Beltaine

"Nie zamilkną duze ani ćmy"

2006, CD-R Beltaine

Muzyka grupy umyka jednoznacznym klasyfikacjom. To wypadkowa dawnej zimnej fali, gothicu, psychodelii i neofolku, która nie doczekała się u nas specjalnie rozwiniętej sceny. Najnowszy album, wydany własnym sumptem, jest kompilacją nowych i nieco starszych kawałków nagraną w odmienionym składzie - Sebastian Madejski, Daniel Paulinek, Krzysztof Słabicki, Claud. To kwintesencja Beltaine. Co ciekawe, zespół nie określa się jako folkowy, jednakże instrumentarium czerpie z ludowości całymi garściami.

Smutne, wręcz funeralne, liryki lidera grupy Madejskiego wyśpiewane są charakterystyczną dla niego wokalizą w nieprzeciętnej skali (przechodzenie z barwy tenorowej do wysokich rejestrów sopranowych), a także "normalnymi" wokalami. Obok śmiertelnie (dosłownie i w przenośni) poważnych utworów znalazło się tu także kilka tych z przymrużeniem oka, gdzie mrok ociera się o groteskę. Elektronika połączona z nastrojowym brzmieniem cytry akordowej, mandoliny i okaryny oraz rockowym basem i nieco patetyczną poetyką nie pozostawia obojętnym. Ale jeszcze jedno... Sprawa wokalistki (Claud) jest dyskusyjna. Jej warsztat wokalny nieco odbiega od możliwości głosowych lidera i powoduje pewien dysonans brzmieniowy (a może taki był zamysł?). Na szczęście są to raczej melorecytacje.



Skrót artykułu: 

2006, CD-R Beltaine

Muzyka grupy umyka jednoznacznym klasyfikacjom. To wypadkowa dawnej zimnej fali, gothicu, psychodelii i neofolku, która nie doczekała się u nas specjalnie rozwiniętej sceny. Najnowszy album, wydany własnym sumptem, jest kompilacją nowych i nieco starszych kawałków nagraną w odmienionym składzie



Autor: 
Dział: 

Dodaj komentarz!