Pies Patron i wyszywanki

Felieton. Grzegorz Józefczuk

fot. z arch. aut.: Znaczek „Russkij wojennyj korabl, idi…!”, Ukrposzta

Niewiarygodne, jak różne wydarzenia, zdawałoby się, niezwiązane ze sobą, nieoczekiwanie wchodzą w relacje i związki wzajemne, dosłowne, a co najmniej mgławicowe lub pozorne. Dla felietonisty to młyn na wodę, ponieważ może budować zaskakujące narracje, co poniżej Drogim Czytelnikom spróbuję praktycznie zilustrować.
Wojna w Ukrainie wytwarza swoistą ikonosferę, generuje kultowe fenomeny. Pewne wydarzenia czy osoby nabierają symbolicznego znaczenia, uosabiają patriotyzm, nadzieję na zwycięstwo i poświęcenie w walce o wolność, splot losów osobistych i narodowych. Urastanie do rangi symbolu nie wymaga patosu i fanfar, rekomendacji i akceptacji. Przeciwnie, siła takiego symbolu tkwi w tym, że symbolem staje się nieoczekiwanie, że on do tego nie pretenduje i nawet nikt by nie pomyślał, iż to możliwe, co więcej – że „w symbolu” powaga sprawy miesza się z jakimś gestem ludycznym, nawet humorem. Nie chodzi o to, żeby płakać, lecz żeby cieszyć się, że wygrywamy.
120 tysięcy złotych zebrano w Polsce w maju tego roku na aukcji czterech takich samych znaczków z bloku filatelistycznego „Rosyjski okręcie wojenny, idź na#uj!” („Русскій воєнний корабль, іді на#уй!”), wydanego 12 kwietnia 2022 roku. Znaczki miały podpisy ważnych osób, ten z autografem mera Kijowa, boksera Witalija Kliczki osiągnął cenę ponad 40 tysięcy złotych. Ja mam ten „bloczek” i go nie sprzedaję. Napis na bloku to sławna odpowiedź ukraińskiego żołnierza Romana Hrybowa, jednego z obrońców Wyspy Wężowej na Morzu Czarnym, rosyjskiemu okrętowi na propozycję poddania się. Poczta ukraińska ogłosiła konkurs na taki znaczek, wzięło w nim udział pięciuset autorów z Ukrainy i innych krajów. I ruszyło: koperty, plakietki, t-shirty i co tylko można. W tak zaskakujący sposób Ukrposzta wkroczyła na front walki z rosyjskim barbarzyńcą i prze naprzód ze znakomitymi pomysłami. Na marginesie dodam, że w niektórych miejscowościach Ukrainy wypowiedź żołnierza Hrybowa znalazła się na wielkich banerach w formie dosłownej, wulgarnej, lecz dominowała opcja, aby przekleństwo ze względów kulturalnych i wychowawczych „tagowo” osłabić, skoro „dorośli” i tak wiedzą, o co chodzi.
Nie mam wątpliwości, co z tej galerii wielu pocztowo-filatelistycznych pomysłów jeszcze tutaj przedstawić: arkusz znaczków „Pies Patron” („Пес Патрон”) wydany z końcem sierpnia 2022. Ukrposzta tak wyjaśnia tę emisję: „Od początku wojny w zespole pirotechników […] służy jack russell terrier o pseudonimie Patron. […] Pies był przygotowywany do wystaw, ale z powodu wojny musiał zostać saperem. Poza pełnieniem służby Patron bywa obecny na konferencjach prasowych, spotkaniach z liderami zagranicznymi, także odwiedza dzieci w szpitalach. Patron został odznaczony medalem Za oddaną służbę”. Jak opowiada właściciel psa, saper Mychajło Ilijew, Patron jest zwykłym, małym psem, waży zaledwie cztery kilogramy, ale jak założy się mu kamizelkę kuloodporną, staje się psem militarnym i nieustannie kopie w ziemi (znalazł już dwieście pięćdziesiąt min). Sam z zaskoczeniem przeczytałem notę na portalu Oko.press: „Pies Patron jest bohaterem narodowym Ukrainy. Właściwie Pan Pies Patron, bo tak jest najczęściej nazywany. Jest taką samą ikoną ukraińskiej walki, jak Zełenski w zielonym t-shircie, zatopiony okręt Moskwa czy Wyspa Wężowa”. Znaczki pocztowe są na swój sposób żartobliwe: pies sika na rosyjską rakietę, jest z wędką nad jeziorem, gdzie łowi… miny… A t-shirty z Patronem są doprawdy bardzo gustowne.
Pod promocję tych rozchwytywanych „wojennych” znaczków, kopert i gadżetów poczta ukraińska umiejętnie „podpina” swoje wcześniejsze produkty, szczególnie te ukazujące piękno, wspólnotowość narodową i ukraińskość różnych regionów kraju. Bardzo ciekawa jest seria prezentująca wyszywanki (znaczki, karty pocztowe, koperty ozdobne w ograniczonym nakładzie 2–4 tysięcy sztuk). Serię „Ukraińska wyszywanka – kod narodu” rozpoczęto emitować w 2018 roku, precyzyjnie informując na drukach, skąd pochodzi, czym się charakteryzuje i w jakich zbiorach znajduje się reprodukowana np. bluzka czy koszula z wyszywanymi ornamentami. Na kopertach przeczytamy: „Dla Ukraińca wyszywanka – to nie zwykły element ubioru. To nasza historia, mitologia, religia, dawna sztuka przodków, dusza ukraińskiego narodu. Naukowcy uważają, że w wyszywance zaszyfrowano genetyczny kod narodu”. Na stronie Ukrposzty tekst ten ma nieco inną, bardziej „radykalną” postać: „Nazwa naszego projektu to nie tylko piękne słowa, ale informacje potwierdzone praktyką i badaniami. W kodzie genetycznym człowieka, w jego DNA zaszyfrowana jest informacja, która na poziomie fizycznym przejawia się w charakterystycznych czynnikach etnicznych”. Zatem sugerują pocztowi naukowcy, że wyszywanka jest zapisana w DNA Ukraińców! Niech im tak będzie. Przez wieki naród ukraiński nie mógł się cieszyć państwowością, bronił się przed obcymi wpływami i m.in. przed unifikującymi trendami kultury miejskiej i nowoczesnej, a najbardziej sobie z tym radzili chłopi, więc wyszywanka jako element stroju ludowego nabrała narodowego znaczenia.
Jest uniwersalnym motywem ukraińskiego dizajnu. Kiedyś dostałem firmowe szklanki stacji benzynowych BP w Ukrainie – właśnie z nadrukiem haftów. Trudno sobie wyobrazić bez wyszywanek folkowy zespół ukraiński czy spotkania świąteczne, jednak dzisiaj zakładane na co dzień np. pod marynarkę, do czego przed ponad stu laty namawiał sam Iwan Franko, wyglądają niekiedy dziwnie. Kultura haftu ukraińskiego, wyszywanki jako stanu ducha, umysłu i wrażliwości nie jest zjawiskiem muzealnym, lecz rozwija się również jako żywa moda czy swoisty gadżet etniczny (widziałem wyszywankę np. ozdobioną haftem z Gwiazdami Dawida). Zatem polecam. Kto chciałby poznać urok wyszywanek, musi się jednak liczyć ze sporym wydatkiem, bo chociaż tak powszechne, te najbardziej urokliwe i z korzennymi lub modernistycznymi wzorami nie są tanie.

Grzegorz Józefczuk

Sugerowane cytowanie: G. Józefczuk, Pies Patron i wyszywanki, "Pismo Folkowe" 2022, nr 162 (5), s. 24.

Skrót artykułu: 

Niewiarygodne, jak różne wydarzenia, zdawałoby się, niezwiązane ze sobą, nieoczekiwanie wchodzą w relacje i związki wzajemne, dosłowne, a co najmniej mgławicowe lub pozorne. Dla felietonisty to młyn na wodę, ponieważ może budować zaskakujące narracje, co poniżej Drogim Czytelnikom spróbuję praktycznie zilustrować.

fot. z arch. aut.: Znaczek „Russkij wojennyj korabl, idi…!”, Ukrposzta

Dział: 

Dodaj komentarz!