Przestrzeń medialna

Pomiędzy Ziemią a Niebem rozciąga się Kraina Powietrza. Mieszkańcami tej Krainy są Media, czyli pośrednicy i posłańcy. Krainę powietrza wypełniają intencje (też), które w modłach odnajdują i ujawniają swój obraz i podobieństwo. Przybiera ono czasem wyraz tańca a kiedy indziej jest ledwie znakiem, malowanym na kamieniu przez promień słońca, lub echem szeptanego w uniesieniu słowa, przybierającego postać oddechu, pospiesznie łapanego przez niedomknięte usta. Bo nie trzeba już chyba nikogo przekonywać, że Kraina Powietrza to Kraina Miłości. Łatwo w niej rozpoznać domowników i gości. Jak również migający gdzieniegdzie cień wędrowca, podążający za upadającą właśnie gwiazdą.

W krainie powietrza przybywa mieszkańców - a miłości dla wszystkich nie starcza. Pojawia się więc Olimpiada i mówi: "Tylko najlepsi". Historia usiłuje coś tam pomrukiwać z kąta (że nikt nie zwraca uwagi na Filozofa to rzecz chyba oczywista) - ale Chemia się odzywa, że może dostarczyć argumentów. "Dobrze, że nikt ode mnie niczego nie chce - myśli sobie Matematyka - ale jeśli chodzi o rodowody..." tu wymownie spojrzała w oczy Logiki, która natychmiast poczuła się matką i włączyła się do dyskusji. Wilk, z którym na uboczu dyskutował Filozof, oddalił się na chwilę (a gdy wrócił był już Smokiem), więc ten, wytrącony na chwilę z dialogu zbliżył się do "wybranych", zamrugał niepewnie oczami i pomyślał w duchu: "A oni ciągle o tym. Ciekawe, jaka tym razem narodzi się moda i po ilu pokoleniach dojdą do pojęcia "narodu" i które z nich pozostanie wśród wybranych". "Naród wybrany to Rasa"- powiedział Smok (wszak powszechnie wiadomo, że Smoki czytają w myślach, a czasami też udostępniają do wglądu swoje. Takim wszak był Bazyliszek).

"Znasz jeszcze jakąś ciekawą bajkę, czy historię ?"- zapytał Filozof.

"Jest od pradawnych czasów aż po jego krańce rasa Smoków" - zaczął opowiadać Smok, ale Filozof już go nie słuchał, bowiem zwolennicy olimpiad zaczęli wykrzykiwać nieobce mu słowa. Oddalił się więc od Smoka, a idąc przemyśliwał to i owo, zataczał się i kiwał, więc gdy zbliżał się do kręgu wybranych, ci pomyśleli, że albo tańczy, albo jest pijany.

" U nas to tak się robi" - powiedziała Europa i zaczęła zamaszyście rzucać bokami. Filozof znów poczuł się nie na miejscu. Był już w swoim wieku i też znał krainę powietrza od początku do końca. "Jeszcze nie ta technika i nie ta technologia"-pomyślał.

I stało się jako dzisiaj.

KOLĘDA - TECHNO - MODŁA

Pieśni nowego życia w świecie, gdzie nikt ich nie słyszał.

Od dawna już powtarzam, że telewizja to medium dla ślepych i dla głuchych. Wszak tych jest na świecie najwięcej. A wszyscy inni tak czy inaczej, później lub wcześniej, też wylądują w telewizji. Bowiem tele-wizja to miejsce dla wszystkich. Oto Naród Wybrany . Jak długo trwa już ta misja? Które pokolenie od początku bierze na siebie te role, dawno już rozpoznane i opisane w historii? Nie ma bowiem innej kultury, niż kultura rodziny. Lecz jak tu śluby zawierać z telewizorem? Wszak używa on innego kalendarza. A ostatnimi czasy dwadzieścia cztery godziny na dobę - nieustająca modlitwa świata. Wystarczy się załapać choćby na jedną sekundę, a ta może stać się podstawą światopoglądu na resztę życia. Tak to czasem bywa. Bo nie ma już innego świata, tylko medialny. Próbujemy rozpoznawać nasze media różne im nadając imiona: Sztuka, Nauka, Religia, Język, Historia, Dom, Ja. Z pierwszych liter imion składamy nazwiska. I tak pojawia się świat. Zanim umiemy mówić i pisać każdy z nas już ma swój światopogląd, któremu towarzyszy muzyka. Lecz o ile jedno zostaje, to drugie umyka ku słuchającym. Bo po to jest koncert.

Poszukując alfabetu dla martwych języków przekaz przybrał postać słowa. Lecz coś dziwnego dzieje się z muzyką jako żywą mową. Rytm betonowej dżungli dobiega zewsząd wokół. Nie można już rozpoznać oddechów ni głosów. I coraz częściej braknie oddechu, łapanego półgębkiem przez usta niedomknięte.

"Czy rasa ma kulturę - czy kultura ma rasę" - przemyśliwał gwiezdny wędrowiec, przemieszczając się po osi czasu, z północy na południe i ze wschodu na zachód. "Pojęcie rasy wymyślili ignoranci"- pomyślał Smok myślami wędrowca - "nie przyjmujący do wiadomości istnienia smoków". Drugą część wypowiedzi podchwycił Filozof. "Więc oprócz istnienia jest jeszcze wieść ?" "Spadaj, ignorancie" - zakrzyknęli wybrańcy głośno skandujący hasła. "Czyż dzisiejsza poezja to nie jest jakiś "skandal" - " a świat to kał i kałos" - zakrzyknęli puny-ska. I tak oto narodziła się Trzecia Rzecz Publiczna na zasadzie konsensusu. A to wszystko, co otacza każdego jej wybrańca, to przestrzeń rozedrgana - marszu lub tańca. A w przestrzeni tej ciągle obecna tele-wizja, która to wszystko przedstawia na kształt modlitwy swego szefa. Lecz telewizja sama to szefowa, a jej faceci to "rada" - czyli też kobita. Wiadomo, że z takiego związku nie urodzi się nic żywego, chyba, że coś na kształt mutanta. A ten to dopiero będzie miał wizje. Wszystkie sceny wszystkich porodów układają się w obraz jednej sceny. Oto stoją u żłobu mędrcy i królowie i każdy po swojemu widzi, a do tego pastuszkowie, co po sąsiedzku składają relację, że urodził się człowiek jak zwierzę. Nie było potrzebne żadne cesarskie cięcie. Najkrótszej nocy nie przetrwał najdłuższy sen.

Każda sekunda życia rozpoczyna nową epokę. Więc po co się wiązać na chwilę? Odpowiedzi udzielają Anielice i Aniołowie, choć to podobno jedno i to samo. A stare ony, od początku do końca świata. "Oto kolejna rasa" - pomyślało coś we mnie. "Chyba pora na sen" - pomyślałem ja. A we śnie czy muzyka gra, czy nie?

Skrót artykułu: 

Pomiędzy Ziemią a Niebem rozciąga się Kraina Powietrza. Mieszkańcami tej Krainy są Media, czyli pośrednicy i posłańcy. Krainę powietrza wypełniają intencje (też), które w modłach odnajdują i ujawniają swój obraz i podobieństwo. Przybiera ono czasem wyraz tańca a kiedy indziej jest ledwie znakiem, malowanym na kamieniu przez promień słońca, lub echem szeptanego w uniesieniu słowa, przybierającego postać oddechu, pospiesznie łapanego przez niedomknięte usta. Bo nie trzeba już chyba nikogo przekonywać, że Kraina Powietrza to Kraina Miłości. Łatwo w niej rozpoznać domowników i gości. Jak również migający gdzieniegdzie cień wędrowca, podążający za upadającą właśnie gwiazdą.

Dodaj komentarz!