Wieczór Świętojański

27 czerwca w lubelskiej oberży artystycznej . "Złoty Osioł" obchodzono nieco spóźnioną Sobótkę, czyli "Wieczór Świętojański". Na uroczystość zaproszona została także nasza redakcja. Impreza odbywała się na dziedzińcu kawiarni specjalnie na tę okazję przystrojonej bukietami kwiatów oraz pływającymi po wodzie świecami. Goście pomimo dosyć chłodnej nocy przybyli tak licznie, że zajęli nie tylko wszystkie miejsca siedzące, ale także wspięli się na galerie otaczające podwórze. Obchody "Wieczoru Świętojańskiego" rozpoczęły się występem Hasso Bensiena - niemieckiego artysty i obieżyświata. Muzyk otoczony był "baterią" różnego rodzaju fletni Pana, fletów i piszczałek. Akompaniamentem dla tych wszystkich instrumentów była muzyka odtwarzana z taśmy, pośród której rozpoznałem między innymi kompozycje Kitaro. W przerwie występu Hasso Bensien opowiadał o historii instrumentów, na których gra. Okazało się, że jego fletnie pochodzą nie tylko z Ameryki Południowej, ale także z Rumunii, a nawet z Dalekiego Wschodu. Inną ciekawostką były rytualne flety indiańskie, przy pomocy których nawoływano do walki oraz australijskie didgree do.

Po występie Hasso Bensiena organizatorzy zaprosili do wspólnych zabaw plastycznych: rysowania kredkami oraz plecenia wianków z kwiatów (i tutaj przydały się bukiety stojące na stołach). Cały czas trwała też akcja malowania ornamentów na twarzach gości i po pewnym czasie "Złoty Osioł" wypełnił się postaciami o bajecznie kolorowych obliczach.



Nadszedł wreszcie czas na oczekiwany przez wszystkich koncert Kwartetu Jorgi. Wprowadził on prawdziwie sobótkowy nastrój. Dzikie, niepokojące i tchnące mistycyzmem utwory przypominały, że wieczór świętojański jest świętem jeszcze przedchrześcijańskim, uroczystością kryjącą w towarzyszących jej obrzędach mroczne tajemnice. Kwartet Jorgi wystąpił w nowym składzie. Zamiana wiolonczeli Andrzeja Trzeciaka na instrument solowy, jakim są skrzypce nadała zespołowi nowe, bardzo atrakcyjne brzmienie.

Występ Kwartetu Jorgi był jednym z najbardziej niezwykłych spektakli muzycznych jakie widziałem. Nie towarzyszyły mu żadne zapowiedzi, podczas trwania koncertu nie padło żadne słowo. Muzyka milkła tylko na krótkie chwile, utwory przenikały się wzajemnie sprawiając wrażenie jednej całości. Zaskakująca była "ilość" dźwięku, którą członkowie Kwartetu Jorgi potrafili wytworzyć. W "Złotym Ośle", gdzie publiczność siedziała w odległości nie większej niż na wyciągnięcie ręki od muzyków, płynąca od członków grupy energia i żywiołowość w połączeniu z otaczającą gości muzyką wprawiały słuchaczy w stan bliski transowi. Kiedy muzyka umilkła, mimo długich oklasków Kwartet Jorgi nie zgodził się: bisować. Tak właśnie, pozostawiając nieco oszołomionych, lecz chyba nie rozczarowanych gości zakończył się "Wieczór Świętojański".

Skrót artykułu: 

27 czerwca w lubelskiej oberży artystycznej . "Złoty Osioł" obchodzono nieco spóźnioną Sobótkę, czyli "Wieczór Świętojański". Na uroczystość zaproszona została także nasza redakcja.

Dodaj komentarz!