Podlaska konopielka, lekka i pogodna piosenka o miłości pełna urokliwych symbolicznych obrazów. Konopielki są czymś w rodzaju wiosennych "kolęd" o charakterze życzeniowo-towarzyskim z zabawieniem damsko-męskim. Konopielka i lenek symbolizują dziewczynę i chłopaka. Reszty można się domyślić. Ale nie trzeba. Piosenka nagrana w dwóch wersjach. Ta jest chyba lepsza całościowo. Można natomiast porównać obie wersje pod względem brzmienia: tamtą z roku 1994 nagraną na albumie "Z wysokiego pola" przez Macieja Znamierowskiego z tą o dwa lata późniejszą nagraną przez Tadeusza Mieczkowskiego.
Metrum 2/4. UWAGA: akordy są napisane do wersji z "Czasu do domu", ponieważ Schemat refrenów powinien być jasny: najpierw powtarzamy słowa bieżącej zwrotki a potem pierwszej. Dzięki temu piosenka nadaje się do śpiewania z ludźmi, którzy jej nie umieją. Wszystko się powtarza, melodia i słowa. Wszyscy na pewno zapamiętają "blisko konopielki", a uważniejsi mogą powtarzać słowa każdej zwrotki. Jest tu i drugi głos, który ujawnia się w przedostatniej zwrotce. Zastosowanie akordu d mol jest opcjonalne, ale polecane.
Przygrywka wg zwrotki i druga bez repetycji
g g | g g | D D | g g
g g | d d | D D | g g | x 2
g g | g g | D D | g g
g g | d d | D D | g g
g D g
Cienki lenek, cienki, blisko konopielki.
g d D g
Hej nam łałom, blisko konopielki
g d D g
Hej nam łałom, blisko konopielki.
A jeszcze cieniejsza córa u ojczeńka
Hej nam łałom, córa u ojczeńka
Hej nam łałom, blisko konopielki
Jak u ojca była, po sadzie chodziła.
Hej...
Po sadzie chodziła, cały dwór krasiła.
Hej...
g g | g g | D D | g g
g g | d d | D D | g g
2 pierwsze zwrotki - wariacja melodii
Jak weszła do izby, aż różyczka zyszła.
Hej...
Jak siadła za stołem, to róża rozkwitła.
Hej...
I przyleciało trzej rajskie ptaszkowie.
Hej...
Siadły na jaworze, obrosiły rosę.
Hej...
g g | g g | D D | g g
g g | d d | D D | g g
Pozbieraj tę rosę ty młoda dziewczyno.
Hej...
Pozbieraj te rosę na cynową misę.
Hej...
Przygrywka x 2
g g | g g | D D | g g
g g | d d | D D | g g
Cienki lenek, cienki, blisko konopielki.
Hej...
Słowa i inspiracje
Najważniejszym bohaterem konopielek jest oczywiście sama "konopielka", czyli konopia - dziewczyna, oraz towarzyszący jej "lenek", czyli len - chłopiec. Tytułowa "cienkość" nie określa tutaj kształtu, lecz chwali urodę. "Cienki" nie znaczy więc "chudy, mizerny", lecz "zgrabny, urodziwy". W "Konopielce" Edwarda Redlińskiego konopielka to naga kobieta o szczpiczastych piersiach, którymi zwabionych w zboże załaskotuje na śmierć. Może chodzić o mężczyzn albo dzieci, zależy, jaki morał chcmey osiągnać :-) Jak w wielu innych utworach ludowych, erotyzm jest w tej piosence ubrany w skromne odzienie symboli. Dziewczyna jest piękna, co wyraża jej wpływ na otoczenie: krasi cały dwór i powoduje zakwit róży. Można sobie to wyobrazić niby film animowany.
Pierwiastek męski, zasygnalizowany na początku postacią lenka (lenku?), o którym nieustannie przypomina chór, wraca w formie trzech ptaszków. Symbolicznego znaczenia wody nie trzeba chyba wyjaśniać. Najciekawsze jest to, że nie trzeba, bo sam ten symboliczny obraz jest bardzo urokliwy również w swojej jakby sennej tajemniczości. Czujemy, że chodzi tam o "coś więcej", ale - jakby zaraz po obudzeniu, kiedy senne marzenia ulatuje nam z pamięci - nie wiemy o co. Został tylko tak delikatny fragment znaczenia, że nie da się "złapać", żeby go nie zniszczyć.
Dla mnie zawsze taką wymowę miały też słowa refrenu "hej nam łałom, blisko konopielki". Samo "łałom" był tak dziwnie swojsko-egzotyczne, a "blisko konopielki" pasowało do sensu, że coś się zbliża, nadchodzą jakieś "konopieki". A przy tym, że lenek jest blisko konopielki. Oba te sensy trochę się wykluczają, ale wspólistnieją na zasadzie kota Schrödingera. Chodzi o to, żeby NIE otwierać pudełka do końca.
Muzycy, instrumenty, aranż
Magda Szakiewicz - śpiew
Bogdan Bracha - kena
Urszula Kalita - sopiłka
Marcin Skrzypek - mandolina
Bożena Szpryngiel (teraz Sosnowska) - wioloczela
Joanna "Ejsza" Makaruk (teraz Kijowska) - grzechotka
wszyscy - chór
Wbrew opisowi na CD z pewnościa nie gra w tej piosence Stefan Darda na bałałajce. Grał na "Z wysokiego pola".
Piosenka Magdy Szakiewicz, która śpiewa "na głosie", czyli normalnie; nie po ludowemu "białym głosem" czyli "na gardle". Bogactwo solowych głosów, i to własnie wcale w ludowej manierze, jest cechą charakterystyczną albumu "Czas do domu". W śpiewie warto zauważyć triolową wariację melodii solowej w 5. i 6. zwrotce oraz na zastosowanie 2. głosu ale solo w zwrotce przedostatniej, a także akcenty na końcu każdej repetycji chóru. W chórze nieprzypadkowo też wyróżniono głos Ani "Małej" Łukasiewicz, bo barwowo pasuje do całości.
Nagranie może posłyżyć za ilustrację, od jak wielu szczegółowych rozwiązań zależy ostateczny rezultat, a także, jak wiele detali muzyk może też opracować tylko dla własnej satysfaskcji, bo i tak nie ich nie słychać :-)
"Cienki lenek" ma bardzo prostą formę wzbogaconą wieloma subtelnymi zabiegami aranżacyjnymi. Zaczyna się bez wstępu i kończy bez specjalnego zakończenia poza pokreśleniem ostatnich słów. Również środek jest prosty: zwrotka-refren-przygrywka. Tyle tylko, że zwrotki są połączone tematycznie w "sceny" podzielone suspensami przygrywek. Urozmaceniami są warianty melodi śpiewu, bicia mandoliny i melodii duetu sopiłka-kena, które razem z mandoliną nadają piosence wiolinową lekkość. Kena i sopiłka wtórują też śpiewowi odpowienio w 8. i 10. zwrotce przed przygrywkami. Warto zwrócić uwagę, że te dwa instrumenty dzięki swojej rozpiętości dźwiękowej tworzą przestrzeń: "dołem" idzie niższa partia keny o fletowej, aksamitnej i ciemniejszej barwie, a "górą" wysoka, jasna i bardziej ruchliwa sopiłka. Partie te pasują do siebie na zasadzie kontrastu.
Kena (quena) to niegdyś modny instrument andyjski sopularyzowany przez Varsovię Mantę i innej grupy andyjskie. Kiedyś każdy chciał tak grać :-) Zastosowanie jej w tym utworze jest przykładem ówczesnego folkowego warsztatu, który w tym przypadku polegał na interpretacji melodii znanej z zapisu nutowego czy śpiewu przez instrument ukazujący tę melodię z zupełnie innej strony. Chciało się usłyszeć polską melodię w tak samo atrakcyjnej formie, w jakiej znało się melodie andyjskie, lecz nie wynikało to z kompleksów, ale z zabawy muzyką na zasadzie: a gdyby tak... zrobić to inaczej.
Inną motywacją do zabawy muzyką była chęć uniknięcia nudy wykonawczej. To ona ukształtowała moją partię mandoliny. W 5. zwrotce, kiedy wokal wchodzi triolami, mandolina gra na dwóch niższych strunach (z owijką) oraz A (bez owijki) synkopami, które zaczynają się przeplatać z głównym rytmem "1 i 2". Na zwrotkach 9 i 10 włącza się do tego bicia najwyższa struna E i wyraźniej A, a dopiero w ostatniej wraca "1 i 2" na mandolinie z dominującą rolą E i A. Są to o tyle istotne różnice, że mandolina została dość nieszablonowo nagrana. Zapewne jakiś efekt, którego użył Tadeusz Mieczkowski, nasz realizator, nadał własnie tym strunom "lejące się", pełne blasku brzmienie.
Właśnie dzięki temu brzmieniu i również specyfice mandoliny, istotną rolę odgrywa akordowe przejście d mol -> D dur. Chodzi o nieustannie pulsującą sekwencję trzech dźcików G, F Fis, która nadaje akompaniamentowi transowy szlif.
Wszystko to razem wzięte dało finalny efekt "pomykania" piosenki do przodu. Podkreślają drobnoziarniste grzechotki rozmieszczone w panoramie (raz lewy kanał, raz prawy) oraz wiolonczela pizzicato grana przez Adama Rzeplińskiego, naszego muzyka sesyjnego na tej płycie. Nawet przygrywki bez repetycji zdają się mówić: lecimy dalej! Jest to coś, co wyróżnia tę wersję "Cienkiego lenka", a nawet czyni ją lepszą od wersji na "Z wysokiego pola".