„Preludium Słowiańskie” – pogański pokaz mocy

Fot. Ch. Scarfato

Muzyka (również jako część większej całości) potrafi hipnotyzować, odbierać mowę, zapierać dech w piersiach i przenosić nas na wyższe poziomy świadomości. Bywa również łącznikiem między światem namacalnym a metafizycznym…
Tego doświadczyłam ostatnio w zetknięciu z pewnym widowiskiem muzyczno-taneczno-wizualnym, opartym na wierzeniach religijnych Słowian oraz ich silnym związku z przyrodą. Półnadzy mężczyźni, pomalowani w barwy ziemi – zieleń, szarość oraz brąz, grający na bębnach rytmicznie, synchronicznie i zamaszyście. Te uderzenia to rytm serca, to bycie częścią natury, energia życia, ale również coś tak tajemniczego, że aż momentami budzącego strach. Wreszcie przychodzi czas na tworzenie szamańskiego kręgu, wspólnoty opartej na magii, rytuałach, wzajemnym przenikaniu się energii. Obserwujemy też sceny walki, rywalizację – pokaz męskości, siły, dzikości. Kobiety, pomalowane analogicznie jak mężczyźni, ubrane w „pradawne” stroje, pląsają psychodelicznie, sensualnie, przywodząc na myśl leśne nimfy, rusałki albo czarownice mieszkające w borach… Kobiety są tutaj także opiekunkami domowego ogniska – ciepłe, delikatne, uśmiechnięte. Ale to również kapłanki. Oddawanie czci bóstwom było dla naszych praojców doznaniem stanu głębokiego skupienia, być może odrobiny grozy, lecz również okazją do zapadnięcia w trans, do ulegania własnym instynktom. W spektaklu wykorzystano elementy baletu. Ruchy obrazowały niekiedy zwierzęce wręcz emocje, np. erotyczną relację niewiasty i „męża”. Bardzo malownicze wrażenie robi rozsypywanie zboża, symbolizującego chleb, dar życia, płodność, żniwa, ale jednocześnie zmienność cyklów istnienia. Chyba najbardziej radosna jest chwila, kiedy panowie grają żywiołowo na bębnach, panie zaś tańczą wokół nich w kręgu, podskakując, klaskając i chichocząc. Na koniec wszyscy toną we wzajemnych, miłosnych uściskach. Skojarzenie z Wiankami – Nocą Kupały jest tutaj chyba ewidentne. W warstwie muzycznej oprócz bębnów słyszymy wesołe dźwięki fletów i piszczałek, odwołujące się do bożków żyjących wśród drzew, czy instrumenty w typie gęśli i archaiczne trąby. Wplecione w to są brzmienia współczesne, co sprawia, że całość koresponduje z rzeczywistością XXI wieku. Oprawę wokalną stanowią natomiast ludowe pieśni wschodniej Słowiańszczyzny. Ja w ich słowach usłyszałam język rosyjski, ukraiński, białoruski, a może jeszcze jakiś inny, którego niestety nie znam… W mojej opinii jest to śpiew nasycony uczuciami, pełen pasji.
Tak w skrócie wygląda przedstawienie zatytułowane „Preludium Słowiańskie” w wykonaniu krakowskich artystów formacji Wataha The Slavic Drummers – wykorzystującej połączenie muzyki, ruchu, światła i wizualizacji. Mężczyźni grają na różnorodnych bębnach, instrumentach perkusyjnych i na zwykłych przedmiotach. To, co robią na scenie, jest niesamowicie energetyczne, urzekające, fantastyczne, powodujące szybsze bicie serca. Głosowo udzielają się Strojone – kobieca grupa wokalna, śpiewająca pieśni tradycyjne, słowiańskie w sposób prosty, czysty, pierwotny. Ważnym ogniwem jest Art Color Ballet – teatr tańca, specjalizujący się w spektaklach body painting. Za całością spektaklu stoi Agnieszka Glińska (reżyseria, scenariusz, choreografia, scenografia) i Marek „Smok” Rajss (scenariusz, muzyka). Półtoragodzinne dzieło muzyczne można było oglądać w krakowskim Teatrze Ludowym do końca marca tego roku.

Nina Orczyk

Skrót artykułu: 

Muzyka (również jako część większej całości) potrafi hipnotyzować, odbierać mowę, zapierać dech w piersiach i przenosić nas na wyższe poziomy świadomości. Bywa również łącznikiem między światem namacalnym a metafizycznym…

Autor: 
Dział: 

Dodaj komentarz!