Postne granie

23 marca w Muzeum Etnograficznym w Warszawie odbyła się trzecia edycja "Muzyki w Muzeum". Tym razem ze względu na kalendarz było to granie postne. Koncert rozpoczęła Justyna Grabska pieśniami lapońskimi a capella (z pomocą dzwoneczków). Następnie słuchacze przenieśli się do kilka wieków wstecz, a to za sprawą muzyki dawnej. I tu niespodzianka - na scenę wkroczył Dekameron. Zagrali razem cantigę Alfonsa X "Madre De Deus" - mocno transowy kawałek z lirą korbową, a potem Justyna zaśpiewała pieśń Żydów Sefardyjskich z częściowo polskim tekstem "Ach, wpuść mnie, gołąbeczko..."; włoską canto o kobiecie, której luby poszedł w świat oraz nieco spokojniejszy, staromorawski klimat biblijny "Sedi Adam na kopicku..." - rzecz o Ewie z żebra Adamowego. Na koniec - autorski kawałek, wspomagany bębnem "Ta rzeka płynie we mnie, we mnie, kto z niej zaczerpnie...". Justyna mile zaskoczyła barwą głosu, sposobem śpiewania i doborem utworów.

Na scenie zameldował się Stanisław Jaskułka (pod krawatem!) i zapowiedział Agatę Harz, Remka Hanaja i Kasię Szurman (Pies Szczeka). Zaśpiewali pieśń ze wsi Dąbrowa w Puszczy Białej, potem szczebrzeszyńską rzecz o św. Onufrym, dość krwawą opowieść o św. Dorocie i jeszcze parę innych, podobnych klimatów. Po tej kapeli znowu zagrał Dekameron. Niestety, z czasem zaczął lekko przynudzać, był zbyt monotematyczny (tylko XVI wieczne polskie pieśni pasyjne nieznanego autora, bardzo świątobliwe), choć od strony instrumentalnej było w porządku.

Na koniec wieczoru wystąpiła rewelacyjna jak zawsze Werchowyna, ręce same składały się do oklasków! Profesjonalnie zaśpiewali kilka kawałków a capella. Pojawił się też utwór z towarzyszeniem skrzypiec. Po licznych i zasłużonych brawach były bisy. Jednym z nich była kołysanka wspaniale zaśpiewana przez Gosię z akompaniamentem mandoliny i bałałajki. Słowa uznania także dla Ewy Wróbel za wspaniale operowanie głosem, dla basów męskich również. Bardzo udany występ.

Ludzi było dużo mniej niż na poprzednich dwóch koncertach, ale jest to zrozumiale ze względu na równoległy koncert Przylądka w Oku i Open Folku w Domu Sztuki (strasznie żałuję, że nie mogłem być na wszystkich naraz).

Dział: 

Dodaj komentarz!