"Songs And Music From Various Regions"

czyli swingujące babcie i burczy bas łańcuchowy

Szperając po bibliotekach w poszukiwaniu nagrań archiwalnych muzyki ludowej całkiem niedawno natrafiłem na dwupłytowy album analogowy pt. "Grajcie dudy, grajcie basy". Album ten posiadał obszerną wkładkę z wyczerpującymi informacjami, także po angielsku, na temat swojej zawartości - kompleksowego przeglądu polskiej muzyki ludowej. Już po pierwszym utworze wiedziałem, że nagrania te muszą być wyjątkowe. Doskonała jak na archiwalia jakość dźwięku i miksowanie przyśpiewek solistki z przygrywkami kapeli, nie pozostawiały wątpliwości, że redaktorzy albumu przyłożyli się do swojej pracy. Nie były to żadne popłuczyny, jakie czasem można napotkać w ofercie niektórych firm zagranicznych wydających muzykę etniczną świata, ani wynik wiosennych porządków w archiwum Polskiego Radia.

Znalazłem więc na tych płytach: oberki z przyśpiewkami z Mazowsza i łowickiego, kilka przykładów pieśni kurpiowskich, piosenkę z Ziemi Warmińskiej i Mazurskiej z towarzyszeniem sławetnych skrzypców diabelskich, marynę z "urządzeniem perkusyjnym", kilka egzotycznie brzmiących piosenek z Wielkopolski, sygnały bazunowe z Kaszub, gdzie "uewieczki chuedzu" i gra burczybas łańcuchowy, próbki niesamowitego śpiewu Józefa Brody z Beskidu Śląskiego, klimaty muzyczne ludowej orkiestry dętej, znane z muzyki do filmu "Underground" itd. itd. Jednym słowem cała, bardzo bogata paleta ludzkich głosów, najrozmaitszych interpretacji, podejść aranżacyjnych, manier i stylów śpiewaczych i instrumentalnych, barw i brzmień.

Ktoś przyzwyczajony do muzyki komercyjnej, wykonanej i nagranej zawodowo, raczej nie powinien słuchać muzyki takiej jak ta z nastawieniem, że natrafi na "przeboje", że coś mu się "spodoba". Wydaje mi się, że byłoby lepiej, gdyby na początku słuchacz taki raczej poddał się swego rodzaju "kwarantannie" lub "treningowi" - słuchał surowej muzyki ludowej życzliwie, ale nieco beznamiętnie, przywołując całe swoje doświadczenie muzyczne w celu wysłyszenia czegokolwiek strawnego dla siebie. Po pewnym czasie prawdopodobnie okaże się, że coś w tej muzyce "kręci", że są lepsze i gorsze wykonania, ładniejsze i brzydsze melodie. Okaże się wreszcie, że istnieją dawne i współczesne "hity" muzyki ludowej; melodie i słowa lubiane przez dawnych wykonawców i ich słuchaczy, a także, być może już inne, melodie i słowa lubiane przez nas. "Grajcie dudy, grajcie basy" są składanką jeżeli nie ludowych "hitów", to na pewno tych lepszych wykonań i ładniejszych melodii. Po przesłuchaniu pierwszej płyty byłem pewien, że natrafiłem na publikację zapomnianą i unikalną, białego kruka. Czułem się jak grzybiarz, który odłączył się w lesie od grupy i natrafił na polankę pełną rydzów. Grzybiarze mnie zrozumieją.

Gdy już nasyciłem się swoim odkryciem i wreszcie zdecydowałem się podzielić nim ze znajomymi, okazało się, że wszystkie znalezione przeze mnie nagrania ukazały się trzy lata temu na płycie kompaktowej "Songs And Music From Various Regions". I tylko ja nie znałem tej płyty.

Znalezisko okazało się więc mocno nieświeże, ale myślę, że jest więcej osób, które w poszukiwaniu ciekawych nagrań z autentyczną polską muzyką ludową prędzej zaryliby się w bibliotecznych zbiorach niż "po bożemu" poszli do sklepu i kupili sobie płytę "Songs And Music...". Jej tytuł i okładka sugerują, że jest to towar eksportowy, przeznaczony głównie na "suweniry" dla gości z zagranicy. Ot, taka składanka "łodiridi", która przesłuchana zostanie najwyżej raz. Piszę tą recenzję po to, aby przestrzec wszystkich ewentualnych nabywców: UWAGA - RUDY RYDZ! Tego właśnie szukasz.

Chciałbym też przy okazji niniejszej recenzji, skierować otwarte pytanie do ludzi, którzy czują się odpowiedzialni za promowanie tego typu muzyki za granicą - czy można płytę "Songs and Music..." kupić w Stanach, w Paryżu lub Londynie? Pytam, bo kolekcję tradycyjnej muzyki ludowej, np. z Ameryki Łacińskiej lub Azji, można skompletować w Polsce bez żadnego problemu.

Nagrań z "Songs And Music..." warto posłuchać szczególnie w kontekście płyty Grzegorza Ciechowskiego "Oj DADA na", w której wykorzystano kilka z nich. Nie wiem jaka kolejność byłaby tu najstosowniejsza. Myślę jednak, że lepiej zacząć od nagrań autentycznych. Na początku wywiadu dla "Machiny" (numer październikowy) Grzegorz Ciechowski w następujący sposób dowartościowuje polskie pieśni ludowe: "Gdy wtłoczyć głosy kobiet spod Biłgoraja w pulsujący podkład rytmiczny, brzmią tak samo jak rdzenne Afrykanki. Okazuje się, że one od wielu wieków swingują". Nie wiem, czy to dobry pomysł zapoznawać się z rodzimą muzyką ludową korzystając z pośrednictwa konwencji stylistycznych stworzonych na potrzeby zupełnie innego rodzaju muzyki, z zupełnie innych stron świata. Myślę wręcz, że byłoby to chore. Jeżeli ktoś uważa, że słowo "swingować" jest w polskim języku czymś więcej niż tylko słowem-wytrychem o nieokreślonym znaczeniu, lepiej żeby przekonał się o swingowaniu kobiet spod Biłgoraja najpierw na podstawie oryginału, bez pośrednictwa Grzegorza z Ciechowa. (Rozwinięcie tematu w recenzji płyty "Oj DADAna".)


Marcin Skrzypek, muzykant Orkiestry Świętego Mikołaja

Skrót artykułu: 

Szperając po bibliotekach w poszukiwaniu nagrań archiwalnych muzyki ludowej całkiem niedawno natrafiłem na dwupłytowy album analogowy pt. "Grajcie dudy, grajcie basy". Album ten posiadał obszerną wkładkę z wyczerpującymi informacjami, także po angielsku, na temat swojej zawartości - kompleksowego przeglądu polskiej muzyki ludowej. Już po pierwszym utworze wiedziałem, że nagrania te muszą być wyjątkowe.

Dodaj komentarz!