Szacunek i natchnienie

[folk a sprawa polska]

Pewnie nie czas tu i miejsce na przypominanie różnych pojawiających się w przeszłości (najczęściej groteskowych, a zazwyczaj absolutnie nietrafionych) zarzutów o to, że folk odciąga słuchaczy od muzyki tradycyjnej, wiejskiej. Zarzuty takie jednak się zdarzały – a może i do teraz zdarzają. Jest wszakże inaczej, młodzi twórcy swymi działaniami wyraźnie wskazują na ludowe czy tradycyjne inspiracje. Przykłady można by mnożyć i gdyby chcieć pochylić się nad każdym, pewnie zabrakłoby miejsca w tym numerze „Pisma Folkowego”.
Wspominam o tym, dlatego że na wydawniczym rynku ukazało się ostatnio przynajmniej kilka godnych dostrzeżenia, pięknych, mądrych i poruszających wydawnictw, które świadczą o absolutnie naturalnym sięganiu przez muzyków folkowych do wiejskich źródeł. Więcej nawet: o ich bezinteresownych gestach wobec ludowych twórców.
W piękny i wyrazisty sposób ukazuje to Kapela ze Wsi Warszawa na swej najnowszej płycie zatytułowanej „re:akcja mazowiecka”, która jest nie tylko prezentacją aktualnej formy artystycznej zespołu, ale i rodzajem hołdu złożonego konkretnym artystom, a także – jeżeli można się tak patetycznie wyrazić – całej wiejskiej muzyce, zwłaszcza tej z Mazowsza. Na krążku pojawiają się w charakterze gości/wykonawców: Maria Bienias, Marianna Rokicka, zespół śpiewaczy Bandysionki, Grupa Śpiewacza Mężczyzn z Czarni, instrumentaliści Stefan Nowaczek, Eugeniusz Szymaniak, Kapela Zdzisława Kwapińskiego. Jak już pisałem w innym miejscu, nie są oni traktowani przez muzyków Kapeli protekcjonalnie. Pełnią dokładnie tę samą rolę, jaką na poprzedniej płycie mieli Kayhan Kalhor czy Mercedes Peón. Są to mistrzowie, z którymi członkowie KzWW pragną wejść w pełen szacunku dialog – ucząc się od nich tradycyjnej nuty, frazowania, ale i wrażliwości; dodając do tego swój własny muzyczny komentarz. To poniekąd ten sam pomysł, który realizują artyści bliżsi nurtu zwanego niegdyś rekonstruktorskim. Większa lub mniejsza jest odmienność stylów zespołów „ze wsi” i „z miasta”, ale artystyczny gest jest oczywiście ten sam.
Członkowie Kapeli ze Wsi Warszawa robią zresztą jeszcze więcej. Limitowana, specjalna wersja albumu jest wydawnictwem dwupłytowym. „Re:akcji…” towarzyszy drugi krążek zatytułowany „Akcja mazowiecka”, zawierający już wyłącznie ludowy repertuar w oryginalnym wykonaniu zaproszonych gości. Trudno o bardziej wyrazisty gest niż ten symboliczny „drogowskaz” kierujący do źródeł natchnienia czy inspiracji warszawskich artystów.
Że nie jest to gest fałszywy ani pierwszy w wykonaniu Kapeli, wie każdy, kto śledzi jej karierę. Kto by jednak wątpił, może obejrzeć film „Z Kapelą ze Wsi Warszawa w podróży” dołączony do wydanej właśnie reedycji płyty „Wykorzenienie”. Ten ujmujący, choć i bezpretensjonalny obraz pokazuje wyprawę członków zespołu po naukę do ludowych mistrzów.
Innym, niemniej poruszającym wydawnictwem, pokazującym stosunek – skrótowo rzecz ujmując – „folkowych twórców” do artystów wiejskich, tradycyjnych, jest przepięknie, z niezwykłą starannością wydany zbiór „Tradycja muzyczna Podlasia. Pieśni nie tylko święte”. Wydawcą jest Stowarzyszenie Miłośników Kultury Ludowej ze wsi Czeremcha, czyli – tak! – środowisko związane z zespołem Czeremszyna i niepowtarzalnym festiwalem Z Wiejskiego Podwórza. Koordynatorami projektu byli Barbara Kuzub-Samosiuk i Mirosław Samosiuk, a zatem, jeśli można znów użyć skrótu, liderzy wspomnianego środowiska. Trzy, jak już wspominałem, wspaniale wydane płyty zawierają kolejno nagrania: Zespołu Śpiewaczego „Wólczanki” z Wólki Terechowskiej, Zespołu Śpiewaczego z Dobrowody oraz Zespołu Śpiewaczego z Czeremchy. Przed laty były wydane na niedostępnych dziś kasetach magnetofonowych. Teraz opublikowane w pięknym zbiorze wzbogacone zostały o książeczki z tekstami, zdjęciami i naukowym wstępem do każdej części. Wspomnieć warto, że wśród osób pracujących nad opracowaniem tekstów była Weronika Grozdew-Kołacińska, również świetnie znana w folkowym światku, nie tylko jako naukowiec-teoretyk, ale i jako znakomita wokalistka. Tutaj stała się częścią zespołu pracującego nad wydawnictwem przechowującym niezwykle ważne ślady podlaskiej tradycji.
Nie chodzi tu tylko o godny uwagi pomysł uczczenia ludowych twórców. Chodzi też o to, że jest tu sporo pięknej muzyki. Całość ponownie pokazuje, jak dogłębnie poruszająca jest nasza tradycja, a gdzieś tam przy okazji: jak wiele ważnego, dobrego czynią wokół niej ludzie z tzw. folkowego kręgu. Nie o etykietki jednak tu chodzi, ale o kulturę, przekaz, wspólnotę.

Tomasz Janas

Skrót artykułu: 

Pewnie nie czas tu i miejsce na przypominanie różnych pojawiających się w przeszłości (najczęściej groteskowych, a zazwyczaj absolutnie nietrafionych) zarzutów o to, że folk odciąga słuchaczy od muzyki tradycyjnej, wiejskiej. Zarzuty takie jednak się zdarzały – a może i do teraz zdarzają. Jest wszakże inaczej, młodzi twórcy swymi działaniami wyraźnie wskazują na ludowe czy tradycyjne inspiracje. Przykłady można by mnożyć i gdyby chcieć pochylić się nad każdym, pewnie zabrakłoby miejsca w tym numerze „Pisma Folkowego”.

Autor: 
Dział: 

Dodaj komentarz!