Izraelka

Ilanit

Nieżyjącego już premiera Izraela, Icchaka Szamira, pamięta się u nas głównie z opinii o tym, jakoby Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki. Mógł mieć premier rację, ja jednak ssałem pierś matczyną krótko i niechętnie, dlatego w swoim antysemityzmie jestem mało wytrwały. Już w dzieciństwie pozwalałem, by dziadek sączył mi do uszu żydowskie kawały spisane przez Horacego Safrina, a gdy w telewizji wyświetlano „Skrzypka na dachu”, w scenie, w której wisiała w powietrzu bójka między Rosjanami a Żydami, trzymałem kciuki – o zgrozo! – po równo za jednych i drugich.

Ostatecznie jednak pogrążyłem się, gdy około roku 1997 poszedłem na poświęcony Izraelowi wieczór, zorganizowany przez parę krakowskich podróżników, Elżbietę i Andrzeja Lisowskich. Jedną z atrakcji wydarzenia był konkurs wiedzy o tym państwie. Nie był on bardzo trudny, raczej chodziło o to, by większość widowni mogła się zaangażować. Wziąłem w nim udział i wygrałem komplet dwóch kaset z – jak je nazwano na okładce – „ludowymi piosenkami Izraela”. W domu okazało się, że „הליגנ הבה” („Hava Nagila”, „Radujmy się”) czy „םכילע םולש ונאבה” („Hevenu shalom aleichem”, „Przynieśliśmy wam pokój”1) znałem już wcześniej, jednak większość z tych dość wesołych i skocznych utworów była dla mnie nowa i od razu podbiła moje serce, więc pozwolę tu sobie wymienić: „םולש השוע” („Oseh Shalom”, „Ten, który czyni pokój”), „יב-ינ-ב-א” („A-Ba-Ni-Bi”, „Kocham cię”2), „שיר לשלום ” („Shir lashalom”, „Pieśń dla pokoju”), „בהז לש םילשורי” („Yerushalaim Shel Zahav”, „Złota Jerozolima”) czy „האבה הנשב” („Bashana Haba’ah”, „W roku, który nastanie”). Tę ostatnią piosenkę jestem dziś w stanie przedstawić we własnym przekładzie:

Zacznie się nowy rok,
Siądziemy przytuleni,
Patrząc, jak ptaków klucz niebo tnie.
Dzieci rój tuż o krok,
Za domem wśród zieleni,
Będzie znów w berka grać w wolne dnie.
Refren:
Uwierz mi, uwierz mi,
Przyjdą wnet dobre dni,
Tylko niech zacznie się nowy rok.
Uwierz mi, uwierz mi,
Przyjdą wnet dobre dni,
Tylko niech zacznie się nowy rok.
Wróci chęć, żeby jeść
Czerwone winogrona –
Kiść na stół, no i cóż więcej chcieć?
Senny wiatr przegna gdzieś
Po świata czterech stronach
Gazet kłąb, stary druk, jakiś śmieć.
Refren:
Uwierz mi, uwierz mi…
Zacznie się nowy rok
I słońce tak zapała,
Że aż je mógłby kto brać do rąk.
Skrzydła, gdy pierzchnie mrok,
Rozłoży czapla biała,
Jakby chcąc ująć w nie złoty krąg.
Refren:
Uwierz mi, uwierz mi…

Jest to, jak się okazuje, najbardziej znana żydowska piosenka noworoczna3. Słowa napisał Ehud Manor (רונמ דוהא, 1941-2005), a muzykę skomponowała Nurit Hirsh (שריה תירונ, ur. 1942). Dla Manora był to ciężki okres w życiu – w krótkim czasie zmarli oboje jego rodzice, zaś brat zginął na wojnie w 1968 roku. Mimo to miał siłę, by wyrazić nadzieję, że w kolejnym roku będzie umiał czerpać radość z najdrobniejszych przejawów życia.

Pierwszą wykonawczynią „Bashana Haba’ah” była, solo i w duecie, Ilanit – można zaryzykować stwierdzenie, że to taka izraelska Maryla Rodowicz. Urodzona w Tel Awiwie 17 września 1947 roku jako Hanna Drezner (רנזר ד הנח) z rodziców pochodzących z Polski (już nie wnikajmy, co w związku z tym wyssała), dzieciństwo spędziła w Brazylii. Po powrocie do Izraela pokazała się w konkursie młodych talentów i w efekcie weszła w skład tria Gidi, Zach i Hanna. Trio z czasem wyewoluowało w duo, którego drugi człon, Szlomo Zach, został mężem Hanny. Występowali jako „Ilan i Ilanit” i pod tym właśnie pseudonimem – Ilanit (תינליא) – zaczęła być od tamtej pory znana. Pierwszą płytę wydali w roku 1966, a dwie ich piosenki, „בכוכ םדא לכל” („Lekol adam kochav”, „Gwiazda dla każdego”) i „הנירוינס יאוב” („Boi, senyorina”, „Chodź, panienko”), stały się wielkimi przebojami.

Pod koniec lat sześćdziesiątych Ilanit zaczęła się emancypować. Wydała samodzielnie nagraną piosenkę – „תוצח ירחא רבכ” („Kvar Acharei Chatzot”, „Już po północy”), a w 1973 roku debiutowała – jak i debiutował sam Izrael – w Konkursie Piosenki Eurowizji w Luksemburgu utworem „םש יא” („Ei sham”, „Gdzieś”), również kompozycją Nurit Hirsh. Jako ciekawostkę warto zapamiętać, że tego wieczoru po raz pierwszy w historii konkursu eurowizyjną orkiestrą dyrygowały kobiety – Monica Dominique podczas wykonywania piosenki szwedzkiej i właśnie sama Nurit Hirsh podczas wykonywania piosenki izraelskiej.

Ilanit wystąpiła również w Konkursie Piosenki Eurowizji w 1977 roku, tym razem w Wielkiej Brytanii, z utworem „םיינשל ריש איה הבהא” („Ahava he shir leshnaim”, „Miłość jest piosenką dla dwojga”). Wystąpiłaby też w 1984 roku, ale się wycofała, gdyż finał konkursu zbiegł się z izraelskim Dniem Pamięci. Między 1971 a 1977 rokiem Ilanit była rokrocznie wybierana w swoim kraju piosenkarką roku, co nie udało się nikomu ani przedtem, ani potem. Gdzieś po drodze odpadł ostatecznie Szlomo Zach – i to zarówno pod względem artystycznym, jak i osobistym. W 1978 roku Zach ożenił się z piosenkarką Ilaną Avital (לטיבא הנליא), ale i to małżeństwo okazało się nietrwałe.

W swojej twórczości Ilanit bardzo często podkreśla dumę ze swojego kraju i życie jego sprawami. Jedną z jej najbardziej znanych piosenek jest „ץרא, ץרא, ץרא” („Eretz, eretz, eretz”, „Ziemia, ziemia, ziemia” – tu raczej w znaczeniu „kraj, państwo”), a jej ostatnia jak na razie płyta – z 2008 roku – nosi tytuł „תילארשי” („Israelit”, „Izraelka”). Jest to zrozumiałe, zważywszy, że Izrael znajduje się w stanie permanentnego zagrożenia wojną4, ludzie boją się o swoich najbliższych, uruchomiono nawet specjalną infolinię dla ojców i matek żołnierzy, by w każdej chwili można było sprawdzić, co się z dziećmi dzieje, czy żyją i czy są bezpieczne. Co ciekawe, w Izraelu mianem „polskiej mamy” określa się rodzicielkę domagającą się od dzieci nieustannej uwagi i opieki oraz wpędzającą je w poczucie winy w związku z niedostatkiem tychże. Potrafi taka zadzwonić w najmniej oczekiwanym momencie i poinformować, powiedzmy o tym, że się przepaliła żarówka.

– Dobrze, mamo, przyjadę jutro i wymienię.
– W porządku, będę tu siedzieć po ciemku.

Nigdy nie byłem w Izraelu, ale przelecieć się do Tel Awiwu, usiąść w Café Bialik albo Café Michal, podobno ulubionym lokalu Etgara Kereta – czemu nie? Gdybym miał wybrać i odwiedzić dziesięć miast spośród tych, w których nigdy nie byłem, byłyby to Awinion, Bejrut, Belgrad, Buenos Aires, Dakar, Lizbona, Luang Prabang, Marrakesz, Teheran i właśnie Tel Awiw. Chyba właśnie te.
Dziękuję pani Annie Halbersztat oraz panu Yaronowi Yanivowi za cenne uwagi dotyczące przekładu, a także pani Zofii Kusztal za uwagi dotyczące samego artykułu.

Maciek Froński

1 Jeśli chodzi o hebrajskie tytuły piosenek, staram się je podawać w transkrypcji „międzynarodowej”, by łatwiej je było znaleźć w internecie, bywa jednak, że między tytułami brakuje konsekwencji w transkrypcji poszczególnych liter alfabetu hebrajskiego, a czasami nawet ten sam tytuł występuje w różnych wariantach. Tam, gdzie mogę, podaję też pisownię oryginalną.
2 „Kocham cię” to po hebrajsku „אני אוהב אותך ” („Ani ohev otach”), ale jest taka dziecięca zabawa, polegająca na szyfrowaniu tego, co się mówi, przez dodanie po każdej literze litery ב (bet), stąd „a-ba-ni-bi o-bo-he-be-v o-bo-ta-ba-ch” zamiast zwykłego „ani ohev otach”. Trochę to przypomina nasz stary harcerski szyfr GA-DE-RY-PO-LU-KI.
3 Warto zauważyć, że żydowski Nowy Rok – Rosz Haszana – obchodzony jest mniej więcej we wrześniu.
4 Nie chcę tu rozważać, bo nie miejsce na to, na ile do tej sytuacji doprowadził swoją polityką sam Izrael.

Skrót artykułu: 

Nieżyjącego już premiera Izraela, Icchaka Szamira, pamięta się u nas głównie z opinii o tym, jakoby Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki. Mógł mieć premier rację, ja jednak ssałem pierś matczyną krótko i niechętnie, dlatego w swoim antysemityzmie jestem mało wytrwały. Już w dzieciństwie pozwalałem, by dziadek sączył mi do uszu żydowskie kawały spisane przez Horacego Safrina, a gdy w telewizji wyświetlano „Skrzypka na dachu”, w scenie, w której wisiała w powietrzu bójka między Rosjanami a Żydami, trzymałem kciuki – o zgrozo! – po równo za jednych i drugich.

Dział: 

Dodaj komentarz!