Goście z Nizin

Na imprezie u stołecznych „Architektów” 20.02.01. Goście z Nizin zaczęli koncert absolutnie bez prądu (i tak było przez cały czas). Pierwszy utwór zaśpiewali a capella. Następnie po krótkim strojeniu zapodali klimatyczny walczyk już z pełnym instrumentarium, wokalem i nieco klezmerskimi skrzypeczkami. Ludziska pomalutku zaczęli ruszać w tany. Kapela grała dalej, nieco szybciej, z lekko country’ujaco-wschodnim rytmem, kolejny instrumentalny, szybki utwór charakteryzował się zawołaniami („...hop, hop, hop, hopa!”) i partią fletu. Potem zabrzmiała rzecz bardziej transowa, z nieco hiszpańskim wstępem, typowo kresowym zaśpiewem, kawałek wolny, rozkręcający się w czasie wykonywania („...serce moje...”). Po nim nastąpiła krótka przerwa, po której do głosu doszła kapela Domu Tańca. Zatem tancerze ruszyli do boju: krzyżok, litewski chodzony, kilka polek.. Potem dziewczyny zaśpiewały a capella, a potem .... niestety musiałem już pomalutku udać się w kierunku miejsca zamieszkania... Generalnie klimacik imprezy przypominał to, co działo się w lecie w zakopiańskich karczmach - zatem było klawo.

Skrót artykułu: 

Na imprezie u stołecznych „Architektów” 20.02.01. Goście z Nizin zaczęli koncert absolutnie bez prądu (i tak było przez cały czas).

Autor: 
Dział: 

Dodaj komentarz!