Andersen też kolędował

Co kraj to obyczaj – ta prawidłowość dotyczy także obrzędów kolędniczych. W południowo-zachodniej Bułgarii są survakari. Kiedyś starano się, by chodziła po wsi tylko jedna grupa survakari. Spotkanie bowiem dwóch takich orszaków groziło pojawieniem się nieszczęść dla całej wsi (nieurodzaju, gradu i innych). Dawniej celem obrzędu było zapewnienie płodności ludzi i zwierząt, a co za tym idzie dostatku i zamożności rodzinie. Dlatego też chętnie goszczono przebierańców survakari, pojono ich alkoholem (często rakiją – wódką pędzoną z owoców), obdarowywano pieczywem, mięsem, słoniną i pieniędzmi.

Polskie grupy kolędnicze i same formy kolędowania są nie mniej interesujące. 14 grudnia w Teatrze im. H. Ch. Andersena w Lublinie można było zobaczyć dziady noworoczne z północno-wschodniej części Beskidu Żywieckiego. Pojawili się tam autentyczni kolędnicy, którzy hucznie „zabijali stary rok”. Już wchodząc na salę zaczęli płatać publiczności figle, zaczepiać widzów, wciągać do wspólnej zabawy. Ich psoty rozśmieszały, wesoły nastrój udzielał się wszystkim. Komicznie babę udawał mężczyzna z doczepionym warkoczem. Przebierańcy byli niezwykle ruchliwi i hałaśliwi, w wir żywiołowego tańca co raz wciągali dziewczęta. Żartowali, psocili, symulowali kłótnie. Wesołej atmosferze sprzyjała skoczna muzyka.

Kolędnicy mieli na twarzach zabawne maski. Ubrani byli w niezwykle kolorowe stroje, które dopełniały różne atrybuty, takie jak dzwonki, baty, kije, widły. Diabeł kłuł widłami, kogo tylko się dało, z okrzykiem – Do piekła! Do piekła! – Fryzjer dużym tekturowym grzebieniem i nożycami robił widzom nowe fryzury. Kominiarze podchodzili, pytając o numer komina i skrzętnie zapisując w księdze, wielkim metalowym kluczem, podane cyfry. Baciarze strzelali z batów, a po podłodze czołgały się maszkary zwierzęce. Wszystkie postaci działały równocześnie, sprawiało to wrażenie chaosu. Nic dziwnego, iż na Żywiecczyźnie mówi się o nich, że „nie chodzą, a latają po wsi”.

Skrót artykułu: 

Co kraj to obyczaj – ta prawidłowość dotyczy także obrzędów kolędniczych. W południowo-zachodniej Bułgarii są survakari. Kiedyś starano się, by chodziła po wsi tylko jedna grupa survakari. Spotkanie bowiem dwóch takich orszaków groziło pojawieniem się nieszczęść dla całej wsi (nieurodzaju, gradu i innych).

Dział: 

Dodaj komentarz!