Martin Carthy należy do weteranów brytyjskiego folku. Jest uznanym interpretatorem angielskiej tradycji oraz wirtuozem gitary akustycznej. Swoją karierę zaczynał w końcu lat 50. Był etatowym gitarzystą najlepszego londyńskiego klubu folkowego - Troubadour. Klub ten odwiedzali artyści amerykańscy, Carthy uczył ich angielskich pieśni tradycyjnych. Wśród jego gości znaleźli się Bob Dylan i Paul Simon, którzy utwory „Lord Franklin” i „Scarborough Fair” umieścili na swoich płytach.
Dyskografia Martina Carthyego zawiera kilkanaście albumów solowych (na szczególne wyróżnienie zasługują te nagrane wspólnie ze skrzypkiem Daveem Swarbrickiem) oraz z innymi wykonawcami m.in.: Steeleye Span, Brass Monkey, The Albion Country Band oraz The Watersons. W ostatnim zespole śpiewała również jego żona Norma Waterson.
Jesteś legendą brytyjskiego folku. Jak zaczęła się Twoja fascynacja tą muzyką?
To był zbieg okoliczności. Zacząłem interesować się współczesną amerykańską muzyką folk, kiedy miałem 15-16 lat. Były to pieśni ze szlaków kolejowych, bluesy, pieśni robotników. Wtedy odkryłem, że wiele z nich ma swoje odpowiedniki pochodzące z Anglii. Zacząłem więc podążać tą ścieżką. Odnalazłem więcej niż znałem wcześniej. Kontynuuję to do chwili obecnej. Taka byłaby krótka odpowiedź na twoje pytanie.
Jak wyglądają Twoje poszukiwania tradycyjnych pieśni?
Jest jeszcze kilku wiekowych muzyków i śpiewaków w Anglii, są miejsca, gdzie można ich nagrać. Sam tego nie robię, ponieważ jestem bardzo zapracowanym muzykiem. To nie może być tak, że powiem sobie: Dzisiaj jadę poszukiwać nowych pieśni. Trzeba spędzić mnóstwo czasu na poszukiwaniach, przesłuchiwaniu, zadawaniu pytań. W dzisiejszych czasach to wszystko nie jest takie proste. Są natomiast ludzie, którzy zajmują się tym profesjonalnie. Są nagrania zrobione pięćdziesiąt lat temu, jest też kilka sprzed około stu lat. Istnieją manuskrypty, ponieważ większość tych badaczy zapisywało słowa i nuty. Z takich źródeł korzystam.
Jednym z tych dawnych kolekcjonerów tradycyjnych tematów był Cecil Sharp.
Jest on uważany za najważniejszego, ale byli też inni. Na przykład Bill Williams - angielski kompozytor, który zbierał pieśni tradycyjne; E.G. Moran, Lucy Brodwood i jej dziadek Robert John Brodwood; byli dwaj bracia Hammondowie, Henry i ...właśnie jakie imię miał ten drugi, niech będzie po prostu bracia. W Oxfordshire był badacz, który nazywał się Frank Kitson, była też kobieta, która pracowała w północnej Anglii, nie pamiętam w tej chwili jej nazwiska.
Na początku lat 70. występowałeś z zespołem Steeleye Span i brałeś udział w nagraniach Fairport Convention na albumie "Gottle O'Gear" z 1976 roku.
Grałem z Steeleye Span, ale nie z Fairport Convention. Co prawda znalazło się tam moje nazwisko, ale nie było to zgodne z prawdą. Rzeczywiście udałem się do studia nagraniowego, by pracować z Dave'em Swarbrickiem. Miał to być jego solowy album, ale gdy zakończył nagrywanie, wytwórnia płytowa zażyczyła sobie kolejnego albumu Fairport Convention. Z tego powodu ta solowa płyta Dave'a Swarbricka stała się kolejną pozycją zespołu. W ten sposób, omyłkowo stałem się członkiem Fairport Convention, ale w rzeczywistości nigdy nim nie byłem.
W swojej karierze grasz więcej akustycznego folku.
Gram głównie na gitarze akustycznej, na elektrycznej raczej okazjonalnie. Gitara akustyczna jest instrumentem, na którym gram zdecydowanie najlepiej. Bardzo lubię gitarę elektryczną, jednak koncentrując na niej musiałbym zrezygnować z akustycznego grania, które jednak bardziej mi odpowiada.
Wiem, że Twoja córka też nagrywa płyty folkowe.
Tak, jest świetną skrzypaczką, wokalistką, pianistką, jest też niezłą gitarzystką, gra trochę na melodionie, gra właściwie na wszystkim. Jest wspaniałym muzykiem, a szczególnie wyjątkową wokalistką. Jesteśmy muzykującą rodziną, czasami gramy wspólnie z jej mamą - nazywamy się Waterson-Carthy.
Jakie są Twoje najbliższe plany nagraniowe?
Obecnie pracuję nad instrumentalnym albumem, który właściwie jest już zrobiony. Mam plany nagrania płyty rodzinnej, a także z zespołem Brass Monkey, Johnem Kirkpatrickiem, oraz dwoma świetnymi skrzypkami: Rogerem Wilsonem i Chrisem Woodenem. To chyba wszystko.
A z Dave'em Swarbrickiem?
W tym momencie nie mamy wystarczająco dużo utworów, ale z pewnością nagramy płytę.
Na festiwalu w Cropredy wystąpiłeś z Fairport Convention?
Zagrałem jeden utwór. Pieśń nazywa się "Postman's Knock". Jest to utwór tradycyjny, właściwie taniec pochodzący z miejscowości Adderbury, gdzie mieszka Chris Leslie z Fairport Convention. Tańczy on tam ze świetnym zespołem, a tańce z tamtego rejonu są dość nietypowe, ponieważ biorący w nich udział jednocześnie śpiewają.
Ostatnie pytanie: Czy byłeś kiedykolwiek w Polsce?
Nie, nigdy nie byłem w waszym kraju. Bardzo chciałbym tam pojechać i zagrać koncert.
Zaproście mnie, zaproście!
Martin Carthy należy do weteranów brytyjskiego folku. Jest uznanym interpretatorem angielskiej tradycji oraz wirtuozem gitary akustycznej. Swoją karierę zaczynał w końcu lat 50. Był etatowym gitarzystą najlepszego londyńskiego klubu folkowego - Troubadour. Klub ten odwiedzali artyści amerykańscy, Carthy uczył ich angielskich pieśni tradycyjnych. Wśród jego gości znaleźli się Bob Dylan i Paul Simon, którzy utwory „Lord Franklin” i „Scarborough Fair” umieścili na swoich płytach.
Dyskografia Martina Carthyego zawiera kilkanaście albumów solowych (na szczególne wyróżnienie zasługują te nagrane wspólnie ze skrzypkiem Daveem Swarbrickiem) oraz z innymi wykonawcami m.in.: Steeleye Span, Brass Monkey, The Albion Country Band oraz The Watersons. W ostatnim zespole śpiewała również jego żona Norma Waterson.