25 maja w stołecznym Muzeum Etnograficznym w ramach ostatniej przed wakacyjną przerwą edycji Muzyki w Muzeum wystąpiła międzynarodowa formacja Afro Magic Band (Kenia, Kuba, Nigeria, Węgry). Przed jej występem przesympatyczny jak zawsze Stanisław Jaskułka powiedział parę słów wstępu o sporej dawce brzmień afrykańskich. Trzeba przyznać, że publiczność dopisała - ponad 500 osób! Afro Magic Band zaczęli szybkim utworem granym pauzami, który przeszedł momentalnie w transowy, dynamiczny i trochę czikaczikujący dzięki przeszkadzajkom tzw. "sound", okraszony wspaniałym, seksownym tańcem kubańskiej tancerki i jej kenijskiej koleżanki (dziewczyny jeszcze niejednokrotnie tego wieczoru podgrzewały i tak gorącą atmosferę). Po tym zapodali kawałek prosto z Ghany z wstępem na flecie i zaciąganym, etnicznym wokalem. Doszedł plumkający bas, wolny do tej pory klimat raptownie, przyspieszył aż do jungle wspomaganego jazzowym saksofonem. Publiczność podjęła taneczne wyzwanie! Tymczasem kapela zapodała klimaty senegalskie rozpoczęte rzewną podwójną fujarką, wolniejsze, choć bardzo rootsowe. Następnie zabrzmiały już nieco inne nuty, bardziej arabskie. I taniec, taniec...
Muzyka przeniosła się do Maroka ("Ya, Mustafa..."), zrobiła przeskok do Gwinei, Egiptu (taniec brzucha!). Nastrój przypominał mocno folkowego Santanę, ale z zaciąganym śpiewem, przyspieszył, ruszyły przeszkadzajki i konarowe rury, brzmiące jak mocno podkręcone drumle, dołączył chóralny śpiewy w stylu... Pies Szczeka (muzyka po raz kolejny udowodniła, że jest jedna!). I nagle mistyka Afryki przeszła w szaleństwo Afryki czyli roots/jungle, do którego tańczył jeden z bębniarzy. Po gorących brawach lider zapodał dynamiczne solo na bębnach. Tańczący bębniarz nadal nieźle wywijał w kolejnym utworze z Senegalu, a muzycy grali już klimaty kenijskie. Publiczność domagała się bisu!
Po koncercie wywiązała się jeszcze jam-session, sporo ludzi przyniosło własne bębny. Nie musimy wstydzić się krajowych bębniarzy - radzili sobie całkiem nieźle! Koncert był świetny - Afro Magic Band grał wspaniale połączone klimaty rootsowo -jungle'owo - etno - jazzowe, był to materiał głównie z ich najnowszej płyty. Poza tym uroku całemu koncertowi dodały dwie bardzo ładne i bardzo dobre tancerki.