"Nastia Woloshyn - ofiara na pokaz"

Reżyser Iwan Fedorych przedstawia nam zwykłą dziewczynę z niezwykłym darem, który przynosił jej dużo radości i jednocześnie dużo cierpienia. Nastia to ukraińska stygmatyczka z wioski Młyny, którą władze próbowały ukryć. Niektórzy uważali ją za świętą, a niektórzy – za oszustkę. Sama  siebie nazywała „ofiarą na pokaz”.

Dotychczas stygmaty pojawiały się wyłącznie w świecie rzymskokatolickim. Skąd takie zjawisko  w ukraińskiej cerkwi greckokatolickiej początku dwudziestego wieku? Wydarzenia te nie były pozbawione politycznego tła. Ważne, że był to pierwszy taki przypadek w cerkwi ukraińskiej, która była podporządkowana politycznie państwu polskiemu. Władzom było to nie na rękę. Były pewne próby zrobienia z Nastii polskiej stygmatyczki, ale nie powiodły się. Zaniepokojone społecznym poruszeniem władze próbowały sprowadzić cud do choroby psychicznej i wysłały Nastię do szpitala w Jaworowie, a później do szpitala we Lwowie. Nastia była bardzo wierząca. A u takich osób stygmaty mogą być najwyższym przejawem empatii, przeżywania  męki Chrystusa. Wiadomości o Nastii zainteresowały znanego teologa, byłego profesora Akademii Teologicznej we Lwowie o. dr. Gavryila Kostelnyka. Za zezwoleniem metropolity Szeptyckiego zaczął on zajmować się ekstazami i ranami Nastii. Na początku lat 40. Gavryil Kostelnyk  był jednym z autorytatywnych księży w cerkwi greckokatolickiej. Ze skrupulatnością naukowca o. Kostelnyk zbierał i systematyzował informacje. Dzięki jego staraniom mamy dzisiaj dokładny opis jej ekstaz i wiemy, jak zaczęła się historia Nastii Woloshyn…


10 XII, godz. 18.00, Collegium Jana Pawła II, sala C-1031 (X piętro), wstęp wolny
Skrót artykułu: 

Reżyser Iwan Fedorych przedstawia nam zwykłą dziewczynę z niezwykłym darem, który przynosił jej dużo radości i jednocześnie dużo cierpienia. Nastia to ukraińska stygmatyczka z wioski Młyny, którą władze próbowały ukryć. Niektórzy uważali ją za świętą, a niektórzy – za oszustkę. Sama  siebie nazywała „ofiarą na pokaz”.

Dodaj komentarz!