Folk w pubie

Felieton. Maria Baliszewska

fot. Davidmorgans / Wikimedia: Pub The Duke of Kent, Londyn (Ealing)

Naprawdę siedzę teraz w londyńskim pubie The Duke of Kent i stąd wzięła się inspiracja do napisania tego felietonu! Wprawdzie tu akurat nie słyszę muzyki folkowej, ale za to rozbrzmiewa ona tysiącem melodii w mojej głowie. Głowie, która była, widziała i słyszała wiele w pubach angielskich (w tym londyńskich), szkockich (Glasgow) i irlandzkich. W naprawdę różnych miejscach. Były tam reele i jigi, skrzypce i hałas, harmonia czy akordeon, czasem flet lub fortepian – czyli to, co jest pod ręką i zagra.
Mój zachwyt nad tą żywiołową muzyką, która nikogo nie pozostawia obojętnym, mieszał się zawsze z żalem. Jakim? Oczywiście z ogólnopolskim żalem za brakiem miejsca, TAKIEGO miejsca jak tutejsze puby, gdzie muzyka mogłaby beztrosko rozkwitać. Bo ona właśnie rozkwita w lekkiej atmosferze pubu, gdzie wszyscy się znają, a jak nie znają, to się poznają poprzez tę muzykę, którą lubią. Kiedy jeden z gości zaintonuje np. pieśń miłosną Burnsa, to inni nie tylko jej słuchają, ale też podejmują trud i przyjemność wspólnego śpiewu. Byłam w Irlandii i Szkocji, gdzie widziałam takie zdarzenia. A ja zawsze pod wrażeniem i z żalem. Co by było gdybym sama zaśpiewała? Wyśmiano by mnie? Z zażenowaniem odwrócono by oczy, mrucząc pod nosem – wariatka? Czy mamy jakiś „Amazing Grace How Sweet The Sound” do wspólnego śpiewu? Na pewno! Czy może jakaś ballada zasługuje na ten śpiew? „Z wysokiego pola”? „Pod Kamieńcem pod Podolskim”?
Ach, polskie puby, dlaczego nie umiecie wprowadzić tej właśnie Tradycji, która przecież w dawnych karczmach była! Na pewno znajdą się polscy skrzypkowie z akordeonem czy harmonią albo i bez, którzy podejmą wyzwanie, nawet bez grantu ministerialnego. Może pomóc też „Śpiewnik” Orkiestry św. Mikołaja (autorstwa Marcina Skrzypka, jej współzałożyciela), który ukaże się w tym roku w formie cyfrowej, a może i papierowej. Czego Państwu i sobie życzę, siedząc w londyńskim pubie!

Maria Baliszewska

Sugerowane cytowanie: M. Baliszewska, Folk w pubie, "Pismo Folkowe" 2023, nr 164-165 (1-2), s. 22.

Skrót artykułu: 

Naprawdę siedzę teraz w londyńskim pubie The Duke of Kent i stąd wzięła się inspiracja do napisania tego felietonu! Wprawdzie tu akurat nie słyszę muzyki folkowej, ale za to rozbrzmiewa ona tysiącem melodii w mojej głowie. Głowie, która była, widziała i słyszała wiele w pubach angielskich (w tym londyńskich), szkockich (Glasgow) i irlandzkich. W naprawdę różnych miejscach. Były tam reele i jigi, skrzypce i hałas, harmonia czy akordeon, czasem flet lub fortepian – czyli to, co jest pod ręką i zagra.

fot. Davidmorgans / Wikimedia: Pub The Duke of Kent, Londyn (Ealing)

Dział: 

Dodaj komentarz!