Święto folkloru na Dolnym Śląsku

Jeśli ktoś wybierał się w tym roku na XVI Międzynarodowy Festiwal Folkloru, czekały go niemałe problemy. W tym roku koncerty i główne imprezy towarzyszące miały miejsce nie tylko w Strzegomiu, lecz także w innych dolnośląskich miastach goszczących zespoły zaproszone z zagranicy: w Szczawnie Zdroju, Nowej Rudzie, Dzierżoniowie i Świdnicy.

Pierwszym problemem było to, że wiele koncertów festiwalowych i imprez towarzyszących rozpoczynało się niemal równocześnie. Drugim - że te miejscowości położone są raczej daleko od siebie. Wobec tego niemożliwe było uczestniczenie we wszystkich wydarzeniach festiwalowych zapowiadanych przez organizatorów. Dodatkowym mankamentem było dość dziwne ułożenie programu. Brak tzw. ścieżki festiwalowej, umożliwiającej jednokrotne obejrzenie wszystkich zespołów spowodował, że trzeba było rozwiązać niemal zagadkę logiczną: jak zaplanować pobyt, by zobaczyć wszystkie zespoły i jednocześnie nie znudzić się parokrotnym oglądaniem tego samego programu na scenie.

W tym roku Strzegomskie Centrum Kultury i Zespół Pieśni i Tańca Kostrzanie z Kostrzy k. Strzegomia zaprosili na festiwal dziewięć zespołów z zagranicy (Chiny, Niemcy, Ukraina, Serbia, Węgry, Rumunia, Włochy, Rosja, Kanada) i kilka z Polski (m.in. Lachy, Goczałkowianie, Olszaniacy, Ślężanie). Niestety, nie dotarły zaproszone zespoły ze Słowenii i Turcji. Festiwal odbywał się w różnych miastach, jednak tylko tym występom, które odbywały się na pięknie przygotowanej scenie na stadionie Strzegomskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, przysłuchiwali się członkowie polskiej sekcji CIOFF. W rozmowie z panią Janiną Kalicińską (etnochoreografem i ekspertem CIOFF do spraw folkloru) dowiedziałam się, że festiwal nie ma charakteru konkursu i delegacja CIOFF tylko obserwuje występy, jednak w poprzednich edycjach istniało jury, które na festiwalowych dyplomach uczestnictwa dla zespołów zawsze dopisywało, jaki aspekt występu szczególnie się spodobał (np. autentyczne stroje, dobra choreografia).

W tym roku festiwal rozpoczął się 7 sierpnia i trwał sześć dni. Oficjalne otwarcie odbyło się 9 sierpnia w Strzegomiu. Publiczność wysłuchała przemówienia burmistrza miasta, pana Lecha Markiewicza oraz hymnu Unii Europejskiej i hymnu CIOFF podczas którego nieopodal sceny wciągnięto na maszt flagę CIOFF. Publiczność bawiła się dobrze na koncertach. Było to zasługą m.in. prowadzącej, Jadwigi Jurasz, która umiała stworzyć świetną atmosferę, pełną góralskiego humoru.

Zupełnie wyjątkowym zespołem, gorąco oklaskiwanym przez publiczność, był Kazbek z Rosji (Kraj Stawropolski). Przedstawił program złożony w większości z żywiołowych tańców męskich Kaukazu. Można było zobaczyć walki na miecze oraz popisowe tańce na czubkach palców. Tańce kobiet urzekały zaś swoim powabem i delikatnością. Wyrazy uznania należą się również wspaniałej kapeli, złożonej ze skrzypiec, akordeonu i bębna.

Innym zespołem, wielokrotnie proszonym o bisy przez publiczność, był kanadyjski Les Bons Diables z Quebec. Ich program składał się wyłącznie ze stepowania, jednak mistrzostwo wykonania i ciekawe układy choreograficzne sprawiły, że na ich występie nie można było się nudzić! Poza tym był to jeden z nielicznych zespołów tego festiwalu, który naprawdę czerpał radość z tańca i umiał nią zarazić innych.

Za perełkę festiwalu uważam zespół Chinese Taipei z Tajwanu. Składał się z małych dziewczynek i kapeli grającej na tradycyjnych, chińskich instrumentach. Wprawdzie przedstawił układy taneczne dalekie od prawdy etnograficznej (raczej kojarzyły się z cyrkiem chińskim), jednak były wykonywane z wielką precyzją. Każda z dziewcząt sprawowała całkowitą kontrolę nad ruchami swojego ciała.

Pozostałe zespoły prezentowały folklor swoich krajów, mniej lub bardziej stylizowany. Jedynie zespół z Niemiec (Klub Tańca Ireen z Torgau) zaprezentował dawne tańce dworskie, ludowe polki, a także twista i rock'n'roll przy akompaniamencie muzyki z taśmy. Tylko jeden zespół zupełnie mi się nie spodobał. Był to Di Verica z miasta Pavullo Nel Frignano (Włochy, prowincja Modena). Wszystko za sprawą zbyt długiego i nudnego programu, który tak naprawdę miał niezbyt wiele wspólnego z włoskim folklorem. Dzieci tańczyły tańce karnawałowe. Muzyka (z taśmy) zdawała się nie mieć końca i kiedy już wszystkim widzom zdawało się, że nadejdzie kres tego nużącego występu, muzyka zaczynała grać od początku, a publiczność w najlepszym wypadku wzdychała lub śmiała się. Żal było mi małych Włochów. Na pewno dużo pracy włożyli w nauczenie się tak długiego układu choreograficznego - jednak efekt był mizerny.

Oprócz występów stricte festiwalowych, odbywało się wiele imprez towarzyszących, na przykład prezentacja dolnośląskich kapel i zespołów ludowych (laureatów konkursu Radia Wrocław), występ grupy Redlin z Jastrzębia Zdroju (folk-rock) i grupy Rico Sanchez & Gipsy Kings Party. W ostatni dzień festiwalu odbył się także "Rynek Świata" w Strzegomiu. Można było zobaczyć poloneza odtańczonego na Rynku wspólnie przez polskie i zagraniczne zespoły, jak również skosztować specjałów kuchni chińskiej, ukraińskiej, niemieckiej, kanadyjskiej i polskiej oraz kupić pamiątki.

Drugi tydzień sierpnia w kilku dolnośląskich miastach obfitował w wiele interesujących wydarzeń związanych z folklorem. Dla kogoś przyjezdnego mogło to stanowić problem, ponieważ trzeba było dokonać wyboru z bogatej oferty festiwalu. Jednak każdy, od Strzegomia aż po Nową Rudę, miał może jedyną w roku okazję do poznania folkloru Polski i najodleglejszych zakątków świata.

Skrót artykułu: 

Jeśli ktoś wybierał się w tym roku na XVI Międzynarodowy Festiwal Folkloru, czekały go niemałe problemy. W tym roku koncerty i główne imprezy towarzyszące miały miejsce nie tylko w Strzegomiu, lecz także w innych dolnośląskich miastach goszczących zespoły zaproszone z zagranicy: w Szczawnie Zdroju, Nowej Rudzie, Dzierżoniowie i Świdnicy.

Dział: 

Dodaj komentarz!