, to sie nie położył spać, bo badyla bedo rosły w prosie, w ogrodzie, wszędzie. I tera sie nieraz śmiejo: -O, boś spała, bo ci babyle urosło!

Mięso do święcenia to musiało być z kościo, z gnatem, bo ten gnat slużył jak krety gdzieś kopały w ogrodzie, to tam wsadzały tego gnata.

W Wielgie Niedziele jak kto poszedł do kościoła, to spieszył sie do domu, żeby prędzy przyjść, bo żeby sie proso urodziło.

 

Synkretyzm treści chrześcijańskich i przedchrześcjańskich czasu przesilenia wiosennego wiąże się z wymienionymi już czterema najważniejszymi symbolami Wielkanocy. W czym jeszcze uwidacznia się ten synkretyzm?

Zespolenie elementów religijnych i pozareligijnych jest bardzo charakterystyczne dla Słowiańszczyzny, szczególnie zaś dla polskiej kultury ludowej. Synkretyzm tych treści obecny jest w czasie wszystkich najistotniejszych świąt obrządku chrześcijańskiego, zarówno cyklu zimowego, czyli Bożego Narodzenia i Nowego Roku, jak i wiosennego, wielkanocnego. Motywacje czysto biblijne mają takie obrzędy i zwyczaje jak obnoszenie figury Chrystusa Zmartwychwstałego, palenie kukły Judasza, ale samo strojenie palmy i przynoszenie jej do kościoła na Niedzielę Palmową jest już typologicznie starsze (przy czym trzeba pamiętać, że w polskiej terminologii ludowej "palma" to po prostu pewien gatunek wierzby o bardzo bordowej korze, roślina szybko rozwijająca się na wiosnę). Podobnie starszą niż religijna motywację ma obrzędowe obchodzenie domostw w okresie wielkanocnym. Śpiewane podczas takich praktyk pieśni często mają charakter apokryficzny, czyli luźno związany z przekazem biblijnym.

 

Obrazowym przykładem synkretyzmu są ponadto rozpowszechnione legendy o powstaniu wielkanocnych pisanek, jak ta pochodząca z Zawieprzyc w województwie lubelskim:

Łukasz z Kleofasem poszli sprzedawać jajka. A mieli ich dwa kosze. W drodze spotkał ich Pan Jezus. Zapytał, gdzie idą. Odpowiedzieli, że do miasta na targ sprzedawać jajka, ale nie wiedzą czy uda się im sprzedać, bo dużo ludzi wiezie jajka na ten targ. Ale Pan Jezus powiedział im, że sprzedadzą. I tak się stało. Zaszli na targ, odkryli kosze, a tam jajka różnego koloru i pięknie opisane. Gdy to ludzie zobaczyli - szybko wszystkie wykupili.

Dziękuję za rozmowę.

Skrót artykułu: 

Porą, gdy powracają bociany, kwitnie wierzba, rowy pełne są wody, a łąki kęp żółtych kaczeńców, świętuje się Wielkanoc, największe i najstarsze,– bo ustanowione jako pierwsze– święto chrześcijaństwa. Czas radości, tryumfu i spełnienia obietnic. O Wielkanocy i jej odchodzeniu na Lubelszczyźnie opowiada profesor Jan Adamowski,– językoznawca i folklorysta z Uniwersytetu Marii Curie Skłodowskiej w Lublinie.

Dział: 

Dodaj komentarz!