Eric Bogle

pieśniarz czy poeta?

Ostatnio przez Internet przetacza się dyskusja, czy teksty piosenek, zwłaszcza z zakresu folku, mogą być traktowane jako wiersze. Wymienia się przy tej okazji wielu twórców: wielokrotnie zgłaszanego do literackiego Nobla Dylana, dalej Cohena, Waitsa, Cave'a, z Polaków - Koftę, Stachurę, Osiecką, Kaczmarskiego… tę listę można by długo ciągnąć. Jest jednak jedna postać, którą warto by w tym kontekście wzmiankować, postać, o której mało kto słyszał, której piosenki mało kto zna, a jeśli już zna, to ze świetnych skądinąd coverów grupy "The Dubliners", i, co za tym idzie, w ogóle nie łączy ich z autorem. Tą postacią jest australijski pieśniarz - a może właśnie poeta? - Eric Bogle.

Bohater tej opowieści przychodzi na świat 23 września 1944 roku w szkockim Peebles, ale jako dwudziestopięciolatek emigruje do Australii, gdzie rozwija się jego piosenkarska kariera. Bogle śpiewa charakterystycznym, dosyć wysokim głosem akompaniując sobie na gitarze. Wkrótce wydaje pierwszy album, moim zdaniem, najlepszy: "Eric Bogle's Songbook". Głównym tematem, który porusza w swoich tekstach, jest okrucieństwo i bezsens wojny - co ciekawe, chodzi mu w szczególności o pierwszą, a nie drugą wojnę światową. Pieśń "No Man's Land" opowiada o zmaganiach we Francji, "And The Band Played Waltzing Matilda" odnosi się do lądowania korpusu australijsko-nowozelandzkiego pod Gallipoli. Zwłaszcza w tym drugim utworze Bogle bardzo plastycznie oddaje przeżycia zwykłych żołnierzy, a potem obojętność społeczeństwa i niezrozumienie ich ofiary po ich powrocie do Australii. Piosenka, pisana w pierwszej osobie, rozpoczyna się wspomnieniem beztroskiego życia australijskiego łazika: Lecz w 1915 mój kraj powiedział: "Synu, czas skończyć włóczęgę, jest robota do zrobienia", więc dali mi hełm stalowy i karabin i odprowadzili mnie na wojnę. Bohater trafia w samo serce wojennego piekła. Trup ściele się gęsto, a żołnierze myślą tylko o tym, żeby się nie dać zabić: Wtedy wielki turecki pocisk uderzył mnie w dupę ponad głową, a gdy się obudziłem w szpitalnym łóżku i zobaczyłem, co mi zrobił, pożałowałem, że nie zginąłem. Nigdy bym nie przypuszczał, że jest coś gorszego od śmierci. Razem z innymi inwalidami i rannymi zostaje odesłany do domu: A gdy statek przybił do Circular Quay, spojrzałem w miejsce, gdzie miałem kiedyś nogi, i podziękowałem Chrystusowi za to, że nie czeka tam na mnie nikt, kto by mnie mógł opłakiwać i mi współczuć. Co roku w kwietniu bohater ogląda paradę swoich towarzyszy broni i przysłuchuje się młodzieży, która nie bardzo wie, po co ci staruszkowie maszerują. Ten tekst chwyta za gardło jak mało który; jeśli to nie jest poezja, to ja już nie wiem, co nią jest.

W wielu swoich piosenkach Bogle porusza tematy polityczne i społeczne. "My Youngest Son Came Home Today" dotyka problemu konfliktu religijnego w Irlandii Północnej, "Now I'm Easy" opowiada o ciężkim życiu farmera w australijskim interiorze. Tę właśnie piosenkę, w tle której odzywa się wspomnienie katorżniczej pracy australijskich jeńców wojennych przy budowie japońskiej linii kolejowej z Bangkoku do Rangunu, pozwoliłem sobie przełożyć na polski:


Mam już spokój

Sześćdziesiąt prawie jestem lat farmerem,
Powodzi, susz, pożarów znałem wiele,
A interioru pył mej pracy świadkiem był,
Lecz szkoda na to słów, dziś mam już spokój.

Poznałem żonę mając ze dwudziestkę,
Umarła przy porodzie pod trzydziestkę,
Lekarza - niech to szlag! - nie było wezwać jak,
Lecz szkoda na to słów, dziś mam już spokój.

Została mi samemu trójka dzieci
I farma, co to nad nią tylko świeci,
Musiałem się natrudzić, by z nich porobić ludzi,
Lecz szkoda na to słów, dziś mam już spokój.

Wnet córka chciała za mąż iść na swoje,
Zaś synów mi zabrała w Birmie kolej,
Więc uprawiałem sam tę ziemię, co ją mam,
Lecz szkoda na to słów, dziś mam już spokój.

Miastowi dzisiaj śmieją się z nas skrycie,
"Przy tych dopłatach" - mówią - "to jest życie!"
A nie wie taki ćwok, co to jest suchy rok,
Lecz szkoda na to słów, dziś mam już spokój.

Sześćdziesiąt prawie jestem lat farmerem,
Powodzi, susz, pożarów znałem wiele,
A interioru pył mej pracy świadkiem był,
Lecz szkoda na to słów, dziś mam już spokój.
Skrót artykułu: 

Ostatnio przez Internet przetacza się dyskusja, czy teksty piosenek, zwłaszcza z zakresu folku, mogą być traktowane jako wiersze. Wymienia się przy tej okazji wielu twórców: wielokrotnie zgłaszanego do literackiego Nobla Dylana, dalej Cohena, Waitsa, Cave'a, z Polaków - Koftę, Stachurę, Osiecką, Kaczmarskiego… tę listę można by długo ciągnąć. Jest jednak jedna postać, którą warto by w tym kontekście wzmiankować, postać, o której mało kto słyszał, której piosenki mało kto zna, a jeśli już zna, to ze świetnych skądinąd coverów grupy "The Dubliners", i, co za tym idzie, w ogóle nie łączy ich z autorem. Tą postacią jest australijski pieśniarz - a może właśnie poeta? - Eric Bogle.

Dział: 

Dodaj komentarz!