Na początku był Jarocin
Jurek Owsiak opowiada Sławkowi Gołaszewskiemu o swoich spotkaniach z muzyką folk.
Sławek Gołaszewski: Różne są drogi dojścia do muzyki, różne sposoby i powody dotarcia do gatunku czy stylu. Mam wrażenie że Twoim ostatnim jest folk w całej jego różnorodności, ze szczególnym uwzględnieniem... - no właśnie: na co ostatnio zwracasz uwagę? Chciałbym dowiedzieć się czegoś więcej o Twej folkowej konwersji.
Jurek Owsiak: Czy to będzie przejście podziemne czy występy zespołów indiano-peruwiańskich na warszawskiej Starówce - to z tą muzyką kojarzy mi się folk. A bardziej jeszcze kojarzy mi się z tańczeniem własnych nóg. Przyjmuję każdą muzykę, która mnie porusza. Jeżeli czegoś słucham i łapię się na tym, że zaczynam się bujać, że zaczynam z nogi na nogę sobie przytupywać, to znaczy, że coś w tej muzyce jest, że wybijam sobie rytm i ona mnie rajcuje.