Wolna Grupa Bukowina

,Wychowaliśmy się na muzyce turystycznej - my, środowisko łazików górskich, Orkiestry Św. Mikołaja i wszelkie pokrewne. Jednak nigdy nie byłam na prawdziwym koncercie tzw. piosenki turystycznej. Kiedy nadarzyła się okazja, pobiegłam ochoczo, bowiem 4. października 2012 w Studiu Koncertowym Polskiego Radia im. Witolda Lutosławskiego w Warszawie zagrała Wolna Grupa Bukowina. Zespół wystąpił w składzie: Grażyna Kulawik - śpiew, Wojciech Jarociński - śpiew, gitara, Wacław Juszczyszyn - śpiew, gitara, Wojciech Maziakowski - gitara basowa, Marek Zarankiewicz - instrumenty perkusyjne, Krzysztof Żesławski - gitara elektryczna. W czterdziestym pierwszym roku istnienia zespół nagrywał płytę koncertową.

Inżynier Mamoń byłby zachwycony - Wolna Grupa Bukowina zagrała bowiem serię szlagierów - znanych i lubianych, a jak wiadomo, najbardziej lubimy przeboje, które już znamy (ja nie znałam dwóch piosenek, które zespół wykonał podczas koncertu, a które rzeczywiście podobały mi się mniej). Zaczęło się więc od "Majstra Biedy", a potem zabrzmiały "Bukowiny", "Nuta z Ponidzia", "Rzeka", "Sielanka o domu", "Pejzaże harasymowiczowskie", "Zajączek", "Bar na stawach", itd. Szaleństwa w aranżacjach nie było - wszystko grzeczne, uładzone, równiutkie i czyste - chyba świadomość nagrań zniweczyła potencjalną spontaniczność - w oczach wykonawców widziałam czujne "rec"! Pośród wspomnień konferansjerki zespół ochoczo przytoczył parę anegdot o Wojtku Bellonie, legendzie Bukowiny, o Cześku-Piekarzu z ballady, o poetach i muzykach, z którymi muzycy podróżowali. Publiczność reagowała żywo, bo większość przypominała sobie czasy harcerskie, ten i ów podśpiewywał, inny się wzruszył, więc na koniec brawa były obfite. Dla porządku na bis zespół zagrał jeszcze raz "Majstra Biedę" (w rytm potwornego klaskania publiczności), "Bez słów" i bodajże "Bukowinę" - czyli znów to, co najlepiej ośpiewane.

Piosenkę turystyczną znam z gór i bacówek, z rajdów, z ognisk i gitarowych imprez do rana, "wydzieraną" często na dziesiątki gardeł. I cieszę się, że tam ją poznałam, bo tam jest jej miejsce. Wtłoczona w sztywne sale studiów koncertowych blednie i szarzeje, traci zupełnie swój sens. W blasku reflektorów i nabożnym skupieniu publiczności obnażone zostają słabe teksty i naiwne harmonie, zostaje tylko siła sentymentu. Majstrze Biedo - wracaj do ogniska.

Skrót artykułu: 

Wychowaliśmy się na muzyce turystycznej - my, środowisko łazików górskich, Orkiestry Św. Mikołaja i wszelkie pokrewne. Jednak nigdy nie byłam na prawdziwym koncercie tzw. piosenki turystycznej. Kiedy nadarzyła się okazja, pobiegłam ochoczo, bowiem 4. października 2012 w Studiu Koncertowym Polskiego Radia im. Witolda Lutosławskiego w Warszawie zagrała Wolna Grupa Bukowina.

Dział: 

Dodaj komentarz!