Święto górali świata

XIX Międzynarodowy Festiwal Folkloru Ziem Górskich w Zakopanem odbył się planowo. Sprzymierzeńcem festiwalu nie okazała się jednak pogoda, która fundowała często w ciągu jednego dnia naprzemiennie upały i ulewne deszcze z wichurami. Nie przeszkodziło to jednak tłumom zainteresowanych uczestniczyć w wielu ciekawych wydarzeniach festiwalowych. Wielu z nich przedkładało udział w koncertach folklorystycznych w namiocie na Równi Krupowej nad Grand Prix w skokach narciarskich z udziałem samego Adama Małysza...

Trzeba przyznać, że w porównaniu z poprzednimi edycjami, w tym roku na festiwal przyjechały grupy reprezentujące dość podobne tradycje muzyczne, a przecież Zakopane zapraszało już nieraz gości z tak odległych zakątków świata, jak na przykład Tybet czy Indonezja. Ogólnie można było podzielić zespoły na turecko-bałkańskie (Turcja, Cypr Północny, Macedonia, Bośnia i Hercegowina, Bułgaria i Chorwacja - choć ta ostatnia oczywiście odróżnia się kulturą muzyczną od pozostałych wspomnianych wyżej krajów, będąc niejako pomostem z Bałkanów do Włoch), wyszehradzkie (Węgry, Słowacja, Czechy i cztery zespoły z Polski) oraz zróżnicowane w swych kulturach muzycznych - romańskie (Hiszpania, Włochy, Francja). Nie przyjechał zapowiadany zespół z Angoli.

Jedynym "egzotycznym" i jednocześnie kłopotliwym w ocenie szanownego jury pod przewodnictwem prof. Alojzego Kopoczka był zespół z Gruzji reprezentujący folklor Abchazji. Pierwszym problemem, który chciałabym zaznaczyć była nieumiejętność przypisania się przez zespół do jednej z trzech kategorii , w której miał występować w konkursie. Gruzini zaliczyli się do kategorii II, choć de facto (jak większość zespołów kategorii II) bliżej było im do kategorii III. Dlaczego? Przede wszystkim zniekształcili obraz swoich tańców: kobiety i mężczyźni stosowali takie same kroki taneczne.

Inną kwestią były żeńskie stroje ludowe - wszystkie identyczne. Kobiety przyczepiały do nakryć głowy sztuczne warkocze, które niżej były doczepione także do stroju w okolicy ramion. Było to trochę śmieszne i nienaturalne.

Trzeba jednak przyznać, że oprócz tancerzy występował znakomity chór męski. Do części wokalnej nie można było mieć zastrzeżeń. Publiczność nagrodziła gromkimi oklaskami występ konkursowy Gruzinów, żądając nawet bisu. Regulamin nie pozwolił na przedłużenie występu. Było to możliwe dopiero na następny dzień, kiedy po części konkursowej występów innych zespołów przyszedł (jak co dzień) czas na koncert towarzyszący, już bez udziału jury.

Czym zasłużyli sobie Gruzini, że otrzymali bezapelacyjnie nagrodę publiczności, a przywiezione przez nich płyty CD z muzyką wokalną Abchazji rozeszły się w mgnieniu oka podczas Dnia Gruzińskiego ? Co spowodowało, że przyznano im tylko szereg nagród pozaregulaminowych, także w towarzyszącym festiwalowi Międzynarodowym Konkursie Kapel, Śpiewaków i Instrumentalistów Ludowych? Grupa prezentowała szeroko pojęty folklor kaukaski, wykonawcy byli zawodowcami (szczególnie dobrze było to widać podczas wykonywania ze scenicznym uśmiechem karkołomnych tańców męskich na czubkach palców), choreografię i cały scenariusz występu ułożono po mistrzowsku. Widz "wstrzymywał oddech" na pół godziny. Podczas konferencji prasowej na koniec festiwalu jury w swoim oświadczeniu podjęło temat zespołu gruzińskiego, gdyż ku zdziwieniu członków zespołu i publiczności, nie przyznano mu żadnej regulaminowej nagrody.

Głównym problemem, z jakim międzynarodowe grono ekspertów musiało się zmierzyć był fakt, że pozostałe zespoły festiwalu składały się z amatorów i nie można było stawiać na jednej płaszczyźnie profesjonalistów z ludźmi, którzy mają nikłe przygotowanie sceniczne. Tu wypłynął jeszcze inny aspekt festiwalu, poruszany podczas konferencji naukowej zorganizowanej w Zakopanem, tuż przed tegoroczną imprezą: czy zachować formułę konkursową festiwalu? Jak pokazywać folklor ze swej natury nieprzeznaczony do wystawiania na scenę? Formuły nie zmieniono. Dzięki niej można bronić prawdy etnograficznej - jak podsumował dyskusję prof. Alojzy Kopoczek. Krytycy mogą powiedzieć, że w takiej sytuacji jury staje się niejako bogiem określając, co jest dopuszczalne, a co degeneruje folklor i wie to lepiej od tych, którzy są "posiadaczami folkloru". Z drugiej strony konkurs pozwala "odsiać" tandetę, kicz i fałsz, który pojawia się na festiwalach, w których nie stawia się wymagań co do prawdy etnograficznej, zresztą często sami członkowie zespołów nie są z nią zapoznani lub nie jest to dla nich ważne.

Tak więc można powiedzieć, że Gruzini stali się ofiarą festiwalu konkursowego - prezentując folklor koncertowy na niezwykle wysokim poziomie artystycznym i technicznym, nie spełnili warunków regulaminu.

Festiwal zakopiański, afiliowany przez CIOFF, ma wpisane w swoją formułę przeciwdziałanie powstawaniu folkloru koncertowego mającego w programie tak zwane składanki wokalno-taneczne, które pomijają kontekst obrzędów i ich symbolikę. Myślę, że sytuację zespołu gruzińskiego mogłoby poprawić zgłoszenie się do kategorii trzeciej, jednak ich świadomość na temat relacji swojego programu z folklorem była nieco inna (słowa przedstawicielki zespołu: Albo tak się tańczy w Gruzji, albo nie tańczy się wcale).

Pomimo żalu okazywanego przez publiczność i samych Gruzinów, festiwal w mojej opinii wyszedł naprzeciw konkursowi zarówno w trosce o prawdę etnograficzną, jak i o atrakcyjność ukazania widowiska opartego na folklorze.

Nagrody i wyróżnienia regulaminowe przypadły w zasadzie wszystkim zespołom festiwalu. Zwycięzcą w kategorii pierwszej był zespół Les Biroussans z francuskich Pirenejów. Zdobywcy Złotej Ciupagi urzekli tańcami wykonywanymi w drewniakach z niezwykle długimi nosami na nogach oraz grą na tradycyjnych, obojowych instrumentach. W kategorii drugiej nagrodzono Żywczan. Na uznanie zasługiwał zarówno wspaniały scenariusz zabawy na hali, jak i mistrzowskie wykonanie prawie wszystkich żywieckich tańców. Turecki zespół Motif zwyciężył w trzeciej kategorii. Zaprezentował głównie tańce z różnych regionów Turcji.

Srebrna ciupaga w kategorii pierwszej przypadła w udziale zespołowi Romanka z Żywiecczyzny za prezentację mięsopustów. Kobiety zatańczyły archaiczny taniec Bon mający sprzyjać urodzajowi. Warto zaznaczyć, że zespół przywiózł własną bogatą scenografię, przedstawiającą wnętrze chałupy, podczas gdy większość uczestników festiwalu korzystała z dość ubogiej, ale pasującej do każdego występu scenografii lasu świerkowego autorstwa Marka Szali.

W kategorii drugiej, Srebrną Ciupagę zdobył hiszpański zespół Rosa del Azafrán. Podobały mi się kolorowe stroje kobiece i tańce z kastanietami, lecz po kilku minutach ich występ był nużący. W kategorii trzeciej nagrodzono zespół Očovan ze Słowacji. Przesłaniem występu było ukazanie żalu starszych za odchodzeniem młodych od rodzimej kultury ludowej na rzecz kultury masowej.

Zdobywcami Brązowych Ciupag w kategorii pierwszej została rodzina tworząca zespół The Muharay Folk Ensemble z Węgier. Przedstawiali między innymi winobranie i bal rekrutów. W kategorii drugiej nagrodę otrzymał chorwacki zespół Kud Šokica, przedstawiający sianokosy i towarzyszące im tańce "kolo". Czesi zostali nagrodzeni w kategorii trzeciej. Ich program (na przykład: Sen juhasa, Stodoła) był raczej małym przedstawieniem pantomimicznym, opartym o folklor. Niemniej Czechów charakteryzował wysoki poziom gry aktorskiej i gry kapeli.

Reszta zespołów (poza Gruzinami i Harnasiami z Podhala) otrzymała Parzenice -wyróżnienia regulaminowe w uznaniu za wybrany, dobry element występu. Nagroda Dziennikarzy przypadła w udziale zespołowi z Cypru, który wykonywał między innymi trudne tańce ze szklankami na głowie wypełnionymi wodą i tańce z sierpami. Poza tym, jak żaden inny zespół, potrafili zarazić publiczność sympatią do własnego folkloru. Co więcej, żyli nim - tańczyli i bawili się podczas występu swojej kapeli na Konkursie Kapel, Śpiewaków i Instrumentalistów Ludowych. Nie zajęli jednak żadnego miejsca; spośród piętnastu kapel zwyciężyli Francuzi przed Turkami, Bułgarami i duetem z Beskidu Żywieckiego; Brązowe Zbyrkadło zdobyli Żywczanie i Czesi, pewnie dlatego, że ich kapela nie składała się z instrumentów tradycyjnych. Trudno bowiem uznać za tradycyjne instrumenty klarnet czy akordeon. Powyższy problem dotykał wiele zespołów.

W kategorii solistów instrumentalistów Złote Zbyrkadło ex aequo zdobyli soliści zespołów ze Słowacji, Macedonii i Hiszpanii, zaś w kategorii grup śpiewaczych nagrody wywalczyli wyłącznie Podhalanie - grupy żeńskie z zespołu Harnasie i Regle oraz duet żeńsko-męski Klementyny Gąsienicy-Byrcyn i Andrzeja Replona. W kategorii solistów-wokalistów nagród nie przyznano. Dwa zespoły: gruziński i Regle (gospodarz festiwalu) otrzymały nagrody specjalne.

Warto zaznaczyć obecność zespołów występujących poza konkursem. Pierwszym była świetna grupa śpiewacza dziewczynek z Białki Tatrzańskiej. Gdyby nie ich młody wiek, mogłyby startować w konkursie i jestem pewna, że zdobyłyby najwyższą nagrodę. Drugim zespołem była nietypowa, rodzinna kapela Podhalan, którzy tuż po II wojnie światowej wyjechali za chlebem na Ziemie Odzyskane do Czarnego Boru na Dolnym Śląsku.

Jak widać, festiwal to nie tylko międzynarodowe konkursy, korowód uczestników po ulicach Zakopanego, wydarzenie medialne. Jest on, zgodnie z przedwojenną ideą, przede wszystkim świętem polskich górali. To oni zapowiadają w swojej gwarze (a następnie po angielsku) występy festiwalowe. To tutaj mogą przyjechać nawet z odległych zakątków Polski, uczestniczyć w Mistrzostwach Podhala w Powożeniu, w Konkursie Pytacy, mogą zobaczyć inscenizację wesela góralskiego, zasmakować regionalnych specjałów kulinarnych na Małopolskim Festiwalu Smaku, zajrzeć do otwartych pracowni artystów zakopiańskich. Górale i nie-górale świętują razem wieczorami przy ogniskach integracyjnych i z zaangażowaniem oglądają występy różnych zespołów.

Tak wyglądała 39. edycja festiwalu. Za rok jubileusz. Zgodnie z deklaracjami, już teraz organizatorzy przygotowują coś wyjątkowego, szczególnego. Warto więc zaplanować przyszłe wakacje i zawitać w drugiej połowie sierpnia do stolicy Tatr.

Skrót artykułu: 

XIX Międzynarodowy Festiwal Folkloru Ziem Górskich w Zakopanem odbył się planowo. Sprzymierzeńcem festiwalu nie okazała się jednak pogoda, która fundowała często w ciągu jednego dnia naprzemiennie upały i ulewne deszcze z wichurami. Nie przeszkodziło to jednak tłumom zainteresowanych uczestniczyć w wielu ciekawych wydarzeniach festiwalowych. Wielu z nich przedkładało udział w koncertach folklorystycznych w namiocie na Równi Krupowej nad Grand Prix w skokach narciarskich z udziałem samego Adama Małysza...

Dział: 

Dodaj komentarz!