Dymarki Świętokrzyskie

Koncerty, spotkania, warsztaty...

Z muzycznego punktu widzenia najciekawszą, a może raczej najprzyjemniejszą, częścią „Dymarek Świetokrzyskich” (24-25 sierpnia) był koncert pod nazwą „Żelazne Korzenie”. Dobra zabawa nie jest dla nikogo zaskoczeniem, gdy grają Orkiestra św. Mikołaja, Carantuohill, Open Folk i Midnight Court.

Celtycki folk uprzyjemniał cały pierwszy dzień. Aż straciłem siły i mimo rozpaczliwych prób nie mogłem już tańczyć przy Midnight Court. Publika, nie zwyczajna swobodnej zabawie i radosnemu tańcowi, początkowo przyglądała się wariatom, takim jak ja, którzy tańczyli w pojedynkę. Z czasem, jak to zwykle bywa, ilość tancerzy się zwiększyła. Orkiestrę św. Mikołaja znałem dotychczas wyłącznie z nagrań, które nie wydały mi się specjalnie interesujące, jednak na koncercie wypadli świetnie. Przypadła im ciężka zaiste (publiczność przyrosła jakby żelaznymi korzeniami) rola pierwszego zespołu i przetarli szlak następnemu Carantuohill. Osobowość lidera Carantuohill jest powszechnie znana. Bluesowy odcień folku przypadł chyba wszystkim najbardziej do gustu, a pod sceną pojawiło się kilkadziesiąt tańczących osób. Open Folk zaprezentował się bardzo ciekawie, grał bardzo pięknie, jednak zwłaszcza muzyka z bretońskim odcieniem wymaga większych niż moje umiejętności tanecznych i przyznam, że lepiej się go słuchało niż tańczyło. Na koniec zagrała grupa Midnight Court, której do tej pory nie znałem, i mimo że byli reklamowani jako „ci, co wystąpili w Sopocie”, wypadli bardzo dobrze.

Następnego dnia od rana występowały lokalne zespoły folklorystyczne. Nie słuchałem wszystkich, ale trzy z nich zrobiły na mnie ponure wrażenie wymuszonej dotacjami tandety, granej przez samych emerytów, śpiewających o młodzieńczej miłości. Nie mam nic przeciwko starszym osobom, ale czułem się raczej jak na pogrzebie świętokrzyskiego folkloru niż na jego święcie. Po folklorze nastąpiło kilka kiczowatych kapeli pop, grających głównie z playbacku, na koniec zaś miał miejsce koncert „Bajmu”, bardzo fajny, z nowymi kawałkami. Może wstyd się przyznać, ale choć nie przepadam za taką muzyką, dobrze się bawiłem. Ominęły mnie koncerty na małej scenie, gdzie wystąpił m.in. Kwartet Jorgi. Przekonałem się też, że przy folkowej muzyce bawią się niemal wyłącznie ludzie z dużych miast. Miejscowa młodzież, przynajmniej część mi znana, wykazała brak zainteresowania aktywnym uczestnictwem w zabawie. Ci, którzy nie byli, niech żałują!



Uzbad      
Relacja pochodzi z listy dyskusyjnej Muzykant – muzykant@man.torun.pl      
Skrót artykułu: 

Z muzycznego punktu widzenia najciekawszą, a może raczej najprzyjemniejszą, częścią „Dymarek Świetokrzyskich” (24-25 sierpnia) był koncert pod nazwą „Żelazne Korzenie”. Dobra zabawa nie jest dla nikogo zaskoczeniem, gdy grają Orkiestra św. Mikołaja, Carantuohill, Open Folk i Midnight Court.

Dział: 

Dodaj komentarz!