Folklor, ale co dalej?

Przeciętnemu mieszkańcowi naszego kraju słowo "folklor" nie kojarzy się dobrze. Zwykle przywołuje wizję boleśnie kolorowych festynów o bliżej nieokreślonych celach czy też nudnych programów w radio, przy słuchaniu których natychmiast rodzi się chęć przełączenia odbiornika na inny kanał. Osobom bliżej zaangażowanym w działalność zespołów folklorystycznych może kojarzyć się z pojęciem raczej niezrozumiałej tradycji, w imię której trzeba przebrać się w pobrane z magazynu stroje i śpiewać śmiesznie zniekształconym językiem banalne przyśpiewki. Wszystko to często dyktowane jest chęcią wyjazdu - do innego miasta, kraju - bo taką możliwość zespoły pieśni i tańca stwarzają. Jedyną motywacją jest chęć zobaczenia kawałka świata. Niewielu zastanawia się nad tym, czy istnieją jeszcze miejsca, gdzie tego rodzaju twórczość jest naprawdę potrzebna i pełni funkcję inną niż ozdoba politycznych i innych "spędów".

Brak tego rodzaju przykładów obecnie może rodzić tezę - że współczesnej kulturze nie jest potrzebne posiłkowanie się folklorem, albo że wszystko z jego skarbnicy już wykorzystano. Boję się, że grozi nam niebezpieczeństwo płynące z takiego myślenia. Masowy odbiorca nie tylko bezradnie patrzy, ale również poddaje się inwazji zalewających nas obcych wzorców kulturowych, które często obok tego, co naprawdę cenne, wnoszą tandetę i bylejakość. Każdy trzeźwo myślący Polak musi przypomnieć sobie nieco zalatujące już truizmem sformułowanie poczciwego Mikołaja Reja, iż "Polacy nie gęsi, lecz swój język mają" - tak samo rzecz ma się i z kulturą.

Skrót artykułu: 

Przeciętnemu mieszkańcowi naszego kraju słowo "folklor" nie kojarzy się dobrze. Zwykle przywołuje wizję boleśnie kolorowych festynów o bliżej nieokreślonych celach czy też nudnych programów w radio, przy słuchaniu których natychmiast rodzi się chęć przełączenia odbiornika na inny kanał. Osobom bliżej zaangażowanym w działalność zespołów folklorystycznych może kojarzyć się z pojęciem raczej niezrozumiałej tradycji, w imię której trzeba przebrać się w pobrane z magazynu stroje i śpiewać śmiesznie zniekształconym językiem banalne przyśpiewki. Wszystko to często dyktowane jest chęcią wyjazdu - do innego miasta, kraju - bo taką możliwość zespoły pieśni i tańca stwarzają. Jedyną motywacją jest chęć zobaczenia kawałka świata. Niewielu zastanawia się nad tym, czy istnieją jeszcze miejsca, gdzie tego rodzaju twórczość jest naprawdę potrzebna i pełni funkcję inną niż ozdoba politycznych i innych "spędów".

Dodaj komentarz!