Fot tyt. z arch. autorki: Gozo 2016. Fot w tekście z arch. autorki: 1) Zakładki do książek z Gozo wykonane techniką koronki klockowej; 2) Pocztówka zakupiona na Malcie z podobizną koronkarki w stroju regionalnym.
Mówi się, że największych odkryć, czy to naukowych, geograficznych, czy też archeologicznych, dokonano przez przypadek. Tak samo było ze mną, wędrującą poprzez ciasne uliczki Victorii, stolicy Gozo. Wybrałam się do miasta w celu zakupu świeżych warzyw i pokręcenia się bez sensu i celu po labiryncie ulic. Ir-Rabat bądź po prostu Rabat, jak nazywają je miejscowi, nie przypomina wielkiego miasta. Liczbę ludności szacuje się na nieco ponad 6 tys., co w Polsce odpowiada raczej większym wsiom. Burzliwa przeszłość, która pozostawiła po sobie takie budowle jak słynna cytadela czy też wprawiająca w zachwyt barokowa bazylika św. Jerzego, uświadamiają nam, że Victoria pełni dumną funkcję stolicy drugiej co do wielkości wyspy, wchodzącej w skład Malty, nie tylko na papierze.
Miałam dużo czasu i nigdzie się nie spieszyłam, postanowiłam więc przy San Ġorġ (tak miejscowi nazywają wymieniony wyżej kościół) skręcić tym razem w prawo i sprawdzić, czym nowym zaskoczy mnie ten słoneczny październikowy dzień. Gmatwanina wąskich uliczek, wijących się między murami z białego wapienia, zdawała się nie mieć końca. Był to dosyć monotonny krajobraz, urozmaicony to tu, to tam jakąś małą kapliczką czy też niewielkim barem. Nagle na jednym z podwórek dostrzegłam coś niesamowitego. Siedziała tam starsza pani, która robiła coś na długim, drewnianym przedmiocie, przypominającym z daleka maczugę. Przyjaźnie mnie pozdrowiła, zachęciła do fotografowania i przywołała do siebie. Ów niezidentyfikowany przedmiot nosi maltańską nazwę trajbu, zaś rzemiosło, jakim trudniła się spotkana przeze mnie staruszka, to z maltańskiego bizzilla, co oznacza po prostu koronkarstwo. Istnieje również drugi, bardziej dokładny termin dotyczący tej jego odmiany. Jest to w maltańskim ghazel, po polsku zaś koronka klockowa. Nazwa pochodzi od metody wykonania koronek przy pomocy podłużnych szpulek, często drewnianych[1]. Pani Antoinnete Portelli w chwili naszego spotkania miała 86 lat (był to rok 2016). Odpowiedziała na wszystkie moje pytania i pokazała, jak powstają serwetki, obrusy, zakładki do książek, chustki do nosa czy ażurowe bolerka. Jej palce były tak zręczne, że trudno mi było uwierzyć, iż należą do staruszki a nie młodej dziewczyny. Powierzyła mi swoją historię. Koronkarstwem zajęła się dopiero na emeryturze, ponieważ wcześniej musiała pracować na utrzymanie swoje i rodziny. Bizzilla była jednak od wczesnych lat młodości jej pasją i zawsze pragnęła mieć więcej czasu, aby się jej oddać.
Początek tradycji koronkarstwa na Malcie datuje się na wiek XVI. Co ciekawe, to Gozo jest uważane za miejsce, gdzie to rękodzieło najbardziej się rozwinęło i osiągnęło najdoskonalszą formę. Częste ornamenty w koronce maltańskiej to motywy roślinne, wzory fantazyjne, motywy związane z morzem jak np. muszle, a także charakterystyczny krzyż maltański, który do dziś pozostał również symbolem Zakonu Szpitalników, czyli joannitów. Tradycyjnie koronki wykonywane były z nici jedwabnych, dziś najczęściej używa się bawełnianych lub czasem lnianych. Ciekawostką jest, że bizzilla była jednym z obiektów wysłanych przez Maltę do Londynu na Wielką Wystawę Światową w 1851 r. (ang. Great Exhibition of the Works of Industry of All Nations). Mówi się również, że brytyjscy misjonarze, którzy wcześniej przebywali na Malcie, skopiowali tę technikę i wraz z ich misjami rozprzestrzeniła się ona później w koloniach brytyjskich w Azji, m.in. w Indiach[2].
Sztuka tworzenia delikatnych koronek z bawełnianych nici była przekazywana na Gozo z pokolenia na pokolenie. Popyt na ten produkt był swego czasu bardzo wysoki, także wśród arystokracji. Często rękodzieło było jedyną szansą rodzin z Gozo, by podnieść swój standard życia, ponieważ tradycyjnym zajęciem na wyspie jest rolnictwo. Okresem największego rozkwitu tutejszego koronkarstwa był wiek XIX, kiedy większość wyrobów była od razu eksportowana. Rzadko zdarzało się, że któraś z kobiet trudniąca się tym rękodziełem sama nosiła produkt swojej pracy bądź też używała go do dekoracji domu.
Prestiż koronkarstwa spadł krótko po II wojnie światowej, kiedy poziom bezrobocia na Gozo był bardzo wysoki, a jednocześnie następowały widoczne zmiany w modelu społeczeństwa patriarchalnego. W tamtym czasie nie przykładano zbytniej uwagi do edukacji, nawiązującej do tworzenia koronek czy innych tradycyjnych sztuk rzemieślniczych. Dla wielu dziewcząt koronkarstwo nie stanowiło także interesującego zajęcia. Pragnęły raczej wyrwać się z małych wiosek na Gozo, zdobyć konkretny zawód czy też skończyć studia i stać się osobą niezależną.
Mimo czasowego zaniechania produkcji koronek na dużą skalę oraz spadku zainteresowania tą formą robótek ręcznych, po otwarciu Gozo School of Art w 1989 r. bizzilla stała się jednym z głównych kierunków kształcenia. Wielu krytykowało to posunięcie, mówiąc, że koronkarstwo nie powinno być pojmowane jako kierunek edukacji w instytucji takiej jak powyższa, lecz jako rzemiosło. Szybko jednak zajęcia z tworzenia ghazel stały się oblegane, nie tylko przez dziewczęta z Gozo, ale i obcokrajowców, pragnących nauczyć się tej rzadkiej sztuki. Warto dodać, że bizzilla pojawiała się nieco później na Uniwersytecie Maltańskim, w filii na Gozo (University of Malta Gozo Campus, UGC) jako kurs kończący się zdobyciem certyfikatu. W roku 2000 rzemieślnicy utworzyli gildię koronkarską (ang. Lace Guild), która nie tylko trudni się wykonywaniem koronek, ale i publikacjami na ten temat w języku maltańskim i angielskim[3].
Obecnie istnieje bardzo dużo małych i większych sklepów, gdzie można nabyć maltańskie koronki. Dwoma szczególnymi, na które chciałabym wskazać, są tzw. wioski wytwórców (ang. crafts village): Ta’ Qali na Malcie oraz Ta' Dbiegi na Gozo. Oba obszary to coś na kształt wielkiego kompleksu targowego, gdzie oferowane są tradycyjne maltańskie produkty spożywcze oraz rzemieślnicze. Można tam także zobaczyć na własne oczy, jak powstają słynne maltańskie wyroby szklane czy też zdegustować kozi ser z Gozo oraz różnego rodzaju likiery i wina regionalne. Problemem, z jakim spotyka się wielu sprzedawców rękodzieła, jest niezrozumienie turystów, którzy często próbują negocjować i tak niskie ceny ręcznie wykonanych koronek. Z moich rozmów z twórcami bizzilla z Malty i Gozo wynika, że często stają przed wyborem: sprzedać efekt swojej pracy poniżej wartości lub nie sprzedać go wcale.
Mimo upływu wieków maltańskie koronkarki posługują się tym samym starym narzędziem, jakie było znane na Gozo już od kilku stuleci. Czasy się zmieniły, ale tak piękne koronki, da się zrobić tylko przy pomocy tradycyjnych technik. Dzięki promowaniu edukacji oraz popularności maltańskich ghazel możemy przyjąć, że ta gałąź rzemieślnictwa przetrwa i będzie kultywowana na Malcie i Gozo przez następne dziesięciolecia.
[1] M. Michałowska: Leksykon włókiennictwa. Surowce i barwniki, narzędzia i maszyny, techniki i technologie, wyroby i dziedziny. Warszawa 2006, s. 196.
[2] Bizzilla (Lace) Information, [online], [dostęp: 11 czerwca 2017]: https://www.maltaproducts.com/bizzilla_lace
[3] C. Azzopardi, Studying the History of Lace Making, „The Gozo Observer” 2014, nr 30, s. 32-38, [online], [dostęp: 11 czerwca 2017]: https://www.um.edu.mt/library/oar/handle/123456789/15381
Mówi się, że największych odkryć, czy to naukowych, geograficznych, czy też archeologicznych, dokonano przez przypadek. Tak samo było ze mną, wędrującą poprzez ciasne uliczki Victorii, stolicy Gozo. Wybrałam się do miasta w celu zakupu świeżych warzyw i pokręcenia się bez sensu i celu po labiryncie ulic. Ir-Rabat bądź po prostu Rabat, jak nazywają je miejscowi, nie przypomina wielkiego miasta. Liczbę ludności szacuje się na nieco ponad 6 tys., co w Polsce odpowiada raczej większym wsiom. Burzliwa przeszłość, która pozostawiła po sobie takie budowle jak słynna cytadela czy też wprawiająca w zachwyt barokowa bazylika św. Jerzego, uświadamiają nam, że Victoria pełni dumną funkcję stolicy drugiej co do wielkości wyspy, wchodzącej w skład Malty, nie tylko na papierze.
fot. z arch. autorki: Gozo 2016