Barwy muzyki

Pekko Käppi

Fot. z arch. Mikołajek Folkowych

Pekko Käppi jako artysta był dotychczas kojarzony przede wszystkim z nagraniami muzyki folkowej związanej stricte z tradycją fińską. Tym razem wraz z zespołem K:H:H:L powraca na płycie z roku 2017 pt. „Matilda”.

„Matilda” to płyta dość nietypowa dla twórczości Käppiego, gdyż zawiera materiał, który ciężko porównywać do poprzednich nagrań muzyka. Jego wcześniejsze produkcje, jak chociażby „Rammat jumalat” z roku 2013, tworzą całość brzmieniowo raczej monochromatyczną i w niewielkim stopniu wychodzą poza ramy stylistyki folkowej.
Na tle starszych albumów „Matilda” wydaje się dla twórcy płytą przełomową. Jeśli podjąć by próbę kategoryzacji wspólnego projektu Pekko Käppiego i K:H:H:L, to nowy krążek mieści się w nurcie world music, ale jedynie w najszerszym tego terminu znaczeniu. Kolejne utwory odkrywają coraz to nowe barwy muzyki, które łączą się bezpardonowo w najbardziej nieoczywiste kolory i odcienie. Te powiązania odczytywane mogą być zarówno na planie całego albumu i jego mozaikowej struktury, jak i w ramach wewnętrznych ogniw poszczególnych utworów.
Korzenie muzyki Pekko Käppiego i K:H:H:L są niezwykle rozległe i głębokie. Twórcy czerpią zarówno z muzyki folkowej, jak i rockowej, bluesowej, elektronicznej czy popowej. Otwierający album utwór „Ikuiset pahantekijät” w żaden sposób nie zwiastuje materiału twórcy kojarzonego ze środowiskiem folkowym: wyrazisty riff gitarowy, nawiązujące do psychodelii lat 60. XX wieku solo oraz elektroniczna perkusja budują obraz typowy raczej dla współczesnej sceny rocka niezależnego niż dla muzyki etno. Numer dwa na płycie, „Sata irti revittyä kieltä”, rodzi z kolei skojarzenie z nurtem amerykańskiej americany, bluegrassu i country. Nastrój tytułowej „Matildy”, zabarwiony etnicznym brzmieniem instrumentów, melodycznie i estetycznie odwołuje się do gatunku ballady. Dopiero „Supermies” przywodzi na myśl starsze nagrania Käppiego – wyraźnie podkreślone zostaje znaczenie jouhikko, czyli tradycyjnego instrumentu fińskiego, którego wirtuozem jest ten muzyk. Jednakże tak wyraźnie folkowy charakter wykonania już się nie powtórzy: kolejne utwory w mniejszym lub większym stopniu będą czerpać głównie z tradycji amerykańskiej, czego przykładem mogą być rockowy „Kivi Kulkee” czy blues „Armoa Ihminen”1. Do podobnych nurtów muzycznych Käppi i K:H:H:L zbliżają się w amerykańsko-folkowym „Hullu Tytto”, w którym partia gitary elektrycznej może budzić skojarzenia ze stylem gry Davida Gilmoura, oraz w żwawym, punkowym „Oksia, Puita, Kuolleitten Luita”, w którym jouhikko pełni rolę jedynie ornamentacyjną.
To, co bez wątpienia przebija z „Matildy”, to brak skrępowania konwencjami. Twórcy żonglują nimi nie tylko w sferze czysto dźwiękowej, ale również produkcyjnej. W „Kivi Kulkee” – z silnym pogłosem na wokalu i z wyraźnymi chórkami – produkcja muzyczna przywodzi na myśl amerykańskie nagrania rockowe z lat 80. minionego wieku. Wspomniany wcześniej utwór „Armoa Ihminen”, który następuje po „Kivi…”, produkcyjnie należy do nurtu lo-fi, a jego partie wokalne oraz towarzysząca gitara akustyczna brzmią, jakby zostały nagrane w domowych warunkach. “Palavien...” z syntetyczną perkusją i syntezatorem kojarzyć się może z tym, jak u progu XXI wieku swój album „Adore” nagrywali The Smashing Pumpkins.
Wydawałoby się, że tak bardzo zróżnicowana płyta nie powinna się obronić jako album, który nie jest składanką. Jednakże heterogeniczność „Matildy”, której struktura rodzi skojarzenie ze zmieniającym się w kalejdoskopie obrazem, równoważona jest przez charakterystyczny głos wokalisty, który stanowi pomost brzmieniowy pomiędzy kolejnymi utworami. Najlepiej charakter płyty oddaje jej okładka: z dwóch głów ustawionych vis-à-vis wydobywa się dym, którego pasma, przeplatając się, tworzą dwie kościste dłonie złożone w kształt motyla. Ten widok przywodzi na myśl przenikanie się przeróżnych gatunków, kształtujących jedną ideę muzyczną. Nad dłońmi unosi się ku górze prawdziwy kolorowy owad, którego można interpretować jako symbol wielobarwności i ulotności.

Wojciech Bernatowicz

1 Warto zwrócić uwagę, jak niezwykle blues brzmi w języku fińskim.

Skrót artykułu: 

Pekko Käppi jako artysta był dotychczas kojarzony przede wszystkim z nagraniami muzyki folkowej związanej stricte z tradycją fińską. Tym razem wraz z zespołem K:H:H:L powraca na płycie z roku 2017 pt. „Matilda”.

Fot. z arch. Mikołajek Folkowych

Dział: 

Dodaj komentarz!