Dni Słowiańskie

W ostatni weekend maja zapełniły Warszawę festyny, a wśród nich między innymi III Dni Słowiańskie, pod hasłem "Jarmark Europa IX - XI wieku". Impreza odbywała się na Podzamczu, na Rynku Nowego Miasta, jak też na dziedzińcu Arsenału (w siedzibie Muzeum Archeologicznego).

W ramach "Jarmarku" można było posłuchać muzyki, przyjrzeć się dawnym technikom rzemieślniczym, takim jak garncarstwo, kowalstwo, bicie monet (ale też lepienie koralików z gliny), kupić rozmaite wyroby rękodzieła - od koszyków i drewnianych łyżek poczynając, przez gliniane naczynia (była nawet ceramika huculska z Kosowa na Ukrainie), serwetki, koronki, obrazki, po pieczywo, smalec ze skwarkami i kurpsiowskie piwo kozicowe. U rycerzy dało się podpatrzyć sposoby wykonywania kolczugi, zmierzyć fragmenty zbroi i obfotografować się w tym gustownym przyodziewku wraz z uzbrojeniem.

W sobotni poranek, czyli pierwszego dnia imprezy, na Podzamczu rozpoczęły się pokazy walk średniowiecznych wojów, gry i zabawy, a później barwna karawana kupiecka przeniosła się na Nowe Miasto. Koncerty odbywały się w sobotę równolegle na Rynku Nowego Miasta i w Arsenale, co było dość kłopotliwe dla widzów - siłą rzeczy dużo atrakcji trzeba było przegapić. Na początek wystąpił Wędrowiec ze swoimi surowymi kawałkami - jak najbardziej na miejscu, jeśli chodzi o rodzaj imprezy. Proste słowa, porządne "wiejskie" granie, ciekawa oprawa muzyczna dla ostrych, białych głosów Emilii Okołotowicz i Agaty Harz. Jednakże wczesna pora nie zgromadziła jeszcze wielu widzów pod sceną i "psychodeliczne" Wędrowcowe klimaty trochę się pogubiły w leniwej atmosferze panującej na rynku.

Niespodziewanie, poza programem, wystąpili Słowianie z Grzybowa, którzy zainscenizowali prasłowiańskie wesele. W czasie weselnej uczty częstowano wstydliwą gawiedź chlebem, a weselnicy raczyli się również kurczakami z rusztu. Po weselu na scenę wkroczyła Magura - młodzieżowy zespół pieśni i tańca ze Słowacji, jako że Instytut Słowacki był współuczestnikiem imprezy (podobnie jak Czeskie Centrum, Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego oraz Rosyjski Ośrodek Nauki i Kultury). Zespół z pogranicza Słowacji i Polski tańczył ładnie, naturalnie, śpiewał zrozumiale i bez zbędnego zadęcia - ogólnie bardzo przyjemne wrażenie. W tym samym czasie, na dziedzińcu Arsenału grała, Kapela Drężków z Myszyńca, zespół Mariana Pełki, a tańczył Dom Tańca.

Drugiego dnia imprezy wszystko przeniosło się do Arsenału (w którego gościnnych murach łatwo zapomnieć, że przebywa się w samym centrum miasta). Na dziedzińcu poustawiano stragany z rękodziełem i warsztaty rzemieślnicze, były też stoiska instytutów kultury i stanowisko słowackiej knajpki, gdzie można było nabyć słowackie piwo i spróbować "haluszków". Na scenie muzycznej wystąpił znowu Wędrowiec, potem zespoły muzyki dawnej - Dubna Fortuna (ten miał fajne kawałki instrumentalne) i Musa Ludens (grupa wokalna z trochę ciężkawym brzmieniem jak na letnie popołudnie przy piwie kozicowym), zatańczyła ponownie Magura (jednak z innym programem, żeby się nie znudziło), zaśpiewała białostocka młodzież z Capella Antiqua Bialostociensis, a zakończyły dzieci z Kapeli Łowickiej (cztery dziewczynki i dwóch chłopców wykonało parę piosenek i tańców, przy czym zwłaszcza sopockiej maniery naczelnego młodego wokalisty nie sposób zapomnieć). Cała impreza zakończyła się po południu, kiedy towarzystwo z żalem opuściło kameralny Arsenał.

Skrót artykułu: 

W ostatni weekend maja zapełniły Warszawę festyny, a wśród nich między innymi III Dni Słowiańskie, pod hasłem "Jarmark Europa IX - XI wieku". Impreza odbywała się na Podzamczu, na Rynku Nowego Miasta, jak też na dziedzińcu Arsenału (w siedzibie Muzeum Archeologicznego).

Dział: 

Dodaj komentarz!