Uporządkowany bałagan

Jacek Kleyff i Drewutnia

Jacek Kleyff powraca w nasze rodzime strony. Po około trzydziestoletnim rozstaniu z regionem autor „Płachty nieba” i „Huśtawek” prezentuje nowy materiał nagrany z lubelską Kapelą Drewutnia.

„Jacek Kleyff & Kapela Drewutnia”, bo tak zatytułowano płytę, jest swojego rodzaju podróżą w czasie i przestrzeni – podtytuł każdej z piosenek związany jest z różnymi latami, a poszczególne utwory tworzą symboliczny szereg nawiązań tematycznych.
To, co charakteryzuje muzycznie płytę Kleyffa i Drewutni, to jej poliestetyka. Ta, wydawałoby się, paradoksalna cecha (bo jakże właściwością może być brak takiej differentia specifica?) realizuje się zarówno na planie formalnym całej płyty, jak i w strukturze samych piosenek. W kolejnych utworach zespół wraz z Kleyffem dość swobodnie przepływa pomiędzy różnymi stylami. I tak w otwierającym utworze „Pierwszy – 1987” mamy radosną folkową kapelę grającą skoczną balladę, z prostą warstwą harmoniczną i charakterystycznym fletem strojonym ćwierćton ponad resztą instrumentów. W „Drugim liście – 1978/2015” słyszymy pobrzmiewającego bluesowo Jacka Kleyffa z gitarą. Z kolei w rozpoczynającym się niczym francuski walczyk „Przegnanym domu” w melodii wokalnej pobrzmiewa „Z popielnika na Wojtusia”. Nie dziwi to, bo bohaterem utworu jest... piec kaflowy. „O śmierci Brunona Schultza” jest wyraźnie zainspirowane folkiem amerykańskim w wydaniu Johnny’ego Casha, słuchając refrenu „Trudno”, trudno oderwać się od skojarzenia z twórczością Marka Grechuty.
Te asocjacje brzmieniowe mogą sprawiać wrażenie eklektyzmu. Słyszymy niemal wszystko, co kojarzy się z folkiem – od country do polskiej muzyki ludowej, od bluesa do piosenek dziecięcych. I to nie wszystko. Na pewno o hybrydyczności brzmienia Kleyffa i Drewutni świadczy również niezwykle różnorodna instrumentacja. Zestawy są najróżniejsze: czasem to tylko wokalista i gitara, czasem – jak w „Edelmanie” – zespół złożony z akordeonu, gitary, cymbałów, skrzypiec i grupy wokalnej. Nie ma tu jednego klucza barwy, wszystko brzmi, zdawałoby się, nieco przypadkowo.
Jednakże trudno zarzucić zespołowi brak integralności. Wyraża się ona poprzez, z pewnością zamierzoną, wyraźną dezynwolturę wykonawczą u Jacka Kleyffa. Słychać to w dość swobodnej intonacji wokalisty oraz rytmizacji poszczególnych słów (charakterystyczne przesuwanie akcentu na ostatnią sylabę). Uwidacznia się to również w partiach solowych gitary (choćby w „Drugim liście”, w którym słychać dowolne rytmizowanie, stuknięcia strun czy „przypadkowe” dźwięki). Ta nonszalancja wydaje się zarówno celowa, jak i dopracowana. Kleyff potrafi swoją manierę różnicować. Słychać to w podniosłym „Edelmanie” czy w radosnym „Trudno”, gdzie brzmienie jego głosu na granicy fałszu staje się niemal niesłyszalne.
Warto zwrócić uwagę na koncepcyjne podejście do albumu. Całość obudowana jest podwójną klamrą kompozycyjną – zewnętrzną, obejmującą utwór pierwszy i ostatni („Pierwszy 1987” oraz „Pierwszy 1987 – Marzenie”), wewnętrzną, do której włączają się kawałek drugi i przedostatni (kolejno „Drugi list – część I 1978/2015”, „Drugi list – część II 1978/2015”). Muzycy nadają nagraniu spójność poprzez użycie dźwięków znanych z pejzażu dźwiękowego wsi i miasta – śpiewu ptaków, bicia dzwonów, tupania butów czy dźwięku flesza aparatu.
„Jacek Kleyff & Kapela Drewutnia” z pewnością nie jest albumem przeznaczonym dla purystów. Ktoś, kto szuka folku w jego czystej postaci, zawiedzie się srodze. Jest tylko jednym z elementów szaty brzmieniowej. Nawet jeśli stanowi on jeden z dominujących komponentów muzyki Kleyffa i Drewutni, to próżno szukać tu spójnego języka dźwiękowego przynależnego konkretnemu regionowi czy stylowi. Muzycy zgrabnie żonglują różnymi estetykami i bezceremonialnie je ze sobą łączą. Do pewnego stopnia zbliża to Kleyffa i Drewutnię do popularnego w Stanach Zjednoczonych indie folku – zakorzenionego w tradycji, ale traktującego ją w sposób swobodny. I wydaje się, że takie rozwiązanie może dawać również na gruncie polskim ciekawe efekty – należy bowiem stwierdzić, że „Jacek Kleyff & Kapela Drewutnia” to jeden z ciekawszych tegorocznych albumów.

Wojciech Bernatowicz

Jacek Kleyff, Kapela Drewutnia „Jacek Kleyff & Kapela Drewutnia”
2017, SMPB

Skrót artykułu: 

Jacek Kleyff powraca w nasze rodzime strony. Po około trzydziestoletnim rozstaniu z regionem autor „Płachty nieba” i „Huśtawek” prezentuje nowy materiał nagrany z lubelską Kapelą Drewutnia.

Dział: 

Dodaj komentarz!