Powstali pod koniec roku 1996 w folkowym środowisku ACK UMCS "Chatka Żaka", pomysłodawcą był kierownik Orkiestry św. Mikołaja - Bogdan Bracha. Debiutowali ponad rok temu, na studenckiej imprezie kulturalnej "Zderzenia", od tamtej pory pojawili się na paru znaczących koncertach w naszym kraju - w Olecku, na Mikołajkach Folkowych w grudniu'97, gdzie odnieśli ważny sukces, zajmując pierwsze miejsce, oraz w Warszawie na festiwalu Nowa Tradycja, gdzie zdobyli drugą nagrodę. Teraz, w najbliższych planach mają czerwcowy wyjazd do Słowenii na festiwal Europejskiej Unii Radiowej, a w trochę dalszym - wydanie debiutanckiej kasety.
Z członkami grupy Się Gra - Bogdanem Brachą (skrzypce, kaval, sopiłki.), Bartkiem Stańczykiem (akordeon), Tomkiem Rokoszem (gitara, sopiłki, samponia), i Jarkiem Adamowem (klarnet, bęben, gitara) - rozmawia Agata Witkowska.
Jaka była Wasza droga do zespołu? Co Was skłoniło, by grać taką, a nie inną muzykę?
Bogdan - Ze mną sprawa jest jasna - od dziesięciu lat jestem w Orkiestrze św. Mikołaja.
Tomek - Byłem związany z folklorem poprzez teatr "Gardzienice", wcześniej jednak grałem bardzo różną muzykę. O zespole Się Gra zadecydował jak zawsze przypadek. Przypadkowe, może konieczne spotkanie w tym samym czasie i miejscu. Rodzaj muzyki, którą gramy jest dla mnie jednym z nielicznych niosących jeszcze dzisiaj pewną energię. Ta forma muzykowania jest jedną z ostatnich desek ratunku, ostatnią brzytwą, której chwyta się tonący, neurotyczny wykonawca - artysta naszych czasów.
Bartek - My z Jarkiem graliśmy w Zespole Pieśni i Tańca Politechniki Lubelskiej "Krajka".Tam też zetknąłem się po raz pierwszy z muzyką bałkańską, gdy w czasie jednej z podróży spotkałem zespół z Serbii, którego nagrania mam do dzisiaj. Muzyką klezmerską zainteresował mnie dopiero Bogdan.
Jarek - Mnie do folku przyciągnęła chęć grania muzyki, która mnie rusza i która wytwarza specyficzny klimat wciągający zarówno twórcę jak i odbiorcę. Moje zainteresowanie folkiem to najpierw zainteresowanie się zespołem Sie Gra, a dopiero potem słuchanie płyt czy kaset innych kapel.
Ale dlaczego taka muzyka - jak powiedziałeś - "rusza Was i odbiorców" ? Na czym polega jej specyfika ?
Bartek - Głównie rytmy. Okazuje się, że można grać inaczej niż na cztery czy dwanaście, a w pewnym momencie można przestać w ogóle zastanawiać się nad rytmem. Ważna jest również egzotyka.
Bogdan - Jeżeli rozumiemy muzykę klezmerów jako wykonywaną przez, powiedzmy, muzykantów żydowskich, którym bez różnicy było to, co grają, to można powiedzieć, ze jesteśmy zespołem klezmerskim, ale nie w negatywnym znaczeniu tego słowa, lecz wynikającym z tradycji ludowej.
Bartek - Ci ludzie grali na zamówienie Polaków muzykę polską, na zamówienie Ukraińców - ukraińską itd. Ale zawsze robili to po swojemu.
To znaczy jak?
Jarek - Od serca.
Bartek - Interpretowali ją na swój sposób.
Bogdan - Muzyka klezmerska i inna muzyka ludowa mają ze sobą wiele cech wspólnych - np. jest podobny skład instrumentalny, ale przede wszystkim podobne są emocje. Reszta to zagadnienia muzykologiczne. Zostawmy je fachowcom.
Jaki wpływ na Wasze zainteresowanie się muzyką żydowską miał fakt, że jesteśmy tu, w Lublinie - mieście, gdzie mieszkał Widzący i gdzie działała przed wojną słynna Jesziwa?
Jarek - Właściwie to już sama odpowiedziałaś na to pytanie.
Bogdan - Nie odbieram Lublina jako miasta Widzącego, czy miasta chasydów. Niewiele się zachowało z tej przeszłości. Natomiast bardziej inspiruje mnie to, co jest w tych małych miasteczkach. Tam staram się sobie wyobrazić dawne czasy, zatrzymując się w nich w czasie moich wędrówek. W Lublinie byłem bardzo dawno temu na kirkucie, jeszcze zanim w ogóle zainteresowałem się folkiem i muzyką ludową. Nie pamiętam nawet kiedy to było. W ogóle, żeby fascynować się Widzącym, jego życiem, przypowieściami, trzeba orientować się bardzo dobrze w żydowskiej kulturze i historii, a ja o sobie tego powiedzieć nie mogę. Jest jednak ta bariera, nie tylko językowa, ale i kulturalna - my wywodzimy się z chrześcijaństwa, od maleńkości uczono nas czego innego, wzrastaliśmy w innej atmosferze. To powoduje, że tamta rzeczywistość jawi się nam jako trochę odległa, miejscami nawet niezrozumiała. Nawet literatura na ten temat jest dosyć uboga.
Jarek - To przesada, żeby doszukiwać się pierwiastków żydowskich specyficznych dla Lublina. W każdym większym mieście one się znajdą.
Bartek - Trudno mi odbierać Lublin jako miasto żydowskie. Ja parę lat tu przeżyłem nie wiedząc, że było tu kiedyś 9 synagog, miasto żydowskie, cmentarz w miejscu, gdzie z zerówki wyprowadzono mnie na spacer. Zgadzam się z Bogdanem - bardziej z Żydami kojarzą mi się takie miasteczka jak Szczebrzeszyn, skąd pochodzą moi rodzice. Tam jest i duży cmentarz, i synagoga, obok której stoją sobie cerkiew i kościół. Zachował się taki kresowy urok wielokulturowości.
Lublin został strasznie okaleczony, poprzez wyburzenie żydowskiej dzielnicy. Tam, gdzie niegdyś mieszkał Widzący, jest dziś parking. Natomiast małe miasteczka się lepiej zachowały, prawda?
Jarek - Zdecydowanie. One dalej mają taki swój specyficzny klimat, atmosferę, którą łatwo się wyczuwa.
Ale ten klimat, o którym mówicie, trwał tylko do drugiej wojny.
Jarek - Nie sądzę. Teraz też go mają.
Bogdan - I to na pewno więcej niż Lublin.
Tomek - Fakt, że zniszczono dzielnice żydowskie i zabito Żydów pozwolił wielu dzisiejszym Polakom odnaleźć barwną tradycję judaizmu. Gdyby Lublin dziś wyglądał tak samo jak przed II wojną światową, nie byłoby wtedy zespołu Się Gra, a już na pewno nie gralibyśmy muzyki żydowskiej. Graliby ją Żydzi, ale w tak poważnej zagadce nie można gdybać.
Nazywacie się klezmerami, mówicie o zgodzie pomiędzy narodami, ale przecież tragiczna historia XX w. rozdzieliła współżyjące razem niegdyś narody. Jak w związku z tym widzicie rolę współczesnych klezmerów, czyli np. Was? Czy czujecie się powołani do tego, by łączyć to, co zostało rozdzielone przez zło?
Jarek - Ja jestem tylko muzykiem i daleki jestem od przypisywania sobie jakichś wielkich dziejowych funkcji, z racji tego, iż całe moje zainteresowanie w tej kwestii skupia się tylko i wyłącznie na tym co gram a nie na tym, kim jestem. Współczesny klezmer według mnie to ktoś, kto całkiem dobrze sobie radzi ze swoim instrumentem, czy instrumentami, jest w stanie zagrać z człowiekiem każdej narodowości.
Bartek - Myślę, że współczesny klezmer może się odnaleźć. W zależności, jak będziemy parafrazować to pojecie, sięgnie po współczesną muzykę i współczesne środki i będzie grał ludziom, którzy go potrzebują. My akurat obracamy się w przestrzeniach czasowo - historycznych takiej Galicji, czy też szwejkowskiej Austrii sprzed kilkudziesięciu lat, i myślę, że sięgamy po podobne środki, instrumenty, muzykę. Odpowiada mi to - to państwo obejmowało Polskę, Ukrainę, Serbię, Czarnogórę. Nie było barier w postaci granic. Ci ludzie służyli w jednym wojsku, razem chodzili do karczm, razem grali. Na pewno nieco idealizuję, ale oni mogli mieć swobodny dostęp do siebie. Czesi kontaktowali się z Serbami, ci z Polakami, Polacy ze Słowakami i tak dalej. Oczywiście, nie popieram takich mocarstw, ale popieram brak granic - w sensie kulturowym oczywiście. Ideałem jest miejsce, gdzie mogą spotkać się przedstawiciele różnych wyznań i narodowości i nie zaczną się z tego powodu brać za czupryny. Żeby mogli poszukać tego, co ich łączy, a nie za wszelka cenę doszukiwać się podziałów.
Tomek - Bartek słusznie wspomniał o idealizacji. Stosunki pomiędzy mniejszościami w II Rzeczypospolitej były doprawdy rozmaite. Co gorsze teraz np. wobec Żydów jeszcze się pogorszyły. Ludzie nie mogą skonfrontować obrazu rzeczywistego Żyda (którego nie znają) z demoniczną lub groteskową postacią z książek, baśni czy plotek. Polska to naprawdę dziwny kraj. Pomimo, że nie ma już Żydów istnieje antysemityzm. Myślę, że to duże wyzwanie dla zespołu Się Gra. Jest to również powód dla którego taki zespół powinien istnieć.
Dlatego w swoim repertuarze macie "kawałki" z różnych regionów?
Bartek -To nie my wymyśliliśmy, że muzyka łączy.
A co powiedzielibyście tym, co głoszą hasło "Polska dla Polaków"?
Tomek - A czy według ciebie to są prawdziwi Polacy? A jeżeli nie, to oni sami podpisali na siebie wyrok o ekstradycji.
Bogdan - Gdyby antysemici mieli okazje poznać, jaka jest muzyka żydowska, to byłoby ich mniej. Gdyby przyszłoby ich paru na nasz koncert, a my byśmy nie powiedzieli słowem, że jest to muzyka żydowska, to by im się bardzo podobało. Muzyka klezmerska - omijam to nasze znaczenie tego słowa, mówię w tym momencie o tych prawdziwych Żydach - obrzezanych, pejsatych, koszernych - jest tak fascynująca, że broni się sama. Orkiestra św. Mikołaja, w której również gram, od lat jest zamieszana w problemy polsko - ukraińskie, i tak naprawdę to nigdy nie doświadczyłem nacjonalizmu... No, może ktoś kiedyś napisał list " dzieci brzydko się bawicie", w porównaniu jednak do tego, jakie jest wyobrażenie o tych rzeszach szowinistów, to takie reakcje stanowią margines. Więc może tak naprawdę to ich nie ma wielu?
Jarek - Nie czuję się uprawniony do wydawania moralizujących osądów o jakiś grupach społecznych, czego nie czynię.
Chcielibyście się przyczynić swoim graniem do "zasypania tych podziałów" - jak powiedziałeś, Bogdan, w jednym z wywiadów w odniesieniu do muzyki ukraińskiej, czy w odniesieniu do muzyki żydowskiej również?
Bogdan - Na pewno nie można powiedzieć, że jest to moją misją, ale cieszę się, jeżeli to przy okazji się udaje. Zdaję sobie sprawę z tego, że tak jest i że Się Gra przyczynia się do tego. Chociaż z muzyką żydowską jest inna sprawa, niż z ukraińską. Ale jeżeli Się Gra zaistnieliby szerzej, jako Polacy wykonujący muzyką żydowską, to również byliby tak postrzegani. Tutaj warto przytoczyć jeszcze jeden truizm, wspomniany wcześniej przez Bartka - że muzyka jest najlepszym dyplomatą. Jest to ten sam rodzaj duchowości, który wyraża radość z samego muzykowania. Jest to fascynujące ją grać, i nie nasza winą jest to, że ludzie, którzy grali taką fajną muzykę nazywali się Żydzi.
Bartek - Za wszelką cenę doszukujesz się podziałów. Muzyka jest ponad nimi.
Cele na przyszłość?
Bogdan - Z muzyką jest tak, jak z wchodzeniem pod górę. Im wyżej się wchodzi, tym więcej widać. Musimy wdrapać się na najbliższy pagórek i rozejrzeć się jak stamtąd wygląda horyzont.
A co chcecie zobaczyć?
Bogdan - Gdybyśmy wiedzieli, to byśmy tam nie wchodzili ....
Powstali pod koniec roku 1996 w folkowym środowisku ACK UMCS "Chatka Żaka", pomysłodawcą był kierownik Orkiestry św. Mikołaja - Bogdan Bracha. Debiutowali ponad rok temu, na studenckiej imprezie kulturalnej "Zderzenia", od tamtej pory pojawili się na paru znaczących koncertach w naszym kraju - w Olecku, na Mikołajkach Folkowych w grudniu'97, gdzie odnieśli ważny sukces, zajmując pierwsze miejsce, oraz w Warszawie na festiwalu Nowa Tradycja, gdzie zdobyli drugą nagrodę. Teraz, w najbliższych planach mają czerwcowy wyjazd do Słowenii na festiwal Europejskiej Unii Radiowej, a w trochę dalszym - wydanie debiutanckiej kasety.