Minstrel's songs

Na początku wyznam czytelnikom, że niełatwo mi pisać recenzje z nagrań czy występów wykonawców z kręgu muzyki celtyckiej. Zbyt wielkie uwielbienie żywię dla tej odmiany folku, żebym mogła zachować bezstronność. W związku z tym zawsze się boję, że potraktuję danego artystę ze zbytnim entuzjazmem albo dla odmiany popadnę w chroniczne krytykanctwo. Z taką właśnie obawą w sercu brałam do ręki wydaną w roku 1997 kasetę Uli Kapały "Minstrel's songs". I jak się okazało zupełnie niepotrzebnie - wątpliwości, jakie miałam pierzchły po pierwszym przesłuchaniu.

Otóż zaręczam czytelnikom, że jest to kaseta dobra. Zawiera pieśni z klasycznego zbioru Jamesa Childa, zaśpiewane przez wokalistkę obdarzoną uroczym, wysokim głosem - przy akompaniamencie gitary, mandoliny i instrumentów klawiszowych.

Dzięki znakomitej interpretacji pieśni, zawierają one tę kroplę liryzmu, która dodaje smaku muzyce celtyckiej. Ale, co najważniejsze, wszystkie nagrania na tej kasecie są na równie dobrym poziomie - bylejakich, nudnych piosenek próżno tam szukać. Są za to dwa utwory doskonałe, dzięki którym "Minstrel's song" dobrze się zaczyna, ale jeszcze wspanialej kończy. Pierwszy "The Newry Highwayman" otwiera płytę, drugi "She Moved Through The Fair" ją zamyka. Nie wiem, czy jest to zabieg umyślny, ale słuchacz - choć obcował z dziełem stanowiącym zwartą, dopracowaną całość - to zapamiętuje najlepiej właśnie te najpiękniejsze pieśni. Po takim ogólnym wstępie chyba wypadałoby czytelnikom cokolwiek o tych balladach opowiedzieć.

"The Newry Highwayman" to utwór bardzo dramatyczny, choćby ze względu na temat - bo jest to życiorys rozbójnika, przez niego samego opowiadany. Przypomina oczywiście nasze "Trzy Potoczki" i inną balladę, zresztą irlandzką, "Whisky in The Jar". Zdecydowanie jest jednak bardziej od nich ponury. Człowiek, z którego ust padają wyznania, nie jest typem śmiałka, ludowego bohatera, podkręcającego wąsa i opowiadającego z fantazją o swoich wyczynach. Rozbój był dla niego takim samym rzemiosłem jak dla kogoś innego kowalstwo. Niełatwe było jego życie a i śmierć, która już na niego czeka, też nie będzie lekka. Dzięki odpowiednio posępnej melodii pieśń wywiera spore wrażenie na słuchaczu, może nawet spowodować u nieprzyzwyczajonego lekki dreszcz grozy, zwłaszcza, jeżeli ma z nią do czynienia po raz pierwszy. Przyznam szczerze czytelnikom, że nawet ja do tej pory się z nią nie spotkałam, nawet w literaturze.

Natomiast z balladą zamykającą kasetę zetknęły się na pewno nawet te osoby, które nie są wielbicielami kultury Wysp Brytyjskich. Była ona wykorzystywana nie tylko przez wykonawców muzyki folk, ale również poza ich kręgiem. Można było ją usłyszeć na ścieżce dźwiękowej filmu "Michael Collins", a motyw muzyczny z niej został wykorzystany w znanej piosence szkockiej formacji Simple Minds - "Belfast Child". Piszę tu o irlandzkiej pieśni "She Moved Through The Fair".

Bohaterem i narratorem znowu jest mężczyzna, ale tym razem taki, którego zapewne każda ze słuchaczek chciałaby napotkać na swej drodze. Opowiada on poetyckim, a zarazem prostym językiem o swej niespełnionej miłości. Odrzucony przez rodziców ukochanej, ciągle oczekuje jednak, że ona do niego wróci.

Muszę przyznać, że ze wszystkich znanych mi wersji tego utworu najbardziej przypadła mi ta w wykonaniu Uli Kapały. Dzięki jej doskonałej interpretacji, słuchacz, zamknąwszy oczy, niemal jest w stanie zobaczyć wydarzenie opisane w balladzie. Widać bohatera pieśni stojącego na wzgórzu i dziewczynę coraz bardziej się od niego oddalającą, widać, jak jej postać przesłania mgła. Domyślamy się, że odtąd młody mężczyzna będzie coraz chętniej wkraczał w mgliste krainy snu - bo tylko tam może spotkać swoją niedoszłą pannę młodą i tylko tam może od niej znów usłyszeć obietnicę małżeństwa. Kogo nie pociągałaby taka wizja?

Dodam jeszcze, że wiele dało w wypadku tej pieśni wykorzystanie instrumentów klawiszowych. Na tle ich głębokich jak szum morza dźwięków, głos wokalistki brzmi nadzwyczaj wyraziście i delikatnie.

Warto zapoznać się z "Minstrel's Song" choćby dla tych dwóch nagrań - a jeżeli komuś taka rekomendacja wyda się zbyt zwięzła, dodam, że na kasecie znajdują się też równie wzruszające piosenki - o zawiedzionych w młodości dziewczętach (temat zawsze aktualny, czy to folk, czy disco polo!). Spośród nich kilka tytułów - "Fair Flower of Northumberland", "Silver Dagger", "Sorry the Day I Was Married", "Backsmith" - szczególnie gorąco polecam ostatni, którego bohaterka zadawała się z żonatym kowalem (ach, ci zwodniczy potomkowie Celtów!).

Dla romantyków innego rodzaju, sympatyków ciemiężonego narodu irlandzkiego jest ballada - "By The Hush" (Ula Kapała ma talent do śpiewania "męskich" tekstów!). Jest to opowieść żołnierza irlandzkiego pochodzenia, biorącego udział w walce o niepodległość USA.

Natomiast jeżeli komuś z czytelników przypadnie do gustu pierwsza przeze mnie reklamowana pieśń - "The Newry Highwayman" i "Chylde Owlet", będzie mógł do woli się napawać ich ponurym nastroiem.

Tyle o poszczególnych utworach z tej kasety. A jak się prezentuje "Minstrel's Song" jako całość?

Otóż gdybym miała ją oceniać w skali 10 - punktowej, dałabym tych punktów 7 (bez urazy - maksymalną ilość ma u mnie jedynie mistrz Alan Stivell!). Czytelnicy zaraz zapytają - czemu tak niewiele, skoro chwaliłam piękny głos Uli Kapały i jej sztukę interpretacyjną? Ano dlatego, że choć wszyscy wielbiciele folku kochają ballady - szczególnie te z Wysp Brytyjskich - za ich walory literackie i za wspaniałe melodie do nich, to jednak poza tymi fanatykami są też słuchacze jeszcze nie zaznajomieni z poezją ludową, których dopiero trzeba do niej przekonać. A nic w tym nie pomaga tak, jak dobra aranżacji (sprawdzone i potwierdzone). Wydaje mi się, że wykorzystanie np. skrzypiec wzbogaciłoby brzmienie poszczególnych utworów, sprawiłoby, że pociągałyby słuchacza podwójnie - partiami wokalnymi i instrumentalnymi.

Zdaję sobie sprawę, że pewnie spotkam się z następującym zarzutem: tytułowy minstrel nie śpiewał raczej z towarzyszeniem orkiestry symfonicznej. Owszem nie śpiewał, ale współcześnie... Weźmy na przykład wymienionego już Alana Stivella. Korzysta on w zasadzie tylko z akompaniamentu harfy - z rzadka instrumentów klawiszowych i gitary elektrycznej - a jednak jego wersje ludowych pieśni są frapujące zarówno ze względu na sposób śpiewania, jak i aranżację. Można je porównać do cennego klejnotu w pięknej oprawie. Czemu nasza rodzima wokalistka nie miałaby podążyć w tym samym kierunku? Zresztą z całego serca wierzę, że tak się stanie. W każdym razie niezależnie od moich krytycznych wypowiedzi - jakość nagrań, które już poznałam, wróży Uli Kapale dobrą karierę na folkowej scenie. Będę więc wiernie oczekiwać na następną porcję mojej - i nie tylko mojej - ulubionej muzyki, w wykonaniu pieśniarki o srebrnym głosie.

Skrót artykułu: 

Na początku wyznam czytelnikom, że niełatwo mi pisać recenzje z nagrań czy występów wykonawców z kręgu muzyki celtyckiej. Zbyt wielkie uwielbienie żywię dla tej odmiany folku, żebym mogła zachować bezstronność. W związku z tym zawsze się boję, że potraktuję danego artystę ze zbytnim entuzjazmem albo dla odmiany popadnę w chroniczne krytykanctwo. Z taką właśnie obawą w sercu brałam do ręki wydaną w roku 1997 kasetę Uli Kapały "Minstrel's songs". I jak się okazało zupełnie niepotrzebnie - wątpliwości, jakie miałam pierzchły po pierwszym przesłuchaniu.

Dział: 

Dodaj komentarz!