Po kolędzie z Synem Bożym idziem do Was, choć mróz sroży

Kolędowanie w Dobczycach

Fot. tyt. L. Kula: Grupa kolędnicza Szopka z Lalkami z Dobczyc w Bukowinie Tatrzańskiej na Ogólnopolskim Przeglądzie Grup Kolędniczych podczas Góralskiego Karnawału 2008

W Małopolsce wciąż można spotkać grupy kolędnicze, które w okresie świąt Bożego Narodzenia wędrują od domu do domu. W kolędowaniu udział bierze m.in. Kapela Podwórkowa „Werdebusy Dobczyckie”. Od ponad czterdziestu lat w czasie świąt przekształca się w grupę kolędniczą Szopka z Lalkami. Z jej członkiem, Kazimierzem Łaszczykiem (61 l.), rozmawiał Piotr Kula.

Piotr Kula: Od jak dawna jest Pan kolędnikiem?
Kazimierz Łaszczyk:
Moja przygoda z kolędą zaczęła się już w dzieciństwie, kiedy jako mały chłopiec nie mogłem doczekać się wizyty kolędników w moim domu. Zawsze lubiłem śpiewać, a muzyka nie była mi obca. Gdy kolędnicy odwiedzali mój dom, przyjmowaliśmy ich bardzo serdecznie, ponieważ wnosili dużo radości. Z ogromnym zaangażowaniem pomagałem im śpiewać pieśni, których nauczyłem się od moich nieżyjących już rodziców. Mając kilkanaście lat, zacząłem chodzić po kolędzie z kilkoma kolegami. Było to w drugiej połowie lat 60. Mieliśmy piękną, dużą szopkę i lalki. Przebieraliśmy się w serdaki i szliśmy z kolędą. Gdy gospodarze zaprosili nas do izby, odgrywaliśmy przedmowy – czyli kolędnicze widowisko teatralne. Czasem w szopce puszczaliśmy lalki, co było bardzo popularne w naszej okolicy. Byliśmy wielką atrakcją dla społeczeństwa, ponieważ w tamtych czasach nie było telewizji i internetu. Kolędowaliśmy najczęściej w tych domach, w których były panny, ponieważ z kolędą chodzili wyłącznie chłopcy i mężczyźni. Często wtedy rodziła się miłość i powstawały nowe związki.

Co miała wnieść wizyta kolędników do domu gospodarzy?
Miała wnieść szczęście i dobrobyt na następny rok. Gdy kolędnicy przychodzą pod okna, zaczynają od zapowiedzi: „Hej, po kolędzie z Synem Bożym idziem do Was, choć mróz sroży. Stajemy przed Waszą chatką jako wasi przyjaciele, sercem z Wami się witamy i wesoło zaśpiewamy. Hej, nam kolęda!”. Po wykonaniu kolęd śpiewa się domownikom, składając im życzenia zdrowia, szczęścia, radości i urodzaju, a jednocześnie sypiąc ziarnami zbóż „na szczęście”.

Jakie są rekwizyty kolędnicze?
Ważny jest sam strój kolędników. Różnił się on w zależności od miejscowości, z której pochodzili. W Dobczycach przebieraliśmy się w białe spodnie z czerwonymi lampasami, kożuchy odwrócone sierścią baranią do góry, białe koszule, a pod szyją czerwone wstążeczki. Na głowach mieliśmy czapki, tzw. baranice lub kapelusze góralskie. W ręku, jak na prawdziwego kolędnika przystało, trzymaliśmy laski pasterskie, które każdy musiał sobie zrobić. Ważnymi postaciami w grupie byli Żyd i Anioł. W Dobczycach popularnymi rekwizytami były szopka i lalki. W sąsiednich miejscowościach można było zobaczyć kolędników z gwiazdą lub lajkonikiem, który był charakterystyczny dla wsi Skrzynka.

Czy oprócz śpiewania kolęd i pastorałek pojawiały się jakieś obrzędy?
Oczywiście, że tak. Jest wiele pięknych obrzędów kolędniczych. Każda miejscowość miała swoje lokalne tradycje. Były obrzędy z lajkonikiem, lalkami, Żydem, bubą [krową – przyp. aut. za: B. Rokosz, Słownik regionalizmów Dobczyc i okolic, Dobczyce 2013] czy herody [rodzaj obrzędowego widowiska kolędniczego – przyp. aut.]. Kolędnicy musieli być dobrymi aktorami, ponieważ były to amatorskie widowiska teatralne. U nas w Dobczycach najpopularniejszym była „Pastorałka góralska”, czyli przedmowy. Grupie pasterzy – Kubie, Maścibrzuchowi, Sufli, Cedzimlekowi, Furgołowi ukazał się anioł obwieszczający narodziny Jezusa, który nakazuje im oddać cześć Nowonarodzonemu. Jest to piękne i tradycyjne widowisko. Drugim obrzędem w naszych stronach były lalki. Jest to widowisko kukiełkowe połączone z dialogami i przyśpiewkami. Szopka musi być przystosowana do wprowadzania na jej scenę lalek. Jeden z kolędników porusza nimi i śpiewa z innymi przy akompaniamencie kapeli. W naszym widowisku obrzędowym mamy tych lalek około dwudziestu. Są to m.in. pasterze, para młodych, ułan, Herod, śmierć, diabeł, kominiarz. Widowisko lalkowe zawsze dostarcza dużo radości odbiorcom, a także budzi ogromne zainteresowanie, zwłaszcza wśród dzieci.

W Dobczycach już od ponad czterdziestu lat istnieje Kapela Podwórkowa „Werdebusy Dobczyckie”. Od kiedy jest Pan jej członkiem?
Z dobczycką grupą kolędniczą jestem związany już od dziewięciu lat. Przez cały rok jesteśmy kapelą podwórkową, wykonujemy wiele piosenek tradycyjnych i lokalnych. W okresie zimowym przekształcamy się w grupę kolędniczą. Jest to zespół o bogatej tradycji, mający na swoim koncie wiele laurów. Bierzemy udział w przeglądach grup kolędniczych m.in. w Dobczycach, Chrzanowie czy Bukowinie Tatrzańskiej, zajmując niejednokrotnie czołowe miejsca. Oczywiście, kolędujemy również na różnych uroczystościach jak choćby wigilia uliczna w Dobczycach czy inne spotkania gminne. Odwiedzamy domostwa Dobczyc i okolicznych wsi. Obrzędem, który prezentujemy, są wspomniane lalki. Werdebusy Dobczyckie to zgrana paczka ludzi z pasją, którzy kultywują piękną tradycję kolędowania.

Jaka jest reakcja gospodarzy na wizytę kolędników w ich domach?
Jesteśmy przyjmowani ciepło i serdecznie. Niejednokrotnie gospodarze zapraszają nas do domu na „poczęstne”. Niekiedy bywało i tak, że zachwyceni naszym kolędowaniem nie chcieli nas wypuścić z domu. Dla mnie jest to bardzo miłe, że ktoś docenia nasz trud i zaangażowanie w to, co robimy.

Co zrobić, aby tradycja kolędowania nie zaginęła w lokalnym środowisku?
Myślę, że najlepiej popularyzować ją wśród dzieci i młodzieży, ukazując im jej piękno i oryginalność. Żywym przykładem są dobczyckie dziecięce i młodzieżowe grupy kolędnicze, które zostały zainspirowane przez Werdebusów. Ich opiekunem jest kierownik kapeli podwórkowej, Stanisław Żuławiński. Mam kilkuletniego wnuka, Mikołaja, któremu przekazuję te tradycje i wartości w trosce o uchronienie ich przed zapomnieniem.

Bardzo serdecznie dziękuję za rozmowę. Życzę, aby Pańska pasja dawała Panu wiele radości i satysfakcji.

Skrót artykułu: 

W Małopolsce wciąż można spotkać grupy kolędnicze, które w okresie świąt Bożego Narodzenia wędrują od domu do domu. W kolędowaniu udział bierze m.in. Kapela Podwórkowa „Werdebusy Dobczyckie”. Od ponad czterdziestu lat w czasie świąt przekształca się w grupę kolędniczą Szopka z Lalkami. Z jej członkiem, Kazimierzem Łaszczykiem (61 l.), rozmawiał Piotr Kula.

Dział: 

Dodaj komentarz!