Petrarka spod Krasnegostawu

Chociaż dziś w Krasnymstawie jest ulica jego imienia, "Stanisław Bojarczuk należy do tych postaci, o których krasnostawianie już nie pamiętają, a świadomość, kim był ten wyjątkowy człowiek, jest bardzo znikoma" - pisze we wprowadzeniu do tomiku sonetów poety Małgorzata Antoniak. Dobrze się więc stało, że staraniem miejscowej biblioteki prezentowana publikacja ujrzała światło dzienne. Na uwagę zasługuje zwłaszcza dlatego, że jest najpełniejszym dotychczasowym wyborem utworów tego chłopskiego poety o nieprzeciętnym talencie. Oprócz wierszy jest tu także obszerny Wstęp pióra Józefa Zięby, opisujący życie i twórczość Bojarczuka; są także reprodukcje fotografii poety i jego domu. Czytelnik otrzymuje więc szczegółowe, jak na dzisiejszą wiedzę, przedstawienie tej nietuzinkowej postaci.

Stanisław Bojarczuk urodził się w 1869 roku we wsi Krakowskie Przedmieście (dziś ulica na obrzeżach Krasnegostawu) w rodzinie uwłaszczonych chłopów pańszczyźnianych. Do szkoły elementarnej chodził tylko przez dwie zimy. Nauki nie mógł kontynuować nie tylko z uwagi na skromne warunki materialne rodziny, ale także dlatego, że ojciec analfabeta nie widział takiej potrzeby. Jednak kontakt ze szkołą sprawił, że od tamtej pory czytał wszystko, co wpadło mu w ręce. Rozczytywał się w klasyce literatury i wkrótce sam sięgnął po pióro. W młodości dały znać o sobie także inne niż poetyckie uzdolnienia - Bojarczuk chodził z muzykantami po wiejskich weselach, grając na basetli. Ożenił się i w sąsiedniej wiosce Rońsko kupił kawałek ziemi ze starą chałupą. Tam, wraz z rodziną, mieszkał w niedostatku do końca życia. Prawie nie opuszczał rodzinnych stron. Niekiedy tylko udawał się pieszo na pielgrzymki do Krasnobrodu, Leżajska, Lublina, był też na Jasnej Górze. Często zaś - jak można przeczytać we Wstępie - "bywał w oddalonym zaledwie o dwa kilometry Krasnymstawie. Chodził tam piechotą przez łąki do kościoła, na jarmarki, do sklepów, a przede wszystkim po to, by wypożyczyć u miejscowej inteligencji lub z biblioteki książki i czasopisma".

Bojarczuk przyjaźnił się z krasnostawskim nauczycielem, powieściopisarzem i publicystą Józefem Nikodemem Kłosowskim (autorem artykułu poświęconego poecie Chciałem być chłopskim Petrarką), który zaintrygowany samorodnym wiejskim talentem opublikował kilka jego wierszy w lokalnych czasopismach. Poetą zainteresował się Józef Czechowicz i lubelskie środowisko artystyczne. Niedługo przed śmiercią, która nastąpiła w 1956 roku, Bojarczuk został przyjęty do Związku Literatów Polskich. Wkrótce po śmierci ukazał się jego debiutancki tomik poetyki Blaski i dźwięki - wybór sonetów przygotowany przez Józefa N. Kłosowskiego i Zbigniewa Stepka. Pośmiertnie już zebrał w większości pozytywne recenzje krytyków literackich.

Nikt jednak nie sięgnął do pozostałej twórczości krasnostawianina, przez lata leżącej w rękopisach. W 1990 roku ukazała się niewielka książeczka Józefa Zięby Stanisław Bojarczuk, zaś w 2008 roku, również przez niego przygotowane, omawiane tu Linie liryki.(Wybór sonetów) - pełny zbiór wierszy wydobytych z rękopisów.

Chłopski poeta Bojarczuk w swoich utworach rzadko jednak podejmował typowo chłopskie tematy, unikał nawet gwary, którą posługiwał się na co dzień. Znajomość literatury pięknej, w tym nie tylko bliskiej mu romantycznej czy młodopolskiej, ale także greckiej i rzymskiej oraz precyzja stylu i lekkość wyrażania myśli w trudnym gatunku sonetu wprost zadziwiają! Jak pisze J. Zięba: "Niewiele znajdziemy w jego wierszach opisów wieśniaczego trudu i walki o byt. Nie były to chyba w jego przekonaniu tematy godne poezji. Najczęściej spotykamy się z apoteozą przyrody i jej piękna". Ponadto: "W szczególny sposób przeżywał piękno rodzimego krajobrazu, zachwycał się urokami kobiecego ciała, urzekała go też barwność religijnych i ludowych obrzędów, doznawał wzruszeń w kontaktach z dziełami sztuki".

Prezentowany tomik otwierają utwory będące autoprezentacją poetycką, zaś wszystkie kolejne sonety zostały podzielone, zgodnie z sugestiami samego poety, w działy o podtytułach: Arkadia (piękno przyrody i rodzimego krajobrazu oraz cykl o weselu), Eros (erotyki), Olimp (wiersze poświęcone wybitnym jednostkom) i Kontemplacje (sonety refleksyjne).

Poeta upodobał sobie trudny, ale kunsztowny gatunek sonetu, gdyż, jak sam pisał: "Po pierwsze, że zwykłym wierszem zatłoczona wprost literatura. Po drugie, ażeby coś określić, trzeba się odpowiednio wznieść". Lektura Linii liryki nie pozostawia wątpliwości, że Stanisław Bojarczuk swój cel osiągnął.


Stanisław Bojarczuk, "Linie liryki. (Wybór sonetów)", z rękopisów wydobył, opracował i wstępem opatrzył Józef Zięba, Krasnystaw-Lublin 2008.
Skrót artykułu: 

Chociaż dziś w Krasnymstawie jest ulica jego imienia, "Stanisław Bojarczuk należy do tych postaci, o których krasnostawianie już nie pamiętają, a świadomość, kim był ten wyjątkowy człowiek, jest bardzo znikoma" - pisze we wprowadzeniu do tomiku sonetów poety Małgorzata Antoniak. Dobrze się więc stało, że staraniem miejscowej biblioteki prezentowana publikacja ujrzała światło dzienne. Na uwagę zasługuje zwłaszcza dlatego, że jest najpełniejszym dotychczasowym wyborem utworów tego chłopskiego poety o nieprzeciętnym talencie. Oprócz wierszy jest tu także obszerny Wstęp pióra Józefa Zięby, opisujący życie i twórczość Bojarczuka; są także reprodukcje fotografii poety i jego domu. Czytelnik otrzymuje więc szczegółowe, jak na dzisiejszą wiedzę, przedstawienie tej nietuzinkowej postaci.

Dział: 

Dodaj komentarz!