Jesienna edycja Festiwalu Mazurki w 2023 roku udała się wspaniale. Trzynasty rok z rzędu i któryś kolejny jesiennie Warszawa gości wykonawców i tancerzy muzyki tradycyjnej, którzy zjeżdżają z całej Polski, a także zza granicy.
Festiwal, którego serce bije w rytmie na trzy, nie tylko do tytułowych mazurków się ogranicza – czasem zerka też na rytmy parzyste lub estetykę miejską, chętnie romansuje z muzyką bliższych i dalszych sąsiadów.
Zarówno wydanie wiosenne, jak i jesienne wypełniają warsztaty instrumentalne, wokalne, koncerty do słuchania i do tańca oraz clou tych uciech – wieczorne potańcówki i sobotnia noc tańca, wieńcząca zwykle festiwal. Spać nie ma kiedy, zakręcenie jest całodobowe.
Jesienny festiwal 2023 trwał od czwartku do niedzieli rano i właśnie czwartek okazał się najmocniejszym punktem. Ludowo-jazzowy koncert pt. Mazurka Jazz Impressions zagrał Marcin Pospieszalski Quartet w składzie: Marcin Pospieszalski – kontrabas (jest on jednocześnie autorem kompozycji, opracowania tematów i koncepcji płyty o tym samym tytule), Jan Smoczyński – fortepian, realizacja dźwięku, mix, Mateusz Smoczyński – skrzypce, skrzypce renesansowe, Frank Parker – perkusja oraz goście specjalni: Maria Siwiec i Michał Żak.
Mariaż mazurków z jazzem miał już miejsce na pierwszym festiwalu, w 2010 roku, kiedy to na koncercie obok siebie występowali właśnie Marcin Pospieszalski, Michał Urbaniak, Piotr Gaca, śpiewaczki z Gałek Rusinowskich albo Jacek Mielcarek Trio. Wydana teraz przez Pospieszalskiego płyta dedykowana jest mistrzom gry skrzypcowej z regionu zachodniej Radomszczyzny – Adamowi Tarnowskiemu i Janowi Gacy, z którymi Pospieszalski grał w 2010 roku.
Koncert był ciekawy, ale to, co wydarzyło się w Klubie Festiwalowym tuż potem, przerosło najśmielsze oczekiwania. O rety, rety, co tam się działo!! Istna gorączka czwartkowej nocy! We wspólnym jam session grali muzycy jazzowi i tradycyjni, folkowcy i konserwatyści. Najlepszym jazzmanem okazał się Mateusz Niwiński, był też Kacper Malisz, Paula Kinaszewska, ale i pan akustyk, który się dorwał w dalszej części wieczoru do perkusji i zdecydowanie dawał radę! Publika entuzjastycznie ruszyła do tańca i chyba tak energicznej dyskoteki na Mazurkach jeszcze nie było.
Mateusz Dobrowolski, m.in. bębniarz Hajdy Bandy i były redaktor RCKL, zgrabnie podsumował: „znowu poczułem się jak na pierwszym festiwalu, gdy Marcin Pospieszalski z Michałem Urbaniakiem, Januszem Olejniczakiem i śpiewaczkami kręci srogie konfitury. Wtedy lekko kontrowersyjne – teraz wzbudzały już powszechny entuzjazm, a klubowy jam poszedł wybornie”.
W piątek miał miejsce koncert pt. Kanon Trzech – pomyślany jako seria, gdzie najpierw prezentowane są nagrania archiwalne, po nich grają kapele wiejskie, a na koniec młodzi kontynuatorzy i naśladowcy mistrzów.
W kanonie pierwszym zagrali mistrzowie gry na organkach z Polski Centralnej: na nagraniu filmowym Franciszek Reguła, Stanisław Ciarkowski i inni. Na żywo: Jan Piecyk i Tadeusz Tarnowski (organki, bębenek, śpiew) oraz młodzi – kapela Mateusza Raszewskiego (organki, skrzypce, bębenek, basy). Trzeba przyznać, iż Mateusz na organkach dał ognia tak, że tego wieczoru ukradł show.
Kanon drugi był o muzyce w składach bardzo tradycyjnych – pokazano film o kapeli Walentego Mireckiego (skrzypce, basy, bębenek, śpiew). Zagrały dwie kapele „młode”, choć z niezłym już stażem – Katarzyny Andrzejowskiej (skrzypce, basy, bębenek) oraz kapela Witka Wojciechowskiego.
Kanon trzeci dotyczył wejścia na rynek harmonii – wyświetlono film z kapelą pioniera harmonii, Mariana Lipca. Zagrały kapele z harmonią i akordeonem: Diabubu, kapela Piotra Bińkowskiego i Braci Urbańczyków.
Klub festiwalowy udał się wspaniale, a gwiazdami najjaśniej świecącymi okazali się Mateusz Raszewski i Diabubu.
Listopadowa sobotnia Noc Tańca odbyła się znów w bardzo ciekawej przestrzeni „knajpo-stodoły” na Pradze – w Kulturze Wysokiej. Sala jest duża i mimo braku zakątków do grania kuluarowego wspaniale nadaje się do tańca, ze względu na porządne dechy pod nogami. W dodatku występy były świetnie nagłośnione i można było nacieszyć się muzyką do rana.
Do tańca zagrali m.in.: Wielka Orkiestra Gaców, Tęgie Chłopy, Memento Mori Dance Club, Janusz Prusinowski Kompania, Napięcie, kapela Wojciechowski/Biniek, Heniek Małolepszy, Grocyki, Hrajbery, Kapela im. Tadeusza Kubiaka, WLOD, Kapela Agopsowicza.
Poza tradycję zdecydowanie wychodziły propozycje grup Hrajbery – podają nutę tak, iż mimo że tradycyjna, brzmi dość uniwersalnie i dancingowo – oraz Memento Mori Dance Club. I to dopiero było zaskoczenie. Panowie w składzie Robert Burdalski – śpiew, Piotr Fiedorowicz – dudy, Antek Hasso-Agopsowicz – śpiew i skrzypce, Mateusz Niwiński – skrzypce i śpiew, Piotr Piszczatowski – fisharmonia i prowadzenie tańców, Janusz Prusinowski – baraban, skrzypce, śpiew, Marek Szwajkowski – baraban i śpiew, Jan Tarkowski – wiolonczela, śpiew, Maciej Żurek – skrzypce, śpiew – pieśni nabożne o żywotach świętych zagrali do tańca! W dodatku pomysł może nieco kontrowersyjny sprzedał się jak świeże bułeczki – do znanych fraz mazurkowych czy polonezowych sala tańczyła ochotnie. Bez szału tym razem wypadły Tęgie Chłopy, które bardzo osłabione osobowo przez choroby i wyjazdy niektórych muzykantów musiały szukać zastępców i niestety nie wszystkie te zastępstwa okazały się satysfakcjonujące (piję do barabanu w wykonaniu Jana Emila Młynarskiego, który ewidentnie „pod nóżkę” nie bębnił).
Oprócz koncertów i zabaw odbywały się również Warsztaty w Pałacyku Konopackiego na Pradze. Wszystkie salki i zakamarki pałacyku rozbrzmiewały muzyką skrzypcową, bębenkową, tańcem, a nad wszystkim unosiła się masa dźwięku z próbującej Wielkiej Orkiestry Gaców.
Na koniec tego wydania Mazurków organizatorzy zaprosili nas do klasztoru kamedułów na warszawskich Bielanach do śpiewania pieśni żałobnych ku pamięci nieżyjącego niezrównanego skrzypka Jana Gacy i jego żony Marii. To dzięki Janowi, który kazał mówić do siebie „dziadku”, zakochało się w tej muzyce liczne grono aktualnych muzykantów.
Spotkanie prowadzili: męska grupa z Zabiela (parafia Dolistowo) i Kompania Męska z Kalinówki Kościelnej reprezentująca spuściznę śpiewaczą północnego Podlasia. Grupa z Zabiela to śpiewacy pogrzebowi, wciąż czynnie pełniący tę społeczną funkcję. Są kontynuatorami tradycji ludowej formy śpiewania odprawianej podczas nocnego czuwania przy zmarłym. Śpiewy te nazywane są w tych okolicach oficjum, czyli „służba”.
Z kolei Kompania z Kalinówki kontynuuje różne formy śpiewów obrzędowych i jest laureatem Złotej Baszty z 2023 r. na Festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu Dolnym.
Skąd tytuł relacji? Z założenia festiwal Mazurki promuje muzykę tradycyjna, której źródeł na ogół należy szukać w zapisach XIX-wiecznych i przekazach wiejskich, ale siłą rzeczy trochę nadąża za modami współczesnymi. Młodzi muzycy, którzy przejęli schedę dawnych mistrzów, nadają swoim wykonaniom nowe brzmienia, młody charakter. Mariaż transowych oberków z jazzem czy „utanecznienie” utworów niegdyś tylko śpiewanych to teraźniejszość, ale też prezent dla słuchaczy i tancerzy. Chciałoby się powiedzieć – przyszło nowe! Muzykanci się zmienili – już niewielu jest czynnych autentycznych wiejskich mistrzów, którzy grali mazurki i oberki od czasów młodości w środowisku wiejskim, nauczeni przez poprzedników również ze wsi. Wkroczyło pokolenie młodych kapel z miasta – czasami bardzo młodych, pełnych energii i wnoszących swoje interpretacje, nawet jeśli podchodzą do spuścizny z szacunkiem i pietyzmem. Tegoroczne kluby tańca, pełne młodzieży, skojarzyły mi się z dyskotekami z lat studenckich. Podobne wrażenia mam na niektórych zabawach w ciasnej Ambasadzie Muzyki Tradycyjnej w Warszawie, gdzie nie ma mowy o jakimś ognistym wirowaniu, kiedy ludzie są stłoczeni jak sardynki i podrygują w jednym wspólnym rytmie. A jednak ten dyskomfort cieszy, bo oznacza, że ta muzyka ma swój czas i miejsce w dzisiejszych elektronicznych czasach.
A tymczasem wiosna za pasem i po Świętach Wielkanocnych odbędzie się kolejna edycja Mazurków!
Festiwal rozpoczyna się w Poniedziałek Wielkanocny na Bielanach pod kościołem Kamedułów, gdzie mazurki będą w dużych ilościach do jedzenia i tańczenia. Potem krótka przerwa i od środy znów 4 dni muzyki. Program jeszcze nieznany, ale można już kupić pierwsze promocyjne karnety.
17–20 kwietnia 2024 r. – zapisujcie w kalendarzach i szykujcie wygodne buty!
Joanna Zarzecka